Posty

Wyświetlanie postów z 2021

Stara Słaboniowa i Spiekładuchy

Obraz
  Po „Słaboniową…” sięgnęłam spragniona opowieści o cudach i widach, rzeczach niezwykłych. Spodziewałam się klimatów słowiańskich: Mokosz chodzącej po polach, Swarożyca stojącego w płomieniach i innych elementów zaczerpniętych z dawnych wierzeń. Czy to właśnie otrzymuje czytelnik? Nie do końca. Pierwsze kilka stron przekonało mnie, że dalej będzie tylko ciekawiej! Przede wszystkim nie jest to książka „grzeczna”, lecz „grzeszna”. Grzech staje się tu pewnego rodzaju motywem przewodnim. A jak wiadomo, zanim grzech to kuszenie. I to nie przez byle kogo. Sam diabeł pod postacią kozła oraz i inne siły nieczyste, starają się zmącić spokój w umysłach naszych bohaterów. Nie brakuje tu opisów lubieżności, które popełniają postaci pod wpływem opętania. W „Słaboniowej…” ludzie mierzą się zarówno z siłami zła, jak i własnymi słabościami. Dosadność opisów oraz cięty język z pewnością nie są przeznaczone dla każdego.   Czytelnik powinien się przygotować na obcowanie z wiejską gwarą oraz pewnego rod

Bibliofilska edycja wyboru wierszy Tadeusza Różewicza

Obraz
  Z okazji setnej rocznicy urodzin Tadeusza Różewicza Biblioteka Publiczna m.st. Warszawy – Biblioteka Główna Województwa Mazowieckiego przygotowała edycję wyboru wierszy Tadeusza Różewicza “Czas, który idzie”. Tadeusz Różewicz przeżył wojnę, został jednak przez to doświadczenie naznaczony. Jego głos jest o tyle ważny i powinien być słyszany, że ślady koszmaru II wojny światowej zacierają się w kolejnych pokoleniach. Jako świadek tamtych czasów jest autentyczny, a jego słowa brzmią przejmująco, tym bardziej że są proste i nieupiększone żadną stylizacją. Stanowią odpowiedź na pytanie: czy jest możliwa poezja po Holokauście. Odwołując się do tragicznego doświadczenia Polaków, budują świadomość narodową. Jednocześnie poezja i cała twórczość Różewicza jest na wskroś współczesna i doskonale odzwierciedla nasze losy i dylematy. Inspirujące zderzenie wczesnych utworów poety z pracami Bohdana Borowskiego, Władysława Hasiora, Mariana Kruczka i Józefa Szajny pomoże kształtować historyczną i kult

Balwierz z Narwi

Obraz
  Opowieść o Balwierzu to moim zdaniem najlepsza z ostatnich książek, w których Katarzyna Bonda wraca do postaci profilera Huberta Meyera. Meyer trochę przypadkiem zostaje zaplątany w sprawę morderstwa księdza Donata Gizy, zapalonego myśliwego i króla miejscowych łowczych. Kula snajpera spada na kapłana, który wyszedł na nielegalne polowanie znienacka, nieopodal w kapliczce świętego Huberta – niczym złożone w ofierze – leży ciało kilkuletniego Tymka, syna miejscowej femme fatale, na co dzień gospodyni księdza. To tylko punkt wyjścia do kolejnych morderstw. Meyer rozwiązuje je z rudowłosą prokurator Weroniką Rudy. Zadanie nie jest łatwe, bo lokalna społeczność ma swoje tajemnice, mroczne sekrety, niejasne powiązania i interesy. I pilnie strzeże ich przed obcymi! W książce poza głównymi postaciami i wszechobecną przyrodą jest szereg bohaterów pobocznych, którzy pozostają w pamięci. Jednym z nich jest babcia Kupała, można rzec szeptucha i jej opóźniony intelektualnie wnuk Jańcio. Wprawdzi

Harcerskie pejzaże

Obraz
  „Jaki świat byłby piękny, gdyby wszyscy ludzie byli harcerzami”, pisał błogosławiony phm. Stefan Wincenty Frelichowski, patron polskiego harcerstwa.   Do tych słów odwołuje się harcmistrz Jan Józef Chojnacki, architekt, poeta, kompozytor, malarz, a i to nie wszystkie jego talenty. Niedawno ukazała się książka - zbiór literackich aktywności druha „W harcerskim Ogrodzie Przepiękności”. Warto po nią sięgnąć. Choćby po to, aby spróbować odpowiedzieć na pytanie: ile jest z harcerza w życiu i ile w życiu z harcerza. Wydaje się, że te dwie aktywności w bogatym  życiorysie harcmistrza Chojnackiego trudno rozdzielić. Książka wyłania się z kręgu boga Dionizosa, wypełniona tańcem i śpiewem. Sam druh, wspominając kunszt Jana Kochanowskiego, zauważa, że nigdy nie napisałby „Trenów”, bo nie potrafi tworzyć smutnych wierszy. Upiększał muzyką rozliczne złazy, zloty, śpiewał podczas ognisk (jest mistrzem gry na akordeonie), wielu ludzi określa go mianem mistrza i nauczyciela. Liczne opowieści i gawęd

Wy nie wiecie, jak tam biją dzwony!

