tag:blogger.com,1999:blog-38981234267597322642024-03-18T04:04:39.850+01:00Nie przegap ciekawej książki......zaczytani Bibliotekarze.Książnica Płockahttp://www.blogger.com/profile/16166452885721849836noreply@blogger.comBlogger164125tag:blogger.com,1999:blog-3898123426759732264.post-80790405010616850992024-01-04T05:30:00.000+01:002024-01-04T05:30:46.039+01:00Bezduszni: zapomniana zagłada chorych<p style="text-align: center;"> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbHjkTC75r0B10dokVHw3Hi7GL5oFtst9cURZpYi4m16JBwFmvt4yTfR3pF7ssx8RMBVDSSBnk_fWek5UN3_I952tWeDX_4XHCoR1lQ4IDAuX2lZnxZHLmzZISHjD1sx1gKU8xwf98Tm4FISPaNAOvhXGm1sXuVZI4fvAx50_pUd0HVWH4C3CZ16KUkMJE/s800/bezduszni.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="800" data-original-width="497" height="335" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbHjkTC75r0B10dokVHw3Hi7GL5oFtst9cURZpYi4m16JBwFmvt4yTfR3pF7ssx8RMBVDSSBnk_fWek5UN3_I952tWeDX_4XHCoR1lQ4IDAuX2lZnxZHLmzZISHjD1sx1gKU8xwf98Tm4FISPaNAOvhXGm1sXuVZI4fvAx50_pUd0HVWH4C3CZ16KUkMJE/w228-h335/bezduszni.jpg" width="228" /></a></div><br /><p></p><p style="text-align: justify;"></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Z regionalnej półki!<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Psychicznie chorzy ludzie
reagowali na wywózkę różnie. Jedni spokojnie, inni chichotali, jeszcze innych
odziano w kaftan bezpieczeństwa. Odważna niemiecka pacjentka wylała na
gestapowca zawartość nocnika. Jakby przeczuwali, że już nie wrócą. Na salę, do
domu ani nigdzie więcej. Pierwsze komory gazowe testowano właśnie na<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>„warjatach”, „idiotach”, „kretynach”,
„imbecylach”.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Przed wojną Szpital dla
Nerwowo i Psychicznie Chorych w Gostyninie był wzorową placówką, chorzy oprócz
tradycyjnych metod, byli leczeni nowocześnie, mieli terapię zajęciową, ogród, a
nawet własną gazetę. „Jedyne w swoim rodzaju pismo redagowane przez warjatów”.
„Nie byłoby tego wszystkiego bez Eugeniusza Wilczkowskiego, czterdziestolatka z
pokaźną już łysiną i krótkim wąsem pod orlim nosem.” Na swojego zastępcę i
ordynatora oddziału męskiego Wilczkowski wybiera młodszego o pięć lat kolegę
Karola Mikulskiego.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">„Mikulski ma lekkiego
zeza, bardzo wysokie czoło i duże odstające uszy. Jest entuzjastą eugeniki,
czyli m.in. sterylizacji psychicznie chorych.” Szpital jest całym jego życiem.
Córkę Izabellę Galicką oswaja z obrazem schorzeń psychicznych. „Zależało mu,
żebym nigdy w życiu nie powiedziała <<wariat>>, mogłam mówić
<<pacjent>> albo <<chory>>”. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Jej ukochanym pacjentem
był Karol Araszkiewicz, który nazywał siebie Panem K., w młodości pierwsze
skrzypce w Petersburgu, fenomenalny talent. Miał swoje magiczne rytuały.
Rozmawiał zupełnie normalnie, a w pewnej chwili dodawał „Syjan grin. Siko
rewis, duchu, stys”. Może oswajał świat. Galicka bardzo lubiła Pana K. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">W szpitalu wojna
przyniosła istotne zmiany. Pojawili się niemieccy zarządcy. Ale nie zwolniono
polskich lekarzy. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Pierwsza okupacyjna zima
była najcięższa. W sobotę 3 lutego 1940 roku Niemcy przyjeżdżają po najbiedniejszych
pacjentów z powiatu sierpeckiego, leczonych na koszt gminy. Ludzi zabrała
ciężarówka. Nikt nie wierzy, że skierowała się w stronę pruskiego szpitala.
