Stara Słaboniowa i Spiekładuchy
Po „Słaboniową…” sięgnęłam
spragniona opowieści o cudach i widach, rzeczach niezwykłych. Spodziewałam się
klimatów słowiańskich: Mokosz chodzącej po polach, Swarożyca stojącego
w płomieniach i innych elementów zaczerpniętych z dawnych wierzeń. Czy to
właśnie otrzymuje czytelnik? Nie do końca. Pierwsze kilka stron przekonało
mnie, że dalej będzie tylko ciekawiej!
Przede wszystkim nie jest to
książka „grzeczna”, lecz „grzeszna”. Grzech staje się tu pewnego rodzaju
motywem przewodnim. A jak wiadomo, zanim grzech to kuszenie. I to nie przez
byle kogo. Sam diabeł pod postacią kozła oraz i inne siły nieczyste, starają
się zmącić spokój w umysłach naszych bohaterów. Nie brakuje tu opisów
lubieżności, które popełniają postaci pod wpływem opętania.
W „Słaboniowej…” ludzie mierzą się zarówno z siłami zła, jak i własnymi
słabościami. Dosadność opisów oraz cięty język z pewnością nie są przeznaczone
dla każdego. Czytelnik powinien się
przygotować na obcowanie z wiejską gwarą oraz pewnego rodzaju surowością w
sposobie prowadzenia narracji przez Łańcucką. Nie znajdziemy tu idyllicznych
opisów życia wiejskiego, rozmyślań nad pięknem świata. To piękno ukryte jest
pod powierzchnią, Czytelnik musi je odkryć sam: w przemianie bohaterów, w
wygranej walce ze złem, w starości, która okazuje się źródłem ludowej mądrości.
Stara Słaboniowa w swoim długim życiu wiele już doświadczyła. Śmierć męża,
paktowanie z diabłem i inne traumatyczne wydarzenia sprawiły, że nosi w sobie
potrzebę pomagania innym mieszkańcom wsi. Czy uda jej się pomóc wszystkim? Czy
jest w stanie na nowo zmierzyć się z siłami zła? Musicie przekonać się
sami.
Joanna Łańcucka opatrzyła książkę ilustracjami własnego autorstwa, wykonane przez nią czarno-białe grafiki wpisują się w klimat grozy. Niesamowitości, które na nich znajdziemy, nawiązują do słowiańskich tradycji i wierzeń. Okładka hipnotyzuje prostotą, podobnie jak treść książki. Tak prosto o rzeczach złożonych i nadprzyrodzonych pisze mało kto! Dlatego, mimo że „Słaboniowa i Spiekładuchy” to nie żadna nowość wydawnicza, możemy polecić ją z czystym sumieniem wszystkim spragnionym lektury wciągającej i nieoczywistej.
Czytelniku, licho nie śpi. Nie wierzysz? Posłuchaj słów
starej Słaboniowej…
Marta
Joanna Łańcucka, Stara Słaboniowa i Spiekładuchy, Gdańsk 2013
Komentarze
Prześlij komentarz