„Napoleon fryzjerów”
Przypuszczam,
że gdyby łowca sensacji zobaczył nazwiska, jakie pojawiały się w dokumentacji
salonów Antoniego Cierplikowskiego, nie uwierzyłby, że fryzury tych pań to
dzieło chłopaka z Sieradza, który przyjechał do Paryża w 1901 roku bez grosza
przy duszy. Brigitte Bardot, Sara Bernhardt, Gloria Swanson, Greta Garbo, Judy
Garland, królowe Belgów, Egiptu, Hiszpanii, Walii, Jugosławii. Klientką Polaka była też m.in. Ewa Curie i
wiele, wiele innych kobiet znanych i nieznanych. Antoine de Paris dawał zacnym
niewiastom, czesanym dotąd i pomadowanym w cieniu buduarów przez pokojówki,
towar wówczas deficytowy – uwagę, szacunek i swój niezwykły talent. Sam wyrósł
z prostej rodziny, był synem szewca i krawcowej, toteż nie dzielił swoich
klientek na kopciuszków i księżniczki. Wszystkie po równo czekały na
zainteresowanie mistrza.
Matka
szybko dostrzegła zdolności syna, wyróżniała go spośród rodzeństwa i starała
się zapewnić wyjazd poza rodzinny Sieradz. Ojciec też do tego zmierzał, ale
raczej z innych przyczyn. Mały Antek miał przynosić wstyd rodzinie, gdyż coraz
bardziej było widać, że jest dziwny. Bardziej podobali mu się chłopcy.
Bezpieczniej było pozbyć się syna, po co ludzie mają gadać… Siedemnastoletni Antek faktycznie wyjechał i
trafił przez dalekich kuzynów w Niemczech do Francji. Kontaktów z rodziną nie
utrzymywał, poza matką, którą darzył wielką miłością.
Szukał
długo pracy, w końcu zatrudnił się w zakładzie fryzjerskim, ale tylko w
perukarni, w wilgotnej piwnicy. Dopiero, kiedy majster upił się tak, że nie był
w stanie uczesać bogatej klientki, wysłano Antoniego. Madame była tak
zadowolona, ze chłopak nie wraca już do peruk; wieść o jego talencie rośnie i w
końcu stać go na otwarcie małego zakładu na Montmartre. Przełom następuje
wtedy, kiedy odważnie obcina włosy francuskiej aktorce, ratując jej karierę.
Fryzura a la garҫonne (na
„chłopczycę”) sprawiła, że ponad czterdziestoletnia kobieta zagrała podlotka.
Odtąd został otoczony sławą cudotwórcy. Był apodyktycznym, genialnym fryzjerem,
doskonałym znawcą kobiecej psychiki.
- Nie znosił protestu. Czy Picasso pytał o
zdanie, jak ma malować? A przecież fryzury Antoine’a były dziełem sztuki. Kiedy
był pewny swego wytaczał ciężką amunicję. Jeśli
pani, madame, nie zmieni tej fryzury na nowszą, pani mąż zmieni żonę na młodszą
– cytuje mistrza autorka biografii Cierplikowskiego Marta Orzeszyna.
Nie
układało mu się w życiu osobistym. Nie afiszował się ze swoim homoseksualizmem.
Nie czesał mężczyzn, ale kobiety traktował tylko jako obiekt do rzeźbienia
fryzur, a nie podmiot erotyczny. Ożenił
się Marie-Berthe, kosmetyczką, która towarzyszyła mu przez wiele lat życia, ale
ich jedyne dziecko, dziewczynka, żyło zaledwie miesiąc. Żona natomiast okazała
się nieocenioną menedżerką. Wiedziała o upodobaniach męża i godziła się na jego
wycieczki do klubów w Berlinie, licznych przyjaciół wśród drag queens i transwestytów, którzy pokochali fryzury od Antoine’a.
Tolerowała też wokół niego licznych artystów i dyskretny mecenat, jakim otaczał
adeptów sztuki.
W
ogóle dziwny to był człowiek, zabrał kobietom włosy, ale odwrotnie niż biblijna
Dalila Samsonowi, oddał im siłę. – Miał
wręcz diabelską zdolność wykorzystywania niedoskonałości do podkreślania
osobowości – wspominają klientki. Poza tym rzecz bardziej prozaiczna –
Cierplikowski był pionierem higieny włosów. Po prostu odmawiał czesania
nieumytych klientek, niezależnie od ich statusu społecznego. Z czasem stało się
to tak powszechne, że kobiety wpadały do salonów Antoine’a tylko po to, żeby
umyć głowę. Oprócz 120 salonów w Europie i Ameryce, miał jeszcze markę
kosmetyków do pielęgnacji ciała i własny magazyn o modzie, który mógłby śmiało
konkurować z dzisiejszymi pismami.
Salony
„Antoine de Paris” przetrwały wojnę, ale nie wróciły do dawnej świetności. W
Polsce Cierplikowski nie odniósł nigdy takiego sukcesu i do dziś jest bardziej
znany w Europie niż w ojczyźnie. Rozwiódł się pod koniec życia z żoną, wrócił
do Sieradza i – choć był właścicielem kilku nieruchomości na całym świecie -
zamieszkał w niewielkim domku z toaletą na zewnątrz. Za to do pokoju wstawił
fortepian. To dobrze charakteryzuje przyjaciela Cocteau, Picassa i Coco Chanel.
Cierplikowski
umarł w 1976 roku w wieku 91 lat i został pochowany na cmentarzu w Sieradzu.
Jego majątek, między innymi obraz podarowany przez Modiglianiego i słynna
kolekcja peruk rozpłynął się, a prawa ręka została w latach 80. w tajemnicy
ekshumowana i zabrana do Francji.
Podczas
lektury biografii nie opuszczała mnie myśl, że zaglądam w duszę człowieka
skrzywdzonego. Zupełnie rozminął się z czasem. Świat, a zwłaszcza ojczyzna ze
świeżo odzyskaną niepodległością, nie był gotowy ani na jego talent, ani na
jego seksualność i ekscentryzm. Teraz zostałby okrzyknięty geniuszem wizażu. A
tak umarł w zapomnieniu. Bo co to był wtedy za talent – fryzjer?!
Polecam
tę książkę każdemu.
Marta
Orzeszyna, Antoine Cierplikowski. Król
fryzjerów, fryzjer królów, Kraków 2015
Milena
Komentarze
Prześlij komentarz