Posty

Bezduszni: zapomniana zagłada chorych

Obraz
  Z regionalnej półki! Psychicznie chorzy ludzie reagowali na wywózkę różnie. Jedni spokojnie, inni chichotali, jeszcze innych odziano w kaftan bezpieczeństwa. Odważna niemiecka pacjentka wylała na gestapowca zawartość nocnika. Jakby przeczuwali, że już nie wrócą. Na salę, do domu ani nigdzie więcej. Pierwsze komory gazowe testowano właśnie na   „warjatach”, „idiotach”, „kretynach”, „imbecylach”. Przed wojną Szpital dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Gostyninie był wzorową placówką, chorzy oprócz tradycyjnych metod, byli leczeni nowocześnie, mieli terapię zajęciową, ogród, a nawet własną gazetę. „Jedyne w swoim rodzaju pismo redagowane przez warjatów”. „Nie byłoby tego wszystkiego bez Eugeniusza Wilczkowskiego, czterdziestolatka z pokaźną już łysiną i krótkim wąsem pod orlim nosem.” Na swojego zastępcę i ordynatora oddziału męskiego Wilczkowski wybiera młodszego o pięć lat kolegę Karola Mikulskiego. „Mikulski ma lekkiego zeza, bardzo wysokie czoło i duże odstające uszy. Jest ent

Jedyny walc

Obraz
  Nowa powieść Małgorzaty Garkowskiej „Jedyny walc” jest po prostu urocza. Z przyjemnością czyta się kolejne strony wytwornie przyozdobione rysunkami (brawo dla wydawnictwa FLOW!). Fabuła osadzona jest w realiach historycznych początku XX wieku. „W 1905 roku w Królestwie Polskim narastają rewolucyjne nastroje, ale także represje caratu. Jednak i w takich czasach miłość potrafi wybuchnąć z niespodziewaną siłą i połączyć odległe światy”, czytamy w zapowiedzi. Klasyczny trójkąt miłosny to: Polka Ewelina Strojnowska, pochodząca ze zubożałej szlachty, porucznik carskiego wojska Polak Paweł Orłowski i Rosjanin hrabia Aleksandr Konstantinowicz Sorokin. Którego kawalera wybierze ta, jak ją nazywają w domu, panna Lineczka? Sieć misternych powiązań między trojgiem bohaterów stanowi oś fabularną utworu. Kobieta, jak to kobieta, lubi się stroić, prowadzić inteligentną konwersację, być uwielbiana. Wraz z ciotką Leokadią często odwiedza dom Hersego. Ewelinę poznajemy w momencie, kiedy wraca do

Wzgórze pomocy

Obraz
  Niezwykła książka, wydana niedawno przez Książnicę Płocką, poprzedzona jest cytatem z twórczości Czesława Niemena: " Ludzi dobrej woli jest więcej i mocno wierzę w to, że ten świat nie zginie nigdy dzięki nim… ” Ludzie dobrej woli to płocczanie, którzy niosą wsparcie Ukrainie. Jesteśmy prawdziwym „Wzgórzem pomocy”. Sama   autorka wydawnictwa, Ewa Magierska,   gościła w swoim domu ukraińskie małżeństwo Larysę i Władimira, który wolał, żeby nazywać go Wową. Choć pierwsze dni były niewiadomą, to później ciężko było się rozstać.   Publikacja składa się przede wszystkim z rozmów z płocczanami zaangażowanymi w pomoc dla Ukrainy. Jako przerywniki występują opowieści o przybyłej z Ukrainy   rodzinie i ich wspólnym mieszkaniu z Ewą i Wojtkiem Magierskimi. Książka jest merytorycznie podzielona, aby zebrać myśli i nadać relacjom porządek. „Informacja”, „Dach nad głową”, „Język”, „Zdrowie”, „Dary” - to tylko niektóre z rozdziałów. Nietrudno się domyślić, jakiego rodzaju tematyce s

