Sekrety Płocka

 


Kolaż. Prawdziwy kolaż. Taki jak na okładce, która zapowiada smakołyki, jakie czekają nas w książce Romany Krystyny Kuffel „Sekrety Płocka”. Jest więc na niej słynny Petropol i równie słynny Dom Turysty Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajobrazowego. Jest ratusz, kombajn Bizon. Nie mogło zabraknąć Petrochemii i wszechobecnej Wisły. Są i portrety: mateczka Kozłowska i siostra Faustyna Kowalska.

Autorka serwuje nam wyszukane menu, potrawy zresztą  przewijają się wielokrotnie na łamach książki.  W znanym hotelu  Petropol  w drugiej poł. lat 60. XX wieku, kucharz, mający za sobą pracę na statku „Batory” oraz mistrz kucharski wyrobów gastronomicznych, z pochodzenia Rom przeniesiony z warszawskiego Grand Hotelu, serwowali niedostępne wówczas smakołyki, jak pieczone indyki, sandacze w galarecie czy płonące lody. Panie wiadomej profesji, bez żenady, zorganizowane w nieformalny związek zawodowy, oferowały nawet w hotelu swoje usługi. Swoje miejsce w książce ma też słynna w międzywojennym Płocku cukiernia Szałańskiego.

Po doborze tematów i sposobie ich przedstawienia widać, że „Sekrety Płocka” zostały  napisane przez prawdziwą miłośniczkę miasta. Kto inny wpadłby na pomysł zestawienia tak odmiennych tematów, jak głośne morderstwo pediatry, dr Kamińskiej i propagandowych dożynek. Te ostatnie (12 września 1976 r.) są zresztą opisane w groteskowym tonie. Płock nagle na dzień był pępkiem świata. „Raptem w sklepach, nawet w barze mlecznym, pokazały się towary luksusowe; szynka, baleron, polędwica”. Podobno po wszystkim rolnik z podpłockiej wsi nie chciał oddać okazałej krowy, przywiezionej mu do zagrody przed wizytą w jego gospodarstwie Edwarda Gierka.

Wisła z jednej strony jest żywiołem, z drugiej adresatką miłości Broniewskiego i świadkiem baletów Stanisława Staszewskiego, „taty Kazika”.  Tak właśnie, Staszewski architekt miejski znany z pracowitości w dzień, w nocy stawał się królem życia. Niezbyt urodziwy, krępy, z nieodłączną parasolką  zawsze otoczony był wianuszkiem dziewczyn.  Złośliwi mówili, że niejednokrotnie płeć piękna prezentowała się topless. Śpiewał podczas spotkań „Inżynierów z Petrobudowy”, „Celinę” i inne upowszechnione potem przez syna pieśni. Jeśli przestał wystarczać do zabawy klub MARABUD, który potem stał się popularnym Marabutem, Staszewski spojrzał w stronę wiślanych statków i na nich organizował huczne imprezy. „Płock powinien postawić mu pomnik, bo jak nikt inny rozruszał kulturalnie to zaściankowe miasteczko lat 60. ubiegłego wieku, na progu rewolucji przemysłowej, gdy powstawała Petrochemia. Dostał za to kopniaka od partii jako  <deprawator młodzieży>  i wrócił do Warszawy”, pisze autorka. W Płocku Staszewski był od 1960 do 1965 roku.  Tylko sześć lat, a zdążył zostawić po sobie legendę.

Wisła w książce Romy Kuffel stała się czarną bohaterką wielkiej powodzi zatorowej w 1982 roku i okrytej niepamięcią przedwojennej katastrofy w sierpniu 1923 r. „Tego dnia Wisła nie była przyjazna”. Zbieracze wikliny, przeważnie kobiety i nastolatki wypłynęli na kępę w stronę Duninowa w mocno niesprzyjającą pogodę. Łódź żaglowa i towarzysząca jej druga łódź bez żagla zatonęły. Zatonął także jeden z dwóch dzierżawców pola wiklinowego na kępie wiślanej, młody Bolesław Olszewski, wychowany nad rzeką ryzykant, który zarządził wypłynięcie mimo złych prognoz. Zginęło według różnych źródeł 29 osób lub 34. Odważny rybak uratował dwóch chłopców i jedną dziewczynkę.

Równie tragiczny, choć niezwiązany z Wisłą, był los zapomnianego pisarza samouka Adama Wiśniewskiego – Snerga, urodzonego w Płocku w Nowy Rok 1937. Niedoceniany autor fantastyki, po ogromnym sukcesie debiutanckiej powieści „Robot” porównywany do Lema, później nic równie dobrego, zdaniem krytyków, nie napisał. Utrzymywał się z korepetycji. W końcu został uznany za fizyka – szaleńca, gdy postanowił obalić teorię Einsteina. W 1995 roku powiesił się. Jakby na przekór, jego twórczość uważana jest obecnie za oś słynnego filmu braci Wachowskich „Matrix”. Otarło się o posądzenia o plagiat.

To tylko nieśmiałe przykłady frapujących sekretów Płocka, które odsłania autorka. Jest tu ponad 30 historii,  m.in. z  gatunku reportażu historycznego. Roma Kuffel ma wielkie serce do miasta, wiedzę i umiejętność posługiwania się piórem wyniesione jeszcze z czasów, gdy była korespondentką i kierownikiem oddziału dziennika „Sztandar Młodych”, dziennikarką  „Petro-Echa” czy twórczynią i redaktor naczelną tytułu „Życie Płocka”. A także autorką kilku książek. Warto „Sekrety Płocka” dodać do listy lektur. To kawał historii miasta. Tej dobrej, a także sensacyjnej i wstydliwej. Płock bez tabu, tak mogłoby brzmieć trzywyrazowe streszczenie publikacji.

Książka jest elegancko wydana, oprawna, pełna archiwalnych fotografii. Liczy sobie blisko 200 stron.

Milena

Romana Krystyna Kuffel, Sekrety Płocka,  Dom Wydawniczy Księży Młyn, Łódź 2025.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zawsze wśród ludzi

Wisła. Biografia rzeki

Kiedyś na Kwiatka…