Posty

Iluj. Genialny młodzieniec

Obraz
  Rafał Kowalski po raz kolejny sięga po opowieści ze świata Żydów płockich. Tym razem kluczem jest słowo iluj,  czyli po hebrajsku: geniusz, genialny młodzieniec. Autor spotykał się ze swoimi bohaterami przy okazji wcześniejszych projektów.  Kto z nas nie znał sytuacji, kiedy ktoś uparcie „siedzi” w głowie? Kowalski czuł, że obydwie postacie musi „wydobyć z niepamięci”. „Jeden już za młodu uważany był za geniusza w świecie religii, drugi w świecie poezji. Nigdy się nie poznali,  śmierć jednego z nich od narodzin drugiego dzieli dwanaście lat. Ale byli spokrewnieni, pochodzili z tej samej rodziny o nazwisku na „L”. Abram i Zysze Landau. Obydwaj bohaterowie urodzili się w Płocku i z tego miasta wyjechali. Różnili się temperamentem, rozpoznawalnością. Do cadyka zawsze była kolejka ludzi, poeta publikował głównie w prasie,  tworzył w języku jidisz. Obydwaj działali w sferze duchowej obecności człowieka. Autor eksploruje świat żydowskiej poezji i religii, wiedza płynie od rozmówców l

Sześć kolorów. Antologia LGBT

Obraz
Garkowska kolejny raz nie zawodzi. Tym razem jako autorka jednego z sześciu opowiadań w antologii LGBT „Melepeta i pomarańcze”. Temat wciąż w Polsce kontrowersyjny, ale autorka odważnie i subtelnie podejmuje opowieść o związku dwóch mężczyzn. Leszek ma ojca, pułkownika i sadystę. Mel oddalonych rodziców, których bardzo mu brakuje, szczególnie matki. Rodzinne święta Bożego Narodzenia spędza z dziadkami. Czy teza o trudnym dzieciństwie, wpływającym na późniejsze życie, istnieje w tym opowiadaniu, nie wiem. Wiem za to, że historia opisana jest w sposób realistyczny, tak jakbyśmy stali za obydwoma chłopakami. Narracja jest pierwszoosobowa, z punktu widzenia bohaterów, raz jest to Leszek, raz Mel. Zwłaszcza Mel, którego imię równie dobrze może być skrótem od Melanii (tak się zwracają nauczyciele ), jak i męskim Melem budzi zainteresowanie czytelnika. Chłopak czuje się mężczyzną, ale fizycznie już dojrzewa. Jest prześladowany przez innych uczniów, którzy ukuli obraźliwe powiedzenie „Mele

Bohomaz

Obraz
  Płocki Kuba Rozpruwacz, można rzec. Jego ofiarą padają piękne kobiety. Dusi je, a potem ściąga bieliznę. Na miasto pada paniczny strach. Nie dość, że każdy przeżywa grozę stanu wojennego, to jeszcze takie coś… Nic dziwnego, że Zuza Lewandowska wkracza do akcji. Silna swoją skutecznością i mądrością, z wiernym policjantem Nowakiem i złodziejem Piosikiem. Nawiasem mówiąc to Piosik jest od dawna moim ulubionym bohaterem. Otrzymałby Oscara za najlepszą rolę drugoplanową. Spryciarz, zna się na swoim fachu, do tego jest takim kasiarzem jak, nie przymierzając,  Kwinto. To doskonale napisana postać epizodyczna. Tę część „Zuzy” dobrze się czyta. Widać oddech, który zaczerpnęła adwokatka po wyjaśnieniu historii swego domniemanego raczycha.  Jest jeszcze bardziej uszczypliwa i pewna siebie niż zwykle. Do tego okazuje się, że bywa próżna. Dużo przeszła w „Bohomazie”. Prawie się utopiła, broniła swego największego wroga kpt. Mariańskiego, odnalazła brata. A i to nie wszystko. Oczywiście ma ni

