Kanibal
Po wybuchu bomby w kamienicy Zuza Lewandowska jest zmuszona wraz
ze swoimi zwierzakami chwilowo zamieszkać we własnej kancelarii. Tymczasem w Płocku
zaczynają znikać kobiety, a po jakimś czasie odnajdują się ich
niekompletne ciała. Patolog Ludwicki twierdzi, że zabójca zjada swoje ofiary, a
ich kości gotuje. Zuza rozpoczyna swoje prywatne śledztwo, a przy okazji
próbuje ustalić, kto podłożył bombę w jej kamienicy i dlaczego. Mnóstwo
podejrzanych, tylko który z nich jest ludożercą? Jak zwykle podczas lektury
powieści z Zuzą Lewandowską trudno się nudzić.
Zawrotna akcja, mnóstwo zabawnych gagów, tym bardziej, że do akcji wkracza
niezastąpiony kapitan Mariański i jego podwładny, kapral Pietrucha. (Powyższy
opis pochodzi od wydawcy.)
Książka jest napisana z pazurem. Wiadomo, że, jak w każdej
serii, znajdują się powieści bardziej udane i mniej udane. Najnowsza „Zuza” z
pewnością należy do tych pierwszych. W Płocku lat 80. wiele się dzieje i klimat
prowincjonalnego miasteczka staje się duszny, aż skrzy się od krwi, której
różne grupy giną z miejscowego szpitala. W dodatku nieprzypadkowe – AB czy O - są związane z konkretną ofiarą. W
powieści jest też odpowiednia ilość
makabry. Niech jej oznaką będzie Borys, który lata ze wspomnianą we wstępie ludzką kością w zębach.
Jak łatwo się domyśleć, gdzieś nad powieścią unosi się duch
Hannibala Lectera, najsłynniejszego kanibala w popkulturze. Nowak nie zawodzi,
byli koledzy policjanci są zawsze gotowi do pomocy, Piosik ze swoją żulerią
jest do dyspozycji pani mecenas.
I ta sama nostalgia za dawnym Płockiem. To nic, że ulice
nazywały się inaczej, że pługi śnieżne miały puste przeloty (z jednym ze
„spychów” musiał zmierzyć się Mariański), ale od razu podkreślamy,
że przeżył i zapewne będzie nas znowu raczył swoimi jakże bogatymi
ortograficznie raportami.
W powieści narracja jest trzecioosobowa, nic nie jest takie, jak
mogłoby się wydawać. Dodatkowo w
„Kanibalu” szczęki ściska wszechobecny mróz.
Krótkie dialogi odsłaniają dusze bohaterów, choć Zuza pozostaje
niezawodną, powoli starzejącą się i upierdliwą „papugą”. Dla czytelnika
lektura najnowszej powieści Ostrowskiego będzie czasem niczym nieskrępowanej
rozrywki z elementami... gry logicznej. Dalej zatem do szukania mordercy,
ratować nieszczęsne płocczanki zanim
znajdą się w wyrafinowanym menu.
Milena
Jacek Ostrowski, Kanibal,
Warszawa 2025.
Komentarze
Prześlij komentarz