„Po niedługim czasie w sąsiednim lasku usłyszano serię strzałów z karabinu
maszynowego”, powie lekarz szpitala, Anna Kulikowska. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Na dr. Mikulskiego
zaczęły się naciski, aby przeprowadził selekcję chorych, która wymagała
podziału wszystkich pacjentów na zdolnych i niezdolnych do pracy. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">„Wreszcie pewnego
wieczoru Niemcy zarządzili zebranie wszystkich lekarzy, które skończyło się
późno.” Mikulski wrócił jak zawsze do domu, pożegnał się zwyczajowo z żoną i
córką i popełnił w swoim pokoju samobójstwo. Na podłodze walały się
opakowania po tabletkach, w popielniczce piętrzyły niedopałki.Tak polski
lekarz odpowiedział na niemieckie porządki. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Hitlerowcy mordowali
kolejnych pacjentów, bywało, że zwiezionych z innych ośrodków. Jednak
kreatywność oprawców rosła. Ciężarówki, niektóre z reklamą kawy w ziarnach
na pace zaczęły służyć do gazowania uwięzionych ludzi. Najpierw stosowano
tlenek czadu, później okazało się, że przewożonych można zabijać spalinami.
Wychodzi taniej i bez dodatkowych akcesoriów. Hitlerowcy uznali śmierć w
mobilnych komorach gazowych za metodę bardziej humanitarną niż rozstrzeliwanie.
„Humanitarną nie dla zabijanych, tylko dla zabójców; praca jest łatwiejsza, gdy
nie trzeba patrzeć ofiarom w oczy i brudzić się krwią”, pisze autorka.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Książka poraża prostą
narracją, mało skomplikowaną jak zbrodnia. Bez zbędnych figur stylistycznych.
Są tylko kaci. I ofiary.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Panu K. udało się jakoś
uniknąć wywózki, przechował się do końca wojny na wsi, a potem grywał na
skrzypkach po weselach. Dożył sędziwego wieku. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Kalina Błażejowska (ur.
1987) – reporterka i publicystka. Nominowana do wielu nagród dziennikarskich.
Laureatka Nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej. W 2014 roku wydała „Uparte
serce. Biografię Poświatowskiej”, która znalazła się w finale Ogólnopolskiej
Nagrody Literackiej dla Autorki Gryfia.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">W książce Błażejowska
prezentuje także losy pacjentów dziecięcej kliniki psychiatrycznej
w Lubieńcu i domu opieki w Śremie. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><b>Kalina Błażejowska, <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Bezduszni: zapomniana zagłada chorych</i>,
Wołowiec 2023.</b><o:p></o:p></span></p><i>Milena</i><p></p>Książnica Płockahttp://www.blogger.com/profile/16166452885721849836noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3898123426759732264.post-59596753688025571772023-12-08T09:25:00.001+01:002023-12-08T09:26:08.976+01:00Jedyny walc<p style="text-align: center;"> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnZof1HJowVjPpe1Vx5Pq8HfdR406KsVXNhVYhwKLZCo-TUov_9IzuQtgxwvxaWAcSPrv0JlG-Lu9jxPGJ37JzftjXYsLXkgI_p0jFcAogDmSYG2UAHdJ2kOC6Z0MX6CjVrkQ9CRUiBbsjhlo23zRORqUtGqc4h1PN96_d3Ig2CQCmIyaeykStyqHdejAN/s800/garkowska.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="800" data-original-width="527" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnZof1HJowVjPpe1Vx5Pq8HfdR406KsVXNhVYhwKLZCo-TUov_9IzuQtgxwvxaWAcSPrv0JlG-Lu9jxPGJ37JzftjXYsLXkgI_p0jFcAogDmSYG2UAHdJ2kOC6Z0MX6CjVrkQ9CRUiBbsjhlo23zRORqUtGqc4h1PN96_d3Ig2CQCmIyaeykStyqHdejAN/s320/garkowska.jpg" width="211" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Nowa powieść Małgorzaty Garkowskiej „Jedyny walc” jest po
prostu urocza. Z przyjemnością czyta się kolejne strony wytwornie przyozdobione
rysunkami (brawo dla wydawnictwa FLOW!). <o:p></o:p></span></p><div class="separator" style="clear: both;">
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Fabuła osadzona jest w realiach historycznych początku XX
wieku. „W 1905 roku w Królestwie Polskim narastają rewolucyjne nastroje,
ale także represje caratu. Jednak i w takich czasach miłość potrafi
wybuchnąć z niespodziewaną siłą i połączyć odległe światy”, czytamy w
zapowiedzi.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Klasyczny trójkąt miłosny to: Polka Ewelina Strojnowska, pochodząca ze zubożałej
