Florystka i Okularnik
Kryminał czyli sztuka
szczęścia
Pozwoliłam sobie na parafrazę
tytułu znanej powieści światowej humanistyki,
zastępując słowo: kicz słowem: kryminał. Poza tym wszystko się zgadza. Kicz nie musi należeć do literatury wysokiej,
może być czytany potajemnie, najlepiej na czytnikach (bo publicznie nie
wypada). Ma jednak dostarczać dobrej rozrywki, poprawnego języka i odwracać
myśli od kłopotów. Zdarza się i tak, że coś, co uchodziło za literaturę dla mas
(np. swego czasu Sienkiewicz); teraz staje się klasykiem.
Wprawdzie dla pani Bondy tej
drogi nie przewiduję, ale pisze młoda autorka zupełnie przyzwoite powieści kryminalne, z zajmującą, choć obszerną
intrygą. Ulubiony bohater Bondy to policyjny pofiler, czyli ktoś, kto na
podstawie śladów pozostawionych na miejscu zbrodni, wiedzy o ofierze, jej
nawykach, itp. tworzy portret psychologiczny domniemanego sprawcy, a tym samym
zawęża krąg poszukiwanych. Powstały już
dwie serie powieści o profilerach: Hubercie Meyerze i Saszy Załuskiej.
Amarylisy jako kwiaty zła
Piękna powieść, zdyscyplinowana.
Policyjny profiler Hubert Meyer, teraz już jako wolny strzelec, szuka mordercy
trzech, właściwie czterech osób w Białymstoku. Przy kryminałach streszczanie
akcji psuje jej aromat, więc dalej nie będę. Akurat aromat jest dobrym słowem. Tytuł zdradza, że na kartach powieści dużo będzie o
kwiatach. Bohaterka upodobała sobie
amarylisy. Jako jedyna widzi w nich kwiaty, które mają duszę. Inne to zaledwie
martwa powłoka. Amarylis, nawet gdy schowa swoją zwiędłą cielesność w
odpowiednio pielęgnowanej cebuli przechowuje moc, aby zakwitnąć na nowo, nieraz
jeszcze tego samego roku. Warto, zobaczyć jaką rolę odegrają w fabule
amarylisy.
Katarzyna Bonda, Florystka, Warszawa 2015
Nie ma ciała, nie ma zbrodni
Tu mamy do czynienia z młodą
profilerką Saszą Załuską. Książkę czyta się jednym tchem, ale na końcu
spotkał mnie zawód – nie wiemy, kto zabił? Jak tak można! Zapewne chodzi o to,
żeby czytelnicy czekali na kolejną część
Lampiony (Ogień), ale zdecydowanie
wole cykle, gdzie wszystko wyjaśnia się w poszczególnych tomach. Tymczasem tutaj mamy klasyczną tetralogię.
Akcja dzieje się w Hajnówce,
pogranicze polsko-białoruskie jest w niej obecne jak duszący dym. Cały konflikt
rodzi się w końcu wojny, kiedy „żołnierze wyklęci” pod wodzą Romualda Rajsy „Burego” dokonują pogromu wsi prawosławnej,
na który załapuje się przy okazji kilka polskich rodzin. Bonda jest znakomitą
stylistką, więc są to wstrząsające opisy.
W ogóle dużo tu folkloru, pojawiają się szeptuchy czyli podlaskie
znachorki i widać wielką pracę
przygotowawczą do powieści.
Ja akurat cenię autorkę za to bardzo, gdyż
zwykle antykomunistycznemu podziemiu stawia się teraz ołtarze. Bonda „wyklętych”, jak i współczesnych nacjonalistów
wplątuje w intrygę. A na wszelkich pograniczach stosy nie powinny
płonąć.
- Jesteś „tutejszy”, jeśli prochy
twoich przodków leżą w tej ziemi. – pisze autorka.
Katarzyna Bonda, Okularnik, druga część serii Cztery żywioły, Warszawa 2015.Milena
Komentarze
Prześlij komentarz