Posty

Wyświetlanie postów z 2025

Tadeusz Zaremba

Obraz
  Tadeusza Zaremby zabrakło wśród nas w 2013 roku. Odleciał jak mewa, ślizgając się po morzu. Jako marynista lubił takie porównania. Od 1 lutego do 1 kwietnia 2024 roku miał wystawę monograficzną w Muzeum Mazowieckim w Płocku, w tym samym, które tworzył i ukochał. Wspomnianej wystawie prac pana Tadeusza towarzyszył obszerny katalog, w którym znajdują się teksty, m.in. syna i wnuka nieżyjącego dyrektora Muzeum Mazowieckiego – Szymona i Macieja Zarembów. Ten pierwszy dokonał bogatej kwerendy i przedstawił imponującą listę dokonań ojca, ze skromnym zaznaczeniem, że coś mógł pominąć. Tadeusz Zaremba wyrastał w artystycznym świecie, dzięki ojcu pianiście był stałym uczestnikiem projekcji filmowych w Garnizonowym Domu Żołnierza w Toruniu, ale też zapalonym lekkoatletą i aktorem w licealnym teatrze. Nie każdy wie, że późniejszy dyrektor płockiego MM bezskutecznie zdawał egzamin wstępny do Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie. Ostatecznie trafił na Wydział Szt...

Teatr w Płocku

Obraz
  Kiedy w nowoczesnym budynku na płockiej scenie aktorzy zagrali wreszcie   sztukę Wojciecha Bogusławskiego „Cud mniemany czyli >>Krakowiacy i Górale<<” w reż. Jana Skotnickiego, Płock odetchnął. 12 stycznia 1975 roku miasto powitało prawdziwy teatr i wróciło tym samym do tradycji Rajmunda Rembielińskiego z początku wieku XX. Barbara Konarska-Pabiniak, autorka nowej opowieści o płockim teatrze w latach 1975-2025, wspomina, że tej instytucji kultury   nie byłoby zapewne bez ówczesnego prezydenta miasta Henryka Rybaka. „To on wspólnie z Franciszkiem Dorobkiem, działaczem na niwie kultury, rozpoczął starania u władz wojewódzkich w Warszawie o powołanie placówki teatralnej”, pisze Konarska-Pabiniak. Pierwszym dyrektorem płockiego teatru był Jak Skotnicki (1974/1975-1980/1981): „Nie zadowalam się teatrem jako sztuką samą w sobie. Taki teatr mnie nie interesuje”. Przedstawienie „Krakowiacy i Górale” odniosło duży sukces frekwencyjny. Łącznie sztukę tę grano 40 r...

Zawsze wśród ludzi

Obraz
  „Zbyt szybko ucieka mi czas. Dlatego zadbałam o własną przestrzeń i kolejną szansę. Chwytam się poręczy nadziei i dołączam do pozostałych. (…) Moje istnienie szanuję i nie chcę marnować sił na siedzenie przed telewizorem.” To wyznanie z autobiografii poetki i liszynianki z urodzenia, Anny Włochowskiej. Dotychczas ukazało się 11 książek jej autorstwa, w większości tomików poetyckich i 5 tomów wierszy dla dzieci. Wspomnienia są zapisem jej 70-letniego życia. Bardzo sensualna to proza. Autorka wychowała się na wsi w licznej rodzinie, ale to ona z mężem odziedziczyła gospodarstwo. Co prawda, jak pisze, nie miała woreczka z cukrem   do ssania tylko normalny smoczek i wózek dziecięcy z szybkami ani nie chodziła pasać bydła na miedzy, ale nie było to dla niej nic nadzwyczajnego. Podobnie jak tzw. odrobek, kiedy jedni gospodarze pomagali drugim, ale potem ci ostatni musieli świadczyć pracę na rzecz tych pierwszych. Dopiero po II wojnie, kiedy rodzina kupiła sobie konia, ...

Kiedyś na Kwiatka…

Obraz
  Napisanie i wydanie książki może teraz nie uchodzi za wyjątkowo trudne. Napisanie interesującej książki poświęconej tylko jednej żydowskiej ulicy to już rzecz bardziej skomplikowana. I udało się to Gabrieli Nowak-Dąbrowskiej i fundacji Nobiscum. Klucz do najnowszego wydawnictwa jest topograficzny. Autorka opisuje kolejne kamienice przy ul. Kwiatka. Każda z nich ożyła, słychać stukot krawieckich maszyn czy zwykły podwórkowy gwar, unosi się aromat sklepów korzennych. Według danych z 1937 roku działało tu aż 145 placówek handlowych i zakładów rzemieślniczych różnych branż. Z książki można dowiedzieć się, że jednym z bardziej charakterystycznych miejsc dzielnicy żydowskiej w Płocku był tzw. Dwór Altmana przy Szerokiej (obecnie Kwiatka) 10. Właścicielami nieruchomości byli Icek Fogel i jego żona Rasza z Marsapów. W 1867 roku nieruchomość kupił Szulim Altman, a od 1870 roku jej właścicielem był Mosiek Altman. Kamienica aż do wybuchu II wojny światowej stanowiła własność jego potomk...

Moje fado

Obraz
Z każdej strony tej książki wyrasta bogata osobowość dr Barbary Konarskiej-Pabiniak, polonistki, dziennikarki, wnikliwej badaczki i regionalistki. Wywiad-rzekę „Moje fado” przeprowadził Leszek Skierski, obecnie pracujący w Teatrze Płockim. Fado, czyli przeznaczenie. Zapewne dużo znaczyło w obszernej biografii bohaterki. Natrafiłam na przykład na ważny moment, gdy ówczesna Barbara Konarska o mało co nie została prawnikiem, zamiast polonistką. Tuż po maturze, zwłaszcza przez rodzinę, była brana pod uwagę taka możliwość. Może wtedy zamiast w redakcjach, bibliotekach, spotykalibyśmy cenioną badaczkę w sądzie. Któż to wie… We wspomnieniach pisarki życie prywatne splata się z historią miast, wiosek i regionu. Pomocny w opisywaniu faktów był „Dziennik”, zapoczątkowany w czerwcu 1962 roku i doprowadzony do 1997 roku. Skierski swoimi pytaniami staje się niczym wehikuł czasu i przeprowadza dr Konarską-Pabiniak przez jej życie. Przodkowie i wczesne dzieciństwo, nauka w gostynińskich ...

Wisła. Biografia rzeki

Obraz
  Wisła jest kobietą. Rzeka, tak jak kobieta, dawała życie i gwarantowała przetrwanie. Była również znakiem odrodzenia się natury i witalności. Według przekonań ludu kąpiel w Wiśle w wigilię św. Jana, czyli 23 czerwca miała niezwykłą moc sprawczą. Dawała siłę i energię, a także przywracała moc tym, którzy ją utracili. Płock jest za to mężczyzną, ale nie mogło wzmianek o nadwiślańskim mieście zabraknąć w interesującej książce Andrzeja Chwalby „Wisła. Biografia rzeki”. Nie mogło. W rozdziale „Zmiany koryta rzeki” nasze miasto pojawia się w kontekście zniszczenia w 1638 roku murów zamkowych. Powodzie w ogóle zmieniały bieg rzek i trzeba było na nowo dostosowywać doń zabudowania. Duże znaczenie, przyznaje autor, miał Płock za panowania Piastów, kiedy założono gród, podobnie jak przykładowo w Wyszogrodzie, Toruniu i Chełmnie. W czasach panowania Władysława Hermana i Bolesława Krzywoustego w ogóle gęstniała sieć grodów nad Wisłą. „Wówczas to swój bardzo dobry czas przeżywał...