Leksykon nazw płockich ulic

Obraz
  Siedem lat minęło od pierwszego wydania „Leksykonu nazw płockich ulic” Piotra Gryszpanowicza (Płock 2016) i oto mamy kolejne. To z jednej strony przegląd encyklopedyczny, z drugiej, zważywszy na dokumentalny charakter, doskonały przedmiot badań dla ludzi zainteresowanych toponimią (toponimia, źródło pochodzenia nazw, z gr. topos-miejsce, onoma-nazwa). W nazwach miejscowych zawarta jest wiedza o kulturze danego regionu, ważnych dla niej osobowościach i zdarzeniach.  Jeśli będziemy na książkę Gryszpanowicza spoglądali w ten sposób, to mamy wydawnictwo prawie antropologiczne, na pewno językoznawcze. Do wznowienia „Leksykonu” skłoniło autora  między innymi pojawienie się nowych miejsc  albo zmiana nazw. Dla Gryszpanowicza punktem wyjścia  do książek są plany regulacyjne wykonane w okresie zaboru pruskiego przez budowniczych: Göpnnera, Schonwalda i Schmida. Później na skutek rusyfikacji historycznie pojawiły się w Płocku oznaczenia  pisane cyrylicą, lecz w większości przypadków były

Pismaczka

Obraz
  „Los (…) dbał zawsze o to, żeby moje życie nie było nudne”, pisze Hanna Pawłowska. Autobiograficzno-wspomnieniowa książka „Pismaczka” to barwna opowieść o życiu dziennikarki prowincjonalnej gazety, uwikłanej w wydarzenia ostatnich kilkudziesięciu lat historii Płocka. Dla badaczy regionalnych dziejów to pozycja nie do pominięcia. W części opowiadającej o historii lokalnych tytułów zajmująca. Jak w kalejdoskopie przewijają się nazwiska osób w ten czy inny sposób związanych z mazowieckim rynkiem prasowym. Tomasz Pawłowski, redaktor naczelny „Tygodnika Płockiego”, „postawny mężczyzna z burzą czarnych loków na głowie” przyjmował Hankę Pawłowską do pracy. Do dziś współpracuje ona z ówczesnym zastępcą naczelnego Janem B. Nyckiem, „człowiekiem o nienagannych manierach i szerokiej wiedzy, lekko zdystansowanym”.  We wspomnieniach pojawia się też ówczesny sekretarz redakcji „TP” Jędrzej Miller, który dbał między innymi o prawomyślność zamieszczanych tekstów, bracia bliźniacy Boguś i Zbyszek Bur

Iluj. Genialny młodzieniec

Obraz
  Rafał Kowalski po raz kolejny sięga po opowieści ze świata Żydów płockich. Tym razem kluczem jest słowo iluj,  czyli po hebrajsku: geniusz, genialny młodzieniec. Autor spotykał się ze swoimi bohaterami przy okazji wcześniejszych projektów.  Kto z nas nie znał sytuacji, kiedy ktoś uparcie „siedzi” w głowie? Kowalski czuł, że obydwie postacie musi „wydobyć z niepamięci”. „Jeden już za młodu uważany był za geniusza w świecie religii, drugi w świecie poezji. Nigdy się nie poznali,  śmierć jednego z nich od narodzin drugiego dzieli dwanaście lat. Ale byli spokrewnieni, pochodzili z tej samej rodziny o nazwisku na „L”. Abram i Zysze Landau. Obydwaj bohaterowie urodzili się w Płocku i z tego miasta wyjechali. Różnili się temperamentem, rozpoznawalnością. Do cadyka zawsze była kolejka ludzi, poeta publikował głównie w prasie,  tworzył w języku jidisz. Obydwaj działali w sferze duchowej obecności człowieka. Autor eksploruje świat żydowskiej poezji i religii, wiedza płynie od rozmówców l

Sześć kolorów. Antologia LGBT

Obraz
Garkowska kolejny raz nie zawodzi. Tym razem jako autorka jednego z sześciu opowiadań w antologii LGBT „Melepeta i pomarańcze”. Temat wciąż w Polsce kontrowersyjny, ale autorka odważnie i subtelnie podejmuje opowieść o związku dwóch mężczyzn. Leszek ma ojca, pułkownika i sadystę. Mel oddalonych rodziców, których bardzo mu brakuje, szczególnie matki. Rodzinne święta Bożego Narodzenia spędza z dziadkami. Czy teza o trudnym dzieciństwie, wpływającym na późniejsze życie, istnieje w tym opowiadaniu, nie wiem. Wiem za to, że historia opisana jest w sposób realistyczny, tak jakbyśmy stali za obydwoma chłopakami. Narracja jest pierwszoosobowa, z punktu widzenia bohaterów, raz jest to Leszek, raz Mel. Zwłaszcza Mel, którego imię równie dobrze może być skrótem od Melanii (tak się zwracają nauczyciele ), jak i męskim Melem budzi zainteresowanie czytelnika. Chłopak czuje się mężczyzną, ale fizycznie już dojrzewa. Jest prześladowany przez innych uczniów, którzy ukuli obraźliwe powiedzenie „Mele