szlachty, porucznik carskiego wojska Polak Paweł Orłowski i Rosjanin hrabia
Aleksandr Konstantinowicz Sorokin. Którego kawalera wybierze ta, jak ją
nazywają w domu, panna Lineczka? Sieć misternych powiązań między trojgiem bohaterów
stanowi oś fabularną utworu. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Kobieta, jak to kobieta, lubi się stroić, prowadzić
inteligentną konwersację, być uwielbiana. Wraz z ciotką Leokadią często
odwiedza dom Hersego. Ewelinę poznajemy w momencie, kiedy wraca do Warszawy z
renomowanej pensji dla panien w Wilnie. Orłowskiego spotyka w pociągu,
Rosjanina na balu charytatywnym.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Dopiero co zdała sobie sprawę ze swej kobiecości, a życie
postawiło ją przed trudnym wyborem. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Orłowski jest człowiekiem wyobcowanym. Dla Rosjan Polak, dla
Polaków Rosjanin. To skomplikowana postać z życiorysem będącym udziałem wielu w
ówczesnych czasach, bękart rosyjskiego dziedzica. Poszedł do elitarnej
wojskowej szkoły tylko dlatego, że ojciec zostawił pieniądze na jego
wychowanie. Nie nam oceniać jego wybory życiowe. Stara się nie angażować w
akcję przeciwko swoim rodakom. Miłośnik epistolografii i kobiety, w której jest
szaleńczo zakochany.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Rosyjski hrabia z kolei to samiec alfa, z chmurą w oczach i
ogniem w sercu. Nie przywykł do niespełniania swoich zachcianek.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Garkowska pokazuje tych troje w akcji, prezentując złożoność
psychiki, motywację, emocje, miłość wreszcie. Narracja w powieści jest trzecioosobowa, prowadzona bardziej z
kobiecej perspektywy. Postacie mają wiarygodne motywacje, zakończenie jest
zaskakujące i nie będziemy go zdradzać.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Wątek walki Polaków z zaborcą wprowadza brat Eweliny,
Stanisław. Dom Strojnowskich też nie jest jednoznaczny. Ojciec, lekarz, wolałby
mieć święty spokój i układać się z Rosjanami, matka jest przykładem patriotki.
Jej rodzina po powstaniu styczniowym straciła swój majątek.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Dla rozmiłowanych w języku Garkowska ma swoje smaczki, wtrąca
słowa rosyjskie. Wyrazem relacji między postaciami jest używanie <i>otczestwa</i>. Wzorowi Polacy tego
rozszerzenia prezentacji o ojcowskie pochodzenie nie akceptują. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Wiele jest jeszcze zaskakujących opisów, nienachalnej
erotyki, słowem idealny romans historyczny, nie tylko dla wielbicieli gatunku. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Warto dodać, że każda kolejna powieść płockiej pisarki jest
coraz bardziej profesjonalna i uporządkowana.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Małgorzata Garkowska, <i>Jedyny
walc</i>, Chorzów 2023.<o:p></o:p></span></p></div><p style="text-align: center;"><br /></p>Książnica Płockahttp://www.blogger.com/profile/16166452885721849836noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3898123426759732264.post-81439915416445943482023-11-02T21:49:00.002+01:002023-11-02T21:50:37.202+01:00Wzgórze pomocy<p style="text-align: center;"> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGZ7bcjmGuXWWZxlJIEiVgHl2IkjQRAhwOrDgPhyRYm-PsbADBNVf6lBmmhGkm9dR183vJGGAOGFAi6J88LifD6AkMlx1voAMkggpe6VPCJV8AVubf1_Oh0QbaKbZKK2zPt1HM4cd0SnykJ3Px69r4PzvUgS5g2_Z3NUXuzzUQIEQUIWFG-eoZkOLXfu9i/s857/okladka-Wzgorze-pomocy-przod.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="857" data-original-width="844" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGZ7bcjmGuXWWZxlJIEiVgHl2IkjQRAhwOrDgPhyRYm-PsbADBNVf6lBmmhGkm9dR183vJGGAOGFAi6J88LifD6AkMlx1voAMkggpe6VPCJV8AVubf1_Oh0QbaKbZKK2zPt1HM4cd0SnykJ3Px69r4PzvUgS5g2_Z3NUXuzzUQIEQUIWFG-eoZkOLXfu9i/s320/okladka-Wzgorze-pomocy-przod.png" width="315" /></a></div><br /><p></p><p style="text-align: left;"></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">Niezwykła książka, wydana niedawno przez Książnicę Płocką,
