Paryż na widelcu
Paryż - światowa stolica mody, miasto
cudów z filmu Woody’ego Allena, miasto miłości z piosenki Malcolma McLarena i
Catherine Deneuve. Miasto wyjątkowej architektury i pamiątek wielkiej historii.
Miasto, które chce się przynajmniej raz w życiu odwiedzić i do którego pragnie
się powrócić. Miejsce, w którym życie wydaje się bardziej romantyczne niż gdzie
indziej. Czy na pewno?
O tym, jak naprawdę mieszka się w
Paryżu, przekonał się, a potem to opisał w swoich książkach Anglik Stephen
Clarke. Jego pierwsza „paryska” opowieść zatytułowana Merde! Rok w Paryżu to wirtuozeria połączenia humoru i ciętego
języka z celnym opisem paryżan oraz specyfiki życia w ich mieście. Szczerze ją
polecam, podobnie jak inne wydawnictwa z serii Merde… dostępne w Książnicy Płockiej. Stephen Clarke Paryż dobrze
już posmakował, przetrawił i… efekt tej degustacji przedstawił w swojej
najnowszej książce Paryż na widelcu.
Doznanie szoku kulturowego może
przyprawić o niestrawność, dlaczego też autor, odwołując się do historii,
tradycji, a nawet medycyny, wyjaśnia wiele zjawisk już raczej niespotykanych w
naszych miastach. Tak więc, będąc w Paryżu, nie należy dziwić się, widząc panów
sikających na rogu ulicy, psy bezkarnie pozostawiające ślady swojej obecności
gdzie popadnie i umiarkowanie higieniczne zachowanie sprzedawców żywności.
Delektując się paryską architekturą, musimy mieć świadomość, że zabytkowe
budowle to perełki ocalałe z szalonych planów przebudowy stolicy Francji przez XIX-wiecznego
urbanistę Paryża, zwolennika linii prostej Georgesa Haussmanna. Podobno nawet
katedra Notre Dame, która stanęła budowniczym na wytyczonej prostej drodze
ledwo uszła z życiem.
Clarke serwuje nam wiele praktycznych
rad. Sztuką bowiem jest kupić mieszkanie w Paryżu i nie dać się oszukać, że to
najlepszy apartament w mieście, na który lista oczekujących jest nieskończona.
Kieruje nas do dobrych muzeów, gdzie nie
natkniemy się na tłumy ludzi. Prowadzi do
dobrych restauracji i na najlepsze bazary, które nadal wyglądają jak
wyjęte z Brzucha Paryża Emila Zoli.
Paryskie metro zaś to kąsek smakujący zarówno ciekawą historią, jak i gustowną
architekturą, o praktycznej jego stronie nie wspomniawszy.
Podsuwa
nam słownictwo i zwroty niezbędne do funkcjonowania wśród paryżan mających z
jednej strony opinię zbyt pewnych siebie, aroganckich i snobistycznych, a z
drugiej bardzo kreatywnych. To oni mają odwagę łączyć ze sobą niepasujące
elementy garderoby, tworząc w ten sposób „new look” w modzie. To ich miasto
uchodzi za najbardziej wyzwolone i jednocześnie najbardziej romantyczne. To
paryżanie potrafili sprawić, że ich miasto jest gwiazdą filmową posiadającą
swojego agenta w postaci funkcjonującego w ratuszu departamentu zwanego Mission
Cinéma dbającego o jego interesy w przemyśle filmowym.
Wszystkim zainteresowanym tą pozycją
życzę bon Paris.
Iwona
Komentarze
Prześlij komentarz