Łaskun. Trzy w jednym
W szóstej serii sagi o policjantach Lipowa wszystko staje na
głowie. Nawet pentagram. Wyryty na ciele
jednej z ofiar, okazuje się być tzw. białym pentagramem, innym od tradycyjnego,
używanego przez czcicieli szatana.
Ekscentryczna komisarz Klementyna Kopp po opuszczeniu
szpitala psychiatrycznego samowolnie włącza się do śledztwa jako cywil, a
aspirant Daniel Podgórski jest podejrzanym. Ot, Hannibal Lecter z Lipowa. Oprócz
znanych postaci pojawiają się nowi bohaterowie.
Puzyńska jest mistrzem klimatycznej narracji. Cała powieść
jest odrealniona, główne postacie dramatu wzięły się jakby nie z tego świata,
bo takie nagromadzenie złych emocji na metr kwadratowy w życiu rzeczywistym nie
występuje. A jeśli się już zdarzy – świetna scena w sali widzeń w zakładzie
karnym, gęsta od potu i żądzy zemsty - to zostaje szybko i dosłownie zakończone.
Mąż i morderca dzień czy dwa później ginie zakatowany przez współwięźniów.
Tymczasem w wiodącej
części Łaskuna fatum czai się w
rodzinach od pokoleń. Kazirodcze związki, traumatyczne przeżycia z dzieciństwa,
pedofilia… Lista może być długa, w końcu Puzyńska jest psychologiem i bez trudu
sięga do zasobów swojej uniwersyteckiej wiedzy, gdzie np. psychoanaliza musi zajmować
ważne miejsce.
Doskonały jest portret dr. Doriana Witkowskiego, o osobowości
równie kolorowej, jak noszone ubrania, psychiatry, który w stosunkach z jedną z
pacjentek posunął się o krok za daleko. Kiedy pisarz wprowadza takie barwne
epizodyczne postaci zawsze mam ważenie, ze w krzywym zwierciadle portretuje
kogoś sobie i otoczeniu znanego…
Centrum świata przedstawionego jest Gwiazdozbiór – klub ze
striptizem, a rzeczywistości punkt przerzutu narkotyków. Policjanci bawią się
tam w najlepsze i nie wnikają w sutenerską działalność właścicieli. O drugiej
teoretycznie nie wiedzą. To właśnie w samym klubie i we wszystkich wątkach
najbliżej niego dzieją się najlepsze sceny.
Natomiast wątki psychologiczne, bezpośrednio związane ze
zbrodnią demonstrują siłę uczuć, zazdrości i zemsty przede wszystkim, ale przynależą
jakby do innego porządku. To mniej więcej tak, jakby w podrzędnym burdelu na
krańcu świata –Gwiazdozbiorze, podawano najdroższą na świecie kawę kopi luwak, odzyskiwaną
z odchodów tytułowego łaskuna. Wspomina o niej komisarz Cybulski, więc może tak
miało być.
Powieść liczy 826 str. Dla mnie trochę za dużo. Od ok. 500.
akcja jakby siadała. Wcześniej powieść czyta się z wypiekami na twarzy.
Podobno nie ma tekstu, który nie zyskałby na skróceniu. Ta
prawda dotyczy też Puzyńskiej. Myślę, że odjęcie paru stron (głównie z wynurzeń
pierwszoosobowych) nie odjęłoby książce tempa.
Na koniec może zawiązanie akcji – Weronika, była kobieta
Podgórskiego i sklepikarka Wiera znajdują makabryczną instalację z ludzkich
zwłok: lalkę z głową mężczyzny w rudej peruce i korpusem kobiety, nakrytą białą
sukienka stylizowaną na lata 20-te. XX w. Facet jest emerytowanym sędzią, a
kobieta… prostytutką o pseudonimie Marilyn z Gwiazdozbioru. Jak zidentyfikowano
tułów…? Proponuję przeczytać samemu.
Milena
Katarzyna Puzyńska, Łaskun, Prószyński i S-ka, Warszawa 2016
Komentarze
Prześlij komentarz