„Akuszerki” nie tylko dla akuszerek

Obraz
  No siostry archeo, jedna z nas napisała książkę –biblię. O narodzinach, o cierpieniu, o umieraniu i powracaniu pod innym imieniem na świat. To, można rzec, saga rodu akuszerek z Małopolski, rozpoczęta w XIX w., prowadzona   przez trudny przełom stulacie aż po XX w. Przybrana matka położna, córka i wnuczka, w tym wnuczka zawodowo i społecznie zajdzie najdalej. Wszystko co dzieję się wokół starej Reginy i potomnych to zaledwie emanacja ich odwiecznej siły, która nakazuje ludzkości przetrwać. Ciąże i narodziny to namacalny symbol wielkiego koła życia. Książka jest napisana w narracji linearnej,   zgodnie z duchem kościoła. Ksiądz w Jadownikach to ważna persona a świat porządkuje używane do dziś powiedzenie „Bóg dał. Bóg wziął. Pochwalone niech będzie Imię Jego”. Problem śmierci noworodka tak właśnie podsumowują matki, żeby było łatwiej przetrwać stratę. Natomiast narracja książki (z punktu widzenia bohaterki średniego pokolenia położnych) płynie tak powoli, buddyjsko, że dziecko

Gorzkie meandry przeszłości

Obraz
  Zakazany romans opleciony grubą tkaniną historycznych informacji, począwszy od I wojny światowej i skończywszy na rządach władzy ludowej.   Polski chłopak, Tadeusz (w tej postaci można dostrzec alter ego autora), patriota, po łapance trafia do bauera Franza i zakochuje się w jego córce Melanii. Miłość zmierza do szczęśliwego finału, córka Herr Franza robi wiele, aby narzeczony uwierzył, że może mieć za żonę Niemkę. Uczy się naszego języka, przechodzi nawet na wiarę katolicką, uczy się katechizmu, byle tylko polski kapłan (znaleziony z trudem tuż po wojnie) udzielił im ślubu. Jednak nie wszystko jest sielanką. Herr Franz, ojciec Melanii, który odnosi się życzliwie do Polaków, ma domu chorą żonę, która do naszego narodu pała wprost nienawiścią. I nie tylko żonę, syn gestapowiec Hans dużo namiesza w powieści. Do tego Melanii z urody jest typową Aryjką, tym bardziej Niemcy ją mają za zdrajczynię, a własna matka ją przeklina… Książka napisana jest prostym językiem, zawiera wiele u

Służące do wszystkiego

Obraz
  „Gdy socjaliści z Płocka zapowiadają na 1 marca 1919 r. strajki i pochód, Marynia, służąca lekarza Aleksandra Macieszy dostaje histerii. Maria Macieszyna żona lekarza i kronikarka Płocka, zapisuje w z pamiętniku „Chce pakować rzeczy do walizki i wynieść wszystko do piwnicy. Prosi, aby naszykować broń do walki z bolszewikami. […] Zabroniłam jej jednak kupować żywności i chleba i oświadczyłam, że wcale się nie boję, gdyż już wybory do sejmu wykazały, że socjalistów nie jest tak dużo.” Indoktrynacja instytucji kościelnych wydawała   plony. Marysia u Macieszów była zapewne dobrze traktowana i kochała „Państwa”, skoro tak szybko rzuciła się ratować ich dobytek przed mitycznym bolszewickim najeźdźcą. Poza tym jest wzorową zytką (członkinią Stowarzyszeniu Sług Katolickich im. św. Zyty) i narodową katoliczką, kocha Pana Boga i   kościół, nie lubi mężczyzn „kocha tylko żołnierzy, co kochają nasz kraj.” Tyle mamy akcentu płockiego w wydawnictwie „Służące do wszystkiego”. Feministki przykla
Obraz
  Jaka potrawa łączy wszystkich menonitów na świecie? „Zwieback” czyli specjalnie wypiekany chleb. Dobrze wyrobione ciasto formuje się w kule wielkości kurzego jajka i mniejsze kulki wielkości jaja perliczki, które kładzie się na wierzchu dużych kul, a następnie piecze. To tylko drobna informacja zaczerpnięta z katalogu wystawy „Menonici na Mazowszu w XVIII – XX wieku”. Książki eleganckiej, trójjęzycznej (polski, angielski, niemiecki) i bogatej w dzieje odmiennych sąsiadów. I we wzruszające zdjęcia, zarówno portrety menonickich rodzin,  jak i symbole ich codzienności. Menonici uważani są za grupę religijną, wspólnotę wyznawców, a ich postrzeganie zmieniało się w okresie czterystuletniej bytności na ziemiach polskich. Menonici najpierw byli utożsamiani z olendrami gospodarującymi na terenach zalewowych, później odmawiających służby wojskowej innowiercami,  a w latach 20. XX w. traktowani jako sekta religijna. „Sami menonici uważają się nie tylko za grupę religijną, ale również wskaz