Zbrodnia z Płockiem w tle
Mecenas Zuza
Lewandowska, niepiękna, już nienastoletnia, o ekstrawaganckim sposobie bycia to
najbardziej udana składowa kryminału Jacka Ostrowskiego „Paragraf 148”. Ze stricte
kobiecych zachowań prezentuje jedynie upartą walkę z owłosieniem na nogach. No
dobrze, miała też romans… A poza tym pali, pije, klnie jak szewc i w męskim
świecie czuje się jak ryba w wodzie. Nawet przyjaciół szuka wśród wędkarzy. Mieszka
w towarzystwie gadającej papugi ary (prezent od wdzięcznego klienta), w
rodzinnym mieszkaniu z dokwaterowanymi lokatorami. „Patologia po prostu!” Po
zacnym, prawniczym rodzie Lewandowskich zostały Zuzie dwa pokoje i wspólna
łazienka. Wśród jej rozlicznych lektur jest na przykład Łuk Triumfalny, gdzie znajdziemy między innymi takie słowa: „Ale kimkolwiek
się jest, poetą, półbogiem, czy idiotą, spada się co parę godzin z nieba, żeby
oddać mocz.” W sam raz pasuje do autoironicznego
dystansu, jaki wobec siebie i świata utrzymuje Zuza. Jeszcze wspomnieć należy o kompleksie wobec
ojca prawnika. Lewandowska wciąż czeka na swoją sprawę, która będzie jej
przepustką do świata wielkiej palestry. Na razie broni małych złodziejaszków,
rozwodników, w każdym razie sama drobnica.
Tymczasem w Płocku lat
70. popełnione zostaje podwójne morderstwo. W ręce Zuzy wpada, zdaje się,
wymarzona wielka sprawa. Morderstwo to
początek czarnej serii, względnie uporządkowany świat Zuzy zostaje wzburzony.
We współpracy z prokuratorem Leszkiem Jarzębowskim prowadzą nieformalne dochodzenie,
gdyż Milicja Obywatelska zainteresowana jest wyłącznie formalnym zamknięciem
śledztwa. Intryga jest bardzo
interesująca, powieść się świetnie czyta. Czytelnik bez przerwy zadaje sobie
pytanie: co dalej? Dzieje się zatem to,
o co przede wszystkim w gatunku chodzi. Nowe makabryczne morderstwa, tropy z
przeszłości, rozkawałkowane ciała. Wielbiciel poczynań Zuzy otrzymuje
zakończenie, które jest tyleż samo prawdopodobne, co niemożliwe. Intryga jakby
trochę uciekła, ale w niczym nie ujmuje
to zalet pani mecenas.
Ostrowski otwiera świat zbrodni i świat prawniczy, zamknięty zwykle dla
przeciętnych ludzi. Umożliwia zatem podglądanie ze wszystkimi tego
konsekwencjami. Jeden czytelnik może czuć się zażenowany, inny podekscytowany,
jeszcze innego po prostu ucieszy dobra rozrywka.
Język powieści jest odważny, papuga klnie jak marynarz, do tego wyzywa
władze ludową, Zuza Lewandowska też nie przebiera w słowach. Narrator jest dość
dyskretny, urok powieści bardziej zawarty jest w dialogach i PRL-owskim klimacie.
Żywność na kartki, książki spod lady i kolportowane po cichu wydawnictwa
Sołżenicyna
Płocczanie odnajdą tu swoisty genius loci, pożeglują z Zuzą po knajpach,
kinach, których już nie ma. Odwiedzą katedrę. Osobiście znam jednego, który po
lekturze powieści wybrał się na poszukiwane Słonecznej 17.
Czy będzie to Płock
taki, jak Wrocław u Krajewskiego, czy Poznań u Ćwirleja? Tego na razie nie
wiemy. Jeśli ma to być seria z papugą i płocki kryminał miejski to wątki lokalne
raczej powinny się rozwinąć. A idei,
żeby faktyczną Świerczewskiego z lat 70. nazwać obecną Słoneczną nie rozumiem.
Tak sobie marudzę jako tutejsza, czytelnikom z całego kraju jest na pewno
wszystko jedno.
Milena
Jacek Ostrowski, Paragraf 148,
Warszawa 2018
Komentarze
Prześlij komentarz