Stara Słaboniowa i Spiekładuchy
Po „Słaboniową…” sięgnęłam spragniona opowieści o cudach i widach, rzeczach niezwykłych. Spodziewałam się klimatów słowiańskich: Mokosz chodzącej po polach, Swarożyca stojącego w płomieniach i innych elementów zaczerpniętych z dawnych wierzeń. Czy to właśnie otrzymuje czytelnik? Nie do końca. Pierwsze kilka stron przekonało mnie, że dalej będzie tylko ciekawiej! Przede wszystkim nie jest to książka „grzeczna”, lecz „grzeszna”. Grzech staje się tu pewnego rodzaju motywem przewodnim. A jak wiadomo, zanim grzech to kuszenie. I to nie przez byle kogo. Sam diabeł pod postacią kozła oraz i inne siły nieczyste, starają się zmącić spokój w umysłach naszych bohaterów. Nie brakuje tu opisów lubieżności, które popełniają postaci pod wpływem opętania. W „Słaboniowej…” ludzie mierzą się zarówno z siłami zła, jak i własnymi słabościami. Dosadność opisów oraz cięty język z pewnością nie są przeznaczone dla każdego. Czytelnik powinien się przygotować na obcowanie z wiejską gwa...