Radziwie
Monografia „Radziwie. Szkice o historii i architekturze” cieszy się
tak wielkim powodzeniem, że autorzy Piotr Gryszpanowicz i Tomasz Piekarski podjęli decyzję o dodruku. Książka dotyczy przede wszystkim okresu
międzywojennego w historii lewobrzeżnej dzielnicy Płocka. Warto przy tym
przypomnieć, jaki był startowy punkt Radziwia w momencie przyłączania do
Płocka, zakończonego w 1923 roku. „Była to jednak biedna wieś, z niewielką
liczbą prawdziwych gospodarzy, z większą ilością drobnych rolników, borykająca
się nieustannie z powodziami i z niedostatkiem”, zauważa Tomasz Piekarski. Ten
„ruch dzielnicowy” był swoistym awansem otwierającym drogę do poprawy losu
kilkutysięcznej radziwskiej społeczności. Scalenie zaowocowało zwiększeniem
powierzchni Płocka do 2199 ha, nie licząc powierzchni Wisły.
W Radziwiu w XX-leciu międzywojennym
pojawiły się inwestycje, poprawiające jakość życia wszystkich płocczan. Port,
kolej, elektrownia, most drogowo-kolejowy.
Bardzo interesujący jest wstęp Tomasza
Piekarskiego, rozprawiający się z wieloma mitami o radziwiakach, między innym z
tym, że pochodzą od Tatarów. < Mieszkańcy Radziwia z kolei o płocczanach
mówili, że to „obce duchy”, albo „lekkochlebnicy” i podejrzewali ich o chęć wyłudzenia drewna na
opał i artykułów spożywczych. Twardy, hardy, pilnujący swego i nieufny
radziwiak nie przysparzał sympatii prawobrzeżnych. Mieszkańcy Popłacina na przykład wytykali sąsiadom biedę. „W
Radziwiu lud ubogi, pozjadali krowom rogi”>, podkreśla Piekarski.
Przekonanie, że radziwiacy pochodzą od Tatarów, zakładało oczywiście wobcowanie
społeczności. Faktycznie tatarka to odmiana gryki uprawianej kiedyś w Radziwiu,
zwłaszcza na polach pod Tokarami. Radziwiacy hodowali, jedli i sprzedawali
tatarkę. Inny powód antagonizmów to położenie. Płock na górze znajdował się w
sferze sacrum, Radziwie na dole – profanum, tym bardziej, że prawdziwi Tatarzy
byli poganami.
Inna historia podkreślająca
antagonizmy, przetkana została przez „Głos Płocki”. Gospodarze z prawej strony
Wisły chcieli zatrudniać radziwiaków do wypasu. „Psia krew, gospodarz chce,
żeby moje dziecko dorabiało! Masz gospodarstwo sam se pracuj na nim i paś
bydło. Moje dziecko niech raz zje, ale służyć nie pójdzie i tak będzie żyło” –
taka padła odpowiedź.
Jednak mieszkańcy Radziwia to lud
zależny od rzeki (powodzie), a ich zajęcia były przede wszystkim związane z
Wisłą. Radziwiacy utrzymywali się z
rzeki i z niewielkich działek. Był też czas na zabawę. Piekarski przywołuje
przykład tzw. starej karczmy w Radziwiu, gdzie kwitło życie, płoccy goście,
flisacy, oryle porywali panny do regionalnych tańców.
W latach 30-tych karczma została
przebudowana i zamieniona na szkołę.
Jak chyba wszędzie w samej wsi znajdowały
się dzielnice o różnej opinii i dochodzie. Najbezpieczniejszą i najbardziej
urodzajną było Wiszpole (od słowa ”wierzch”), położone na górze czyli nie
zalewane przez wodę.
Osiny, Łysiny (Łosiny) zamieszkiwała radziwska biedota.
Stara Kępa i Duża Kępa oznaczały dawne kępy wiślane. Gryszpanowicz podaje, że
po połączeniu Radziwia z Płockiem Rada Miejska zarekomendowała pozostawienie
nazw ulic, które „były w użyciu dla ludności od czasów niepamiętnych”. Tak
przechodzimy do drugiej części publikacji autorstwa Piotra Gryszpanowicza
„Architektura i budownictwo Radziwia w okresie II Rzeczypospolitej”. To
historyczne wydawnictwo zawiera wielostronicowy wykaz osób posiadających
nieruchomość na Radziwiu (stan na 1936 r., uzupełniony w 1939 r.),
przedstawiający adres, właściciela nieruchomości i poszczególne zabudowania. W
trzeciej części znalazły się obiekty w Radziwiu w rysunku technicznym a w
czwartej zdęcia budynków w fotografii niemieckich okupantów.
Milena
Źródło tekstu:
Piotr Gryszpanowicz, Tomasz Piekarski
„Radziwie. Szkice o historii i architekturze” , Płock 2022
Komentarze
Prześlij komentarz