A właśnie że tak.
Dowcipna i wzruszająca, ciepła i
ironiczna, kpiarska i sentymentalna, a nade wszystko krzepiąca - taka jest
książka Justyny Szymańskiej A właśnie że tak.
Fakt, że sięgnęłam po tę pozycję
jest dowodem na to, jak ważne jest, by książka miała właściwą okładkę. W tym
przypadku urzekło mnie motto z okładki: "Nigdy nie jest za późno, żeby
zmienić swoje życie!"
Jest to bardzo sympatyczna
powieść o czterech polskich kobietach, które różni w zasadzie wszystko. Wiek,
stan cywilny, wykształcenie, życiowe cele, ale łączy je wspólne pragnienie
spełnienia swoich marzeń i wiara, że nigdy na to nie jest za późno.
„Najgłówniejszą” bohaterką (nie
wiedzieć dlaczego, może z tego względu, że jest moją imienniczką) wydaje mi się
Jolka, więc od niej zacznę.
To córka Aliny, pracuje z Klarą,
a przyjaźni się z córką Ireny - Apolonią.
Jest to kobieta
trzydziestoparoletnia, która wciąż mieszka z rodzicami. Od wielu lat przychodzi
do pracy, której nie znosi i wciąż rozpamiętuje jedno zdarzenie, które nie
pozwoliło jej spełnić życiowego marzenia. Czy jest skazana na przegrane życie? I
jaki wpływ na to będą mieć oświadczyny Grzegorza oraz sfrustrowana, marząca o
wnukach, matka Jolki?
Alina - matka Jolki jest przede
wszystkim żoną i matką dorosłej córki. Wiele lat wcześniej poświęciła swoje
marzenia na rzecz męża i córki. Jej zadaniem dnia codziennego jest sprzątanie,
pranie, a przede wszystkim gotowanie zrzędliwemu mężowi, którego jedynym
zajęciem jest przerzucanie kanałów sportowych w telewizji. Przyjaciółka Aliny -
Edyta - próbuje wyrwać ją z tego kieratu, proponując wyjazd do Ciechocinka oraz
zarabianie gotowaniem dla obcych ludzi, którzy docenią kunszt kucharki. Niespodziewanie
los daje jej szansę. Czy Alina ją wykorzysta? Czy w tym wieku nadal można
wygrać swoje marzenia?
Irena – wdowa od piętnastu lat.
Przekonana o swojej starości i o tym, że nic ciekawego w życiu już jej nie
spotka. Wiecznie martwiąca się tym, co powiedzą ludzie. Zdominowana przez nieliczącego
się z nią syna. Jej dorosłe dzieci - Apolonia i Zbyszek - mają już swoje
rodziny, swoje sprawy. Do matki przychodzą tylko na niedzielne obiady albo
podrzucają, często bez zapowiedzi, wnuczęta, kiedy chcą wyjść. Gdy Irena
zaczyna sympatyzować z Romanem, Zbyszek stara się jak może, by zapobiec
kolejnym spotkaniom. Czy kobieta w jej
wieku wciąż ma szansę na miłość i szczęśliwe życie?
Klara - to najgorszy ze
wszystkich przypadek. Rozwiedziona przed trzema laty wciąż nie może pogodzić
się z odejściem męża. Nadal go kocha i w rozpaczy, użalając się nad sobą,
próbuje go odzyskać. W tym celu udaje się nawet do wróżki. Ta wizyta spowoduje,
że w jej życiu wkrótce na nowo wróci szczęście i miłość.
Justyna Szymańska wprowadza cztery
główne bohaterki i przeplata ze sobą ich historie na kolejnych kartach książki.
Z początku trochę można się zagubić w zapamiętaniu, kto jest kim, ale w sumie zabieg
przeplatania wątków wyszedł całkiem interesująco.
A właśnie że tak to ciepła opowieść o marzeniach i o tym, że nigdy
nie jest za późno na to, by odmienić swoje życie. Każda z bohaterek tkwi w
układach, które nie dają im satysfakcji. Pewne sprzyjające okoliczności
pozwalają im jednak przestać rozpamiętywać porażki i niepowodzenia, a zamiast
tego zacząć dostrzegać szanse. Idealna dla kobiet, które być może chciałyby coś
w swoim życiu zmienić, ale się boją lub nie wiedzą jak. Kreacje bohaterek,
bardzo prawdziwe i życiowe pokazują, że można.
Polecam tę pozycję na właśnie
rozpoczynające się lato. Każdej z nas przyda się trochę ciepła, motywacji i
optymizmu, jakie biją z tej książki.
A co powiedzą ludzie? Niech mówią, co chcą, to
mało istotne.
Jolczyk
Komentarze
Prześlij komentarz