„Akuszerki” nie tylko dla akuszerek

 


No siostry archeo, jedna z nas napisała książkę –biblię. O narodzinach, o cierpieniu, o umieraniu i powracaniu pod innym imieniem na świat.

To, można rzec, saga rodu akuszerek z Małopolski, rozpoczęta w XIX w., prowadzona  przez trudny przełom stulacie aż po XX w.

Przybrana matka położna, córka i wnuczka, w tym wnuczka zawodowo i społecznie zajdzie najdalej.

Wszystko co dzieję się wokół starej Reginy i potomnych to zaledwie emanacja ich odwiecznej siły, która nakazuje ludzkości przetrwać. Ciąże i narodziny to namacalny symbol wielkiego koła życia. Książka jest napisana w narracji linearnej,  zgodnie z duchem kościoła. Ksiądz w Jadownikach to ważna persona a świat porządkuje używane do dziś powiedzenie „Bóg dał. Bóg wziął. Pochwalone niech będzie Imię Jego”. Problem śmierci noworodka tak właśnie podsumowują matki, żeby było łatwiej przetrwać stratę.

Natomiast narracja książki (z punktu widzenia bohaterki średniego pokolenia położnych) płynie tak powoli, buddyjsko, że dziecko które umiera na jednej stronie książki odrodzi się w innym dziecku pięć stron później.

Książka jest niezwykle klimatyczna, pełna szacunku do przyrody, pracy, pachnie świeżo zżętym sianem i mlekiem. Nie ma tematów tabu, kobiety kochają się, ronią, są ofiarami swoich chłopów. Jak to na wsi.

Trzeba przeczytać, żeby uwierzyć. W książce znajdziemy echo „Chłopów”, razem z zawierzeniem wszelkich spraw swoich cyklom natury. Aż dziw, że ktoś w dzisiejszych podjął tak udaną próbę zbratania się z językiem. Zobaczcie, nie zdajecie sobie sprawy ile piękna jest w opisie zachodów słońca.

Autorka nie dzieli bohaterów na lepszych i gorszych. Każdej postaci poświęca tyle samu szacunku.

Kobiety młode mogą wprost poszukać wskazówek jak przeżyć swoją własną drogę do macierzyństwa w oparciu o ramię młodej akuszerki Franciszki. Z pewnością będą pomocne.

Książka mocno wciąga, chodź to typowa powieść epicka. Na 700 stronach autorka jednakowo utrzymuje uwagę i przychylność czytelnika. Mądrością postaci, rzetelnością merytoryczną i siłą kobiet. Tak, powiedzmy to, mężczyźni we wsi są tylko wsparciem albo i nie. Niezbyt pożądanym świadkiem w izbie, gdzie właśnie odbywają się narodziny.

Autorka książki  Sabina Jakubowska jest mgr. archeologii i dr. nauk humanistycznych. Jest też certyfikowaną doulą czyli osobą  świadczącą niemedyczną pomoc kobietom rodzącym.

Milena

Sabina Jakubowska - Akuszerki. Warszawa 2022

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Gdzie jest ta ulica, gdzie jest ten dom?

Wody (S)krwią płynące

Ewangelicy z płockiej guberni