Pamiętnik z lat 1940-1948
Współczesna
pisarka chilijska, Isabell Allende twierdzi, że pisanie
pamiętników (czy też listów) jest dla niej najlepszym sposobem na
to, aby oszukać pamięć, która wraz z upływem czasu staje się
coraz mniej obiektywna w przedstawianiu minionej rzeczywistości.
Wspomnienia pisane po latach, często u schyłku życia, ulegają
przekształceniu i zmierzają bardziej w kierunku fikcji literackiej
niż prawdy. Natomiast słowa przelewane na papier pod wpływem
chwili najdokładniej oddają świat wewnętrznych przeżyć
piszącego oraz realizm opisywanych przez niego miejsc i wydarzeń.
Zwyczajne zatem zapiski, jak zdawałoby się w chwili ich notowania,
po latach stają się cennymi źródłami historycznymi.
Pochodzący z lat
1940-1948 pamiętnik płocczanki, Jadwigi Stypułkowskiej, żony
oficera WP i matki trzech dorastających dziewcząt jest takim
właśnie źródłem informacji o okupacyjnej przeszłości naszego
miasta i żyjących w nim wówczas ludzi. W pewną mroźną,
styczniową noc 1940 roku Stypułkowska zaczyna wspominać ostatnie
przedwojenne wakacje, które rodzina spędzała nad jeziorem w
Grabinie. Letnikom na całą wojnę miał pozostać po nich w ustach
smak dojrzałych, pachnących słońcem gruszek oraz echo radosnych,
beztroskich odgłosów w uszach. Dalej, wraz z każdą stroną
pamiętnika, wchodzimy w traumatyczny świat wojny naznaczony
grubiaństwem i butą agresora. Czytając, widzimy jak pani Jadwiga
poprzez pisane przez siebie słowa usiłuje zrozumieć i oswoić
wojenną rzeczywistość oraz jak zmaga się ze swoją dumą,
samotnością i nieludzkim zmęczeniem, aby zaspokoić choćby w
minimalnym stopniu głód, zapewnić sobie i dzieciom bezpieczny
dach nad głową i skromne ubranie. W chwilach słabości pisze:
„Jedyny sposób przetrwania to skostnieć wewnętrznie. Nie wolno
ani marzyć, ani pragnąć, ani tęsknić (…) Redukuję objawy i
potrzeby życia do minimum i z zaciętymi zębami walczę dalej, aby
jeszcze jeden dzień przeżyć, jeszcze jeden i następny”. Tego
heroizmu zwykłego trwania nie sprowadza jedynie do zaspokajania
swoich potrzeb: ”…trzeba umieć nie tylko dawać, ale i brać.
Przed wojną dawałam dość dużo, nie potrzebowałam brać, na
początku wojny tylko brałam. (…) od jakiegoś czasu zaczęłam
znowu dawać z radością nieopisaną, że mogę się dzielić. W
postaci wysyłanych [do obozów] paczek lub na miejscu udzielanych
produktów, które nam łatwiej zdobyć, niż ludziom starym”,
wyznając przy tym zasadę „będziesz miał, to oddasz – nie
mnie, to komu innemu – i dług spłacony”. Mimo trudności
egzystowania we wrogim środowisku najeźdźcy dyktującego warunki
życia w mieście, dzięki swojej postawie i woli przetrwania autorka
na koniec wojny może stwierdzić, że „Przeżyliśmy pięknie te
wszystkie lata”.
Nie jest
przypadkiem, że to właśnie Archiwum Państwowe w Płocku jest
wydawcą tego wyjątkowego pamiętnika, gdyż nie da się pominąć
jego nieocenionej wartości historycznej jako dokumentu życia
codziennego z lat 1940-1948, a także jako zapisu przeżyć
psychologicznych naocznego świadka historii, którym przecież
teraz jest dla nas Jadwiga Stypułkowska. Dodatkową jego zaletą są
trafne, wzmocnione wymownym sarkazmem komentarze tej inteligentnej
kobiety dotyczące wydarzeń politycznych w kontekście toczącej się
wojny oraz zdawkowe uwagi dotyczące zmian zachodzących w powojennym
Płocku wymownie odzwierciedlające specyfikę tamtych czasów.
Język lekki i przejrzysty chwilami wznosi się na wyżyny
literackie, co jeszcze bardziej sprzyja czytaniu i pozwala odnaleźć
urodę chwil nawet w siermiężnych czasach wojny: „[Wczesnym
rankiem] Siedzę na wprost okna i patrzę, jak się w nim barwy
zmieniają. Najpierw jest czarną zasłoną odcięte (…) Po jakimś
czasie zasłona jedzie w górę, odsłaniając okno granatowe i
majaczące za nim ciemniejsze kontury drzew – szafir nieba
stopniowo jaśnieje, przechodzi w jasny błękit, bieleje coraz
bardziej, aż na horyzoncie zaczyna różowieć zorzą poranną,
płonąć karminem, pysznić się fioletem i jaśnieć, jaśnieć
póki znad dachu naszego niegdyś domu na Kościuszki, nie wynurzy
się promienne złoto – różowe słońce i nie zgasi promieniami
innych barw…”. Ponadto duża dawka autentyzmu sprawia, że
lektura tej książki jest naprawdę warta polecenia.
Iwona
Komentarze
Prześlij komentarz