poprzedzona jest cytatem z twórczości Czesława Niemena:<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">"<i>Ludzi dobrej woli jest więcej<br /></i></span><i><span style="font-size: 12pt;">i mocno wierzę w to,<br /></span><span style="font-size: 12pt;">że ten świat<br /></span></i><span style="font-size: 12pt;"><i>nie zginie nigdy dzięki nim…</i>”</span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">Ludzie dobrej woli to płocczanie, którzy niosą wsparcie
Ukrainie. Jesteśmy prawdziwym „Wzgórzem pomocy”.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">Sama<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>autorka
wydawnictwa, Ewa Magierska,<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>gościła w
swoim domu ukraińskie małżeństwo Larysę i Władimira, który wolał, żeby nazywać
go Wową. Choć pierwsze dni były niewiadomą, to później ciężko było się
rozstać.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">Publikacja składa się przede wszystkim z rozmów z płocczanami
zaangażowanymi w pomoc dla Ukrainy. Jako przerywniki występują opowieści o
przybyłej z Ukrainy<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>rodzinie i ich
wspólnym mieszkaniu z Ewą i Wojtkiem Magierskimi. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">Książka jest merytorycznie podzielona, aby zebrać myśli i
nadać relacjom porządek. „Informacja”, „Dach nad głową”, „Język”, „Zdrowie”,
„Dary” - to tylko niektóre z rozdziałów. Nietrudno się domyślić, jakiego
rodzaju tematyce są poświęcone. Są też wypowiedzi przebywającej w naszym
mieście Ukraińców.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">W publikacji<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>pokazany
jest ogrom płockich serc i codzienne funkcjonowanie przybyszów z Ukrainy. Nauka
języka, transport, porada lekarska czy dostarczenie jedzenia lub ubrań składają
się na tę mozaikę pomocy. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">Obecnie, jak przyznaje Ewa Magierska, strumień wsparcia
zmalał, bo ludzie zdążyli się do wojny przyzwyczaić, ponadto część
Ukraińców wróciła do siebie. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">„W naszej siedzibie [przy ulicy Misjonarskiej 22],
pracowaliśmy dłużej niż zazwyczaj, bo uchodźców wspierała piekarnia
<<Oskroba>>,<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>która po
godzinie 16.00 dawała nam pieczywo. Kolejka już stała, ludzie czekali”, mówi
Ewa Domosławska, prezes zarządu Oddziału Rejonowego Polskiego Czerwonego
Krzyża. „Misjonarska” stała się miejscem, gdzie goście mogli się
zaopatrzyć<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>m.in. w ubrania.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">Domosławska, jak wielu rozmówców w książce, zwraca uwagę, że
Ukraińcy szukali pracy i niekomfortowo czuli się w roli proszących o
pomoc.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Szukali źródeł własnego dochodu.
Do dziś popularne jest przygotowywanie jedzenia, najczęściej pierogów i
barszczu.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">Płocczanie zorganizowali się szybko i skutecznie na
facebooku, przy PCK i Centrum Wolontariatu,<span style="mso-spacerun: yes;">
</span>w swoich firmach.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">Jako pierwsza z kolei przedstawiona jest rozmowa z twórcami
grupy fb<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>„Pomoc dla Ukrainy – Płock
i okolice”, Martyną i Krzysztofem Kalinowskimi oraz Andrzejem Dzikowskim,
jednym z koordynatorów pomocy uchodźcom w Rogozinie.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>„To była noc z 25 na 26 lutego, po wybuchu
wojny. Siedzieliśmy i oglądaliśmy wiadomości w telewizji”, mówią.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">Jednym z centrów pomocy była płocka cukiernia „Dolce Caffe”.
„Skoro one [Ukrainki] poradziły sobie w takiej sytuacji, przetrwały, potrafią
się uśmiechać, pracują, to myślę<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>sobie,
że trudno jest zniszczyć człowieka. Ale ta pomoc była niezbędna”, zauważa
Magdalena Jankowska, pasjonatka gotowania, właścicielka płockich cukierni
„Dolce Caffe”. Mówi też o pięknej akcji „Przytul Ukrainę”. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">Przemysław Cybulski to z kolei właściciel firmy budowlanej.