Obraz
Trudno pisać o tej właśnie książce urodzonej płocczance. Osoba czytająca, niezwiązana z miastem nad Wisłą, zobaczy w niej historię obyczajową, rzuconą na trudne lata 20. XX w. I zapewne prześledzi z zainteresowaniem, bo powieść ma wciągającą fabułę i barwną narrację. Płocczanka czy płocczanin natomiast dostrzeże miejsca i fakty nieprzypadkowe, związane z losem pary głównych bohaterów, choćby aktualnym zameldowaniem. Dopóki sytuacja materialna rodziny jest gorsza mieszkają przy ul. Więziennej (obecnie Sienkiewicza, ich powieściowy dom już nie istnieje). Można się domyślać, co przeżywa główna bohaterka, z malarskim talentem i wyobraźnią, która źle się czuje w ciasnym mieszkanie, z widokiem na „dom poprawy”. Kiedy mąż policjant dostaje awans, rodzina przenosi się do kamienicy na rogu Starego Rynku i Grodzkiej.   Za to imię i nazwisko głównego bohatera - Antoni Gardowski to przypadkowe podobieństwo z poległym obrońcą Płocka Antolkiem Gradowskim. Garkowska na spotkaniu autorskim w Książni

Katharsis

Obraz
  Piękna Weronika Oliveto była naprawdę zdziwiona wynajęciem całego hotelu Erynia dla pięciu osób, w dodatku poza sezonem. Jako właścicielka podupadającego biznesu w toskańskiej Pietrasancie nie mogła jednak grymasić. Zagadkowy dżentelmen o oliwkowych oczach zapłacił (przepłacił?) z góry, Weronika zrobiła niezbędny remont, a w marcu zgodnie z planem zaczęli zjeżdżać się dziwaczni przybysze. Częścią umowy był brak interakcji gości z personelem, ale Weronika ze starym dobrym kucharzem Franciszkiem byli zbyt ciekawscy… Dziewczyna jako najmłodsze dziecko hotelarza nie wiedziała jednego – jej oczko w głowie, malutki hotelik w Toskanii był przeklęty. Najnowszą książkę Ostrowskiego bardzo dobrze się czyta i nie można odmówić jej pewnego uroku nie z tej ziemi. Może to pejzaże Toskanii, bohaterowie z piekła rodem, a może coraz bardziej rozwinięty warsztat pisarski Ostrowskiego. W każdym razie powieść jest elegancka jak kolacja w hotelu Hilton i niemoralna jak życie byłego księdza misjonarza.

Ewangelicy z płockiej guberni

Obraz
  Wydawnictwo Książnica Płocka jakiś czas temu wzbogaciło się o książkę dr Krzysztofa Kłodawskiego Ewangelicy na terenie województwa/guberni płockiej w latach 1815-1914. Sam autor to znany i ceniony od przeszło 20 lat badacz społeczności ewangelickiej regionu płockiego. Jego nowa książka to w zasadzie zbiór różnych fragmentów wcześniejszych artykułów, jakie ukazywały się nie tylko w płockich czasopismach. Już w 2015 r. złożyły się one na pracę doktorską Kłodawskiego, którą Książnica Płocka teraz prezentuje w książkowym wydaniu. Specjalny, stricte naukowy charakter opracowania sprawia, że jest ono dedykowane w pierwszym rzędzie osobom zapoznanym z metodologią badań historycznych. Przypadkowy czytelnik będzie miał kłopot w spostrzeżeniu wszystkich, mniej lub bardziej ukrytych, walorów książki. Znudzą go być może tabele i ogrom zawartych w nich statystyk. Zniechęci chłodny styl autora. Tymczasem z punktu widzenia monografii historycznej poddanej rygorom naukowym doktoratu wymienione

Zuza w czasie Apokalipsy

Obraz
Podobno każda książka ma swój kontekst. Dodatkowe napięcie buduje rzeczywistość, w której faktycznie pojawia się na rynku, dostępna dla czytelnika. Mroczna część przygód Zuzy, dziejąca się w stanie wojennym (młodszym rocznikom przypominamy - rozpoczęta 13 grudnia 1981 roku rozprawa z działaczami Solidarności), w regułach pandemii wywołuje mały efekt déjà vu. To samo klaustrofobiczne uczucie zamknięcia, brak kontaktów – w powieści dosłowne, bo wyłączono telefony, gdzieś dookoła cały czas kręci się widmo stanu wyjątkowego, a Płock pierwszy raz od pamiętnego 1981 roku ociera się o powódź. To są zdarzenia losowe, których, jak sądzę autor nie przewidział, a niespodziewanie wiele wnoszą do odbioru powieści. Zresztą i bez nich piątą część przygód Zuzy Lewandowskiej pod trafnym, prostym tytułem „Wojna” czyta się doskonale. Akcja toczy się wartko, trupów poćwiartowanych mniej lub bardziej nie brakuje, a nasza elegancka pani mecenas w białym kożuchu podróżuje scotami i czołgami. Ona, czołowy w

Na wieki wieków amen!

Obraz
  Już po raz czwarty Płock stał się tłem serii kryminałów „z papugą”. Najnowsza książka Jacka Ostrowskiego nosi wiele mówiący tytuł Świrus . Bohater tytułowy, płocczanin Janek Paprocki dotknięty jest częściową amnezją po zderzeniu na własnym balkonie z radzieckim sputnikiem i Zuza pomaga mu stanąć po jasnej stronie mocy. Kamienica przy Bielskiej została zmieciona z ulicy. Brzmi absurdalnie? Ostrowski wspomina zarówno o eksperymentach kosmicznych, jak i zaburzeniach dysocjacyjnych. Umówmy się zatem, że nadal pozostajemy w kręgu literatury kryminalnej, a nie sf. Tak więc jest zimny trup i szczypta humoru. Ekscentryczna mecenas Zuza Lewandowska, znana z upodobania do ciętego języka i mocnych papierosów maszeruje po ulicach Płocka mierząc się tym razem z sekretarzem partii Wiśniewskim i warszawskim gangsterem Turskim. Jak zawsze broni osób i spraw przegranych. Na specjalne  okazje ma schowane cygara… Kobieta z cygarem to niespotykany obrazek. Niech się prowincjusze uczą. W końcu wielki świ