Kryminał seksem podszyty
Jeśli ktoś lubi
wysmakowaną, subtelną literaturę kryminalną Marka Krajewskiego, Wojciecha
Chmielarza, Borysa Akunina czy Jo Nesbø niech lepiej nie sięga po „Prokuratora”
Pauliny Świst, bo będzie zawiedziony.
To książka okrzyknięta
bestsellerem trochę na wyrost. Całość jest – na tle młodej polskiej literatury
kryminalnej - powiedziałabym, przaśna i nie wnosi nic nowego.
Dialogi są drewniane,
a zapowiedzi na okładce: ostry seks, ostry język, ostra jazda są jak najbardziej
na miejscu, ale do powieści obyczajowej bądź literatury spod znaku Greya i nie
dziwi mnie to, że autorka, adwokat z Wrocławia, kryje się pod pseudonimem.
Teraz przepraszam Czytelników
za krótkie streszczenie intrygi, a zarazem próbkę języka powieści. Facet przespał
się z laską, która okazała się adwokatem broniącym w jego pokazowym procesie. W
dodatku wyszło na jaw, że jest samcem alfa, wysokim, z kwadratową szczęką i
kobietą wstrząsały co chwila dreszcze. Do tego jeszcze prokuratorem.
Przestępca zaś jest
przyrodnim bratem kobiety, itd. Wątek erotyczny przeplata się z kryminalnym,
narracja zmienia się i prowadzona jest raz z perspektywy prokuratora, raz
adwokatki.
Powieść ma dwa niezłe
punkty
- Osoby: na przykład policjant Wyrwa – profesjonalnie i oszczędnie poprowadzona postać (w kolejnej części wróci jako tytułowy „Komisarz”) i sama Kinga Błońska, główna bohaterka, rozgadana na co dzień, w zawodowych sprawach bezwzględna i skoncentrowana.
- Żargon prawniczo-policyjny, odrzuciwszy wszystkie wulgaryzmy z genitaliami we wszelkich odmianach:-)
Poza tym nie wiadomo
kto jest dobrym, kto złym gliną, wszyscy są umoczeni, a macki mafii sięgają
poza więzienie. Świat, jak wszędzie. Powieść mimo wszystkich wad wciąga,
doświadczenie procentuje, bo autorka pisarzem dobrym nie jest, ale jest przecież
prawnikiem. I to sprawia, że skoro zaczęliśmy, to jednak jesteśmy ciekawi
zakończenia.
Milena
Paulina Świst, Prokurator, Warszawa 2017
Komentarze
Prześlij komentarz