Za kierownicą przejechał tysiące kilometrów, niosąc<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>pomoc i nadzieję w różne części walczącego
kraju. Od lat zatrudniał Ukraińców. Gdy wybuchła wojna, zadeklarował, że
pojedzie po ich rodziny.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">„Nawet na Ukrainie pytali mnie: <<Ty kiedyś
śpisz?>> Pół godziny, godzina wystarczało. Potrafiłem jechać dwa dni bez
przerwy i dwie noce bez snu. Kawa, energetyki.” Przejmująca to rozmowa.
Latające nisko helikoptery, pasażerowie. „To zostaje w człowieku”, podkreśla
pan Przemysław. Wspomina, że było duże zapotrzebowanie na ciepłe rzeczy,
rękawiczki, kurtki, obecnie świece do okopów. Puszka z knotem potrafi palić się
sześć godzin. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">W Płocku organizowano bezpłatne kursy języka polskiego.
Goście uczyli się języka także w Książnicy Płockiej. Autorka podkreśla, że
lektorzy nie wzięli za swoją pracę ani złotówki.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">„Sztab kryzysowy formalne został powołany 1 marca 2022 roku i
działa do dziś”, informują Daniel Urbański i Albert Dyna z Urzędu Miasta
Płocka. Jako pierwsze, już w piątek drugiego dnia wojny, przyjechały z
Żytomierza do Płocka siostry Wiktoria i Natalia z nastoletnią córką. Prezydent
spotkał się z nimi osobiście.<span style="mso-spacerun: yes;">
</span>Uciekinierzy docierali nie tylko z miasta partnerskiego Płocka. Także z
Kijowa, Chersonia... <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">Pierwsze osoby znalazły dach nad głową w Domu Darmstadt.
Ukraińcy byli zakwaterowani w zgromadzeniu sióstr w Starej Białej, w
kościele Mariawitów, Szkole Wyższej im. Pawła Włodkowica (akademik i hotel
profesorski). Mieszkali też w domu należącym do miasta przy ul. Warszawskiej, w
domu dla samotnych matek przy ul. Misjonarskiej, w akademiku „Wcześniak”
Politechniki Warszawskiej – tu zakwaterowano sto osób. „Miasto podpisało też
umowę z Energą na przyjęcie osób w hotelu w podpłockiej miejscowości Dębowa
Góra”, mówią panowie z Urzędu Miasta. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">W książce znajdziemy prezentację wielu innych form pomocy,
jaką Płock proponował przybyszom z Ukrainy. A jak oni sami oceniają nasze
miasto? <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">„Miałam nawet ciekawą sytuację podczas zakupów w Biedronce.
Pewna kobieta o coś mnie zapytała, a ja jej odpowiedziałam po ukraińsku. Ona
uśmiechnęła się i powiedziała: <<Mówcie, mówcie, mnie tak się podoba
język ukraiński>>”, opowiadała Tatiana Ponechekowa, choreograf zespołu
tanecznego, Zasłużony Pracownik Kultury i Sztuki Ukrainy. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">Książka ilustrowana jest fotografiami Płocka i rysunkami
płocczan na temat akcji charytatywnych dla Ukrainy. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><i>Milena</i></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">Ewa Magierska. Płocczanka. Lekarz rodzinny, specjalista
pediatra i medycyny paliatywnej. Pasjonatka rozmów z ludźmi. Autorka i
koordynatorka (wraz mężem Wojciechem) projektu „Płock wspomnieniami malowany –
rozmowy wnuków z dziadkami” zwieńczonego wydaniem prze Książnicę Płocką książki
o tym samym tytule.</span></p><br /><p></p>Książnica Płockahttp://www.blogger.com/profile/16166452885721849836noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3898123426759732264.post-29955106075317035642023-10-10T11:26:00.002+02:002023-10-10T11:26:39.416+02:00Leksykon nazw płockich ulic<p style="text-align: center;"> <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0n8tjFm-sq_PMufrf3ADu2ReBAEsH1bwl1VDQdq-G8SoAYpm24tYqE8AuluHv1Zo3mLjy8R0LctQNpUm7AZJLHa01iZYUHfrz1eNN71xKam7qYepTemLFRonGGDvW-8vOEebhRHL-5tOa6M2zqfTmoWtWP3ueuHpgrieJZP02lpVox-r5LfVr0ioLKXXw/s3976/Leksykon%20nazw.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3976" data-original-width="2931" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0n8tjFm-sq_PMufrf3ADu2ReBAEsH1bwl1VDQdq-G8SoAYpm24tYqE8AuluHv1Zo3mLjy8R0LctQNpUm7AZJLHa01iZYUHfrz1eNN71xKam7qYepTemLFRonGGDvW-8vOEebhRHL-5tOa6M2zqfTmoWtWP3ueuHpgrieJZP02lpVox-r5LfVr0ioLKXXw/s320/Leksykon%20nazw.jpeg" width="236" /></a></p><p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 107%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-font-weight: bold; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Siedem lat minęło od pierwszego wydania „Leksykonu
nazw płockich ulic” Piotra Gryszpanowicza (Płock 2016) i oto mamy kolejne. To z
jednej strony przegląd encyklopedyczny, z drugiej, zważywszy na dokumentalny
charakter, doskonały przedmiot badań dla ludzi zainteresowanych toponimią
(toponimia, źródło pochodzenia nazw, z gr. topos-miejsce,
onoma-nazwa). W nazwach miejscowych zawarta jest wiedza o kulturze danego
regionu, ważnych dla niej osobowościach i zdarzeniach. Jeśli będziemy na książkę Gryszpanowicza
spoglądali w ten sposób, to mamy wydawnictwo prawie antropologiczne,
na pewno językoznawcze.<o:p></o:p></span></p><div class="separator" style="clear: both;">
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 107%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-font-weight: bold; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Do wznowienia „Leksykonu” skłoniło autora między innymi pojawienie się nowych
miejsc albo zmiana nazw.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 107%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Dla
Gryszpanowicza punktem wyjścia do
książek są plany regulacyjne wykonane w okresie zaboru pruskiego przez
budowniczych: Göpnnera, Schonwalda i Schmida. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 107%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Później
na skutek rusyfikacji historycznie pojawiły się w Płocku oznaczenia pisane cyrylicą, lecz w większości przypadków
były to tłumaczenia nazw dotychczas obowiązujących. Tabliczka z nazwą ul.
Piekarskiej jako jedyna z zapisanych alfabetem rosyjskim zachowała się w
Towarzystwie Naukowym Płockim. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 107%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Do
zakończenia I wojny światowej płockie ulice nie miały patronów tylko nazwy
odmiejscowe.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 107%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Dopiero
z chwilą odzyskania niepodległości w nazwach znalazły się takie postacie, jak
Piłsudski, Sienkiewicz, Narutowicz. Powołana komisja ds. nazewnictwa ulic
zadbała o zniknięcie miejsc związanych z caratem.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 107%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">„W
czasie okupacji hitlerowskiej wszystkie obowiązujące nazwy znów zostały
zmienione. Okupant, zacierając polską symbolikę, przetłumaczył dosłownie
jedynie neutralne nazwy ulic, natomiast polscy patroni zostali zmienieni na
niemieckich często jeszcze żyjących dygnitarzy”, pisze autor.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 107%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Okres
powojenny (po II wojnie światowej) to czas kolejnych zmian.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 107%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Rozpoczęcie
w latach 60. budowy Mazowieckich Zakładów Rafineryjnych i Petrochemicznych w
Płocku spowodowało ogromny rozwój miasta, a w konsekwencji przyrost liczby
nowych ulic, i, co za tym idzie, ich nazw. Zazwyczaj były to nazwy neutralne,
ze względu na konieczność nadania oznaczenia wielu miejsc w krótkim
czasie. W latach 70. z inicjatywy Jakuba Chojnackiego kilka ulic nowo
powstałego osiedla Tysiąclecia otrzymało za patronów zasłużonych dla Płocka
regionalistów. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 107%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Lata
80. to przede wszystkim przyłączenie do Płocka dużych, częściowo
zurbanizowanych obszarów wsi Borowiczki i Imielnica oraz rozpoczęcie budowy
dwóch osiedli mieszkaniowych na terenach byłej, również przyłączonej, wsi
Podolszyce. Przyjęto, że na os. Podolszyce Północ patronami będą „osoby
związane z AK i jej walką z okupantem hitlerowskim w latach 1939-1944”, na osiedlu Podolszyce Południe - z Armią Ludową. Z biegiem czasu zasada stała
się nieaktualna. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 107%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Kolejna
fala zmian na przełomie lat 80./90. to
usunięcie nazw związanych z reżimem komunistycznym. „Ostatnia w historii
miasta duża fala nadania nowych nazw ulic w mieście wynika z
przyłączenia do Płocka nowych osiedli Ciechomice i Góry”, pisze
Gryszpanowicz. Do ostatniej dużej zmiany doszło w 2017 r. i było to między
innymi podstawą aktualizacji książki. W 2016 roku Sejm przyjął ustawę z dnia 1 kwietnia 2016 roku „o zakazie
propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy jednostek
organizacyjnych, jednostek pomocniczych gminy, budowli, obiektów, i urządzeń
użyteczności publicznej oraz pomników”.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 107%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Ta
zmiana toponimiczna objęła 11 nazw ulic.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 107%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Na
przykład dotychczasowej Gwardii Ludowej nadano nazwę 11 Grupy Operacyjnej
Narodowych Sił Zbrojnych (aktualnie nazwa skrócona do Narodowych Sił Zbrojnych),
Franciszka Zubrzyckiego - Andrzeja Drętkiewicza, Zygmunta
Wolskiego - Stanisława Zgliczyńskiego.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 107%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Wprowadzone
przez Radę Miasta zmiany nie oznaczały końca dekomunizacji ulic w Płocku.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 107%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Po
konsultacji z Instytutem Pamięci Narodowej ówczesny wojewoda wydał zarządzenie
zastępcze, którym zmieniono nazwy dwóch kolejnych ulic : 21 stycznia na
Tadeusza Gajcego, Stanisława Ryszarda Dobrowolskiego na Braci Jeziorowskich.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 107%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">„Obecnie
w związku ze znacznie wolniejszym rozwojem Płocka niż w pięćdziesięciu
ostatnich latach nazwy nowym ulicom nadawane są sporadycznie, natomiast w
przeważającej większości zyskują one swoich patronów, a nie nazwy związane
choćby z topografią. Jak długo pozostaną w niezmienionej formie czas pokaże…”,
pisze Gryszpanowicz.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 107%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Książka
jest lekturą na poły beletrystyczną, może urzec anegdotami, portretami patronów
i właśnie analizą historycznego pochodzenia nazw. Każda z ulic opatrzona
jest wzorami tablic.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 107%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Za
przykład weźmy nazwę znanej ulicy 1
Maja, przy której mieści się piękna kamienica, była siedziba płockiej policji.
Na pruskim planie regulacyjnym pojawiła się jako Dominicaner Strasse, od
klasztoru dominikanów na skraju ulicy. Rosjanie nazwali ją Dominikanskaja,
Polacy w okresie międzywojnia - Dominikańską, „za Niemców” nazywała się między innymi
Paul-Sohn-Strasse, by od 1946 roku
zostać 1 Maja.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 107%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Inna
ciekawa ulica – Józefa Kwiatka. Najpierw
nosiła nazwę odmiejscową Przekop (Przykop), gdyż powstała w miejscu dawnej
fosy. Później w niektórych źródłach pojawia się jako Nowa. Z czasem zaczęły obowiązywać
inne nazwy - Przyokopowa i Szeroka. Nie
zmieniły się w latach zaboru rosyjskiego i okupacji hitlerowskiej. Ulica
nazywała się odpowiednio - Szirokaja i Breite Strasse. Obowiązującą dziś nazwę
ul. Józefa Kwiatka, działacza socjalistycznego, „bohatera rewolucji 1905 roku”
przyjęto w 1935 roku.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 107%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Podczas
prac Komisji Nazewnictwa Ulic, która obradowała w 1994 r., pojawił się wniosek
powrotu do historycznej nazwy Szeroka. Wniosek upadł. Pozostało upamiętnienie
człowieka, działacza socjalistycznego, który na wieść o tym, że zapadł na
nieuleczalną chorobę nowotworową gardła popełnił samobójstwo.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 107%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Płocczanie
otrzymali właśnie wydawnictwo, które bogate jest w fotografie, dokumenty,
tabliczki i zdjęcia ulic. Warto! <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 107%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><i>Milena</i></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 107%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Piotr
Gryszpanowicz, <i>Leksykon nazw płockich ulic</i>, Płock 2023.<o:p></o:p></span></p></div><p style="text-align: center;"><br /></p>Książnica Płockahttp://www.blogger.com/profile/16166452885721849836noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3898123426759732264.post-88512191034040599202023-09-28T08:48:00.000+02:002023-09-28T08:48:15.578+02:00Pismaczka<p style="text-align: center;"> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7IfnLTdV7kr7ShnW-mMySCEpM8jb56IuKzDrTUQ90pF4zlRh3lkEBpKWAT1dxOAVSuABcP8mFqNay8PPYBa7XRT1f08E25rDIbME5dJuy-UjVLkFNgqAHh_XdHJZwssoKeuRhCyvgAho3GDybyTndgyS1DVP1o_kYh_MOJLxRUez-t-1I5dP310IWRsW3/s800/pismaczka.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="800" data-original-width="544" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7IfnLTdV7kr7ShnW-mMySCEpM8jb56IuKzDrTUQ90pF4zlRh3lkEBpKWAT1dxOAVSuABcP8mFqNay8PPYBa7XRT1f08E25rDIbME5dJuy-UjVLkFNgqAHh_XdHJZwssoKeuRhCyvgAho3GDybyTndgyS1DVP1o_kYh_MOJLxRUez-t-1I5dP310IWRsW3/s320/pismaczka.jpg" width="218" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">„Los
(…) dbał zawsze o to, żeby moje życie nie było nudne”, pisze Hanna Pawłowska.
Autobiograficzno-wspomnieniowa książka „Pismaczka” to barwna opowieść o życiu
dziennikarki prowincjonalnej gazety, uwikłanej w wydarzenia ostatnich
kilkudziesięciu lat historii Płocka. Dla badaczy regionalnych dziejów to
pozycja nie do pominięcia. W części opowiadającej o historii lokalnych tytułów
zajmująca. Jak w kalejdoskopie przewijają się nazwiska osób w ten czy inny
sposób związanych z mazowieckim rynkiem prasowym. Tomasz Pawłowski, redaktor
naczelny „Tygodnika Płockiego”, „postawny mężczyzna z burzą czarnych loków na
głowie” przyjmował Hankę Pawłowską do pracy. Do dziś współpracuje ona
z ówczesnym zastępcą naczelnego Janem B. Nyckiem, „człowiekiem o nienagannych
manierach i szerokiej wiedzy, lekko zdystansowanym”. We wspomnieniach pojawia się też ówczesny
sekretarz redakcji „TP” Jędrzej Miller, który dbał między innymi o
prawomyślność zamieszczanych tekstów, bracia bliźniacy Boguś i Zbyszek
Buraczyńscy czy zajmująca się sportem Jola Marciniak. W „Tygodniku” autorka
zdobywała dziennikarskie szlify.<o:p></o:p></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<p class="MsoNormal"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Ponieważ
zawsze czuła pociąg do medycyny, a na studia lekarskie, było już za późno,
znalazła świetne rozwiązanie. Pięciosemestralne Medyczne Studium Zawodowe
(Wydział Położnych) w Toruniu. Tak oto przyszła dziennikarka została położną. W
zawodzie nie czuła się jednak u siebie. Dla położnych była za bardzo
wykształcona, dla lekarzy była „tylko” położną.
<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Pamięta,
że jeden z jej pierwszych tekstów nosił tytuł „ Z pamiętnika pielęgniarki”.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">We
wspomnieniach pojawiają się realia ówczesnej dziennikarskiej roboty z jej
dobrymi i złymi stronami. Pawłowska pisze, że pokonała przestrzeń od
telefonów na korbkę do smartfonów, od komfortu pracy w postaci auta z
kierowcą, do samodzielnych podróży służbowym samochodem. W tym celu autorka nie
bez bólu – odsyłam do wspomnień - zrobiła prawo jazdy. Od rękopisów przebyła
drogę do Windowsa. W „TP” uczyła się, czym są szczotki (próbne wydruki, które
właśnie zeszły z maszyn drukarskich) i
szpigle (makieta gazety z rozmieszczeniem artykułów). Z reporterki społecznej
stała się, po likwidacji województwa płockiego, dziennikarzem newsowym i, jak
sama pisze, dowiedziała się, jak zrobić coś z niczego. Każdy, kto miał do
czynienia z dziennikarskim fachem, rozumie intencję Pawłowskiej.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Książka
jest relacją wielkich przemian w płockiej prasie.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Po
Czerwcu ’89 roku było jasne, że nie ma już powrotu do starej rzeczywistości. Z
winiety „TP” zniknął podtytuł „Pismo PZPR”, wkrótce został zlikwidowany sam
koncern wydawniczy RSW
„Prasa-Książka-Ruch”. 8 stycznia 1990 roku ukazał się ostatni tekst
Pawłowskiej w „TP” - wywiad z działaczem „Solidarności’ w
zakładach „Miflex” w Kutnie. Redakcja zaczęła się dzielić, autorka wybrała
„Nowy Tygodnik Płocki”. Hanna Pawłowska tę karuzelę stanowisk zakończyła jako
redaktor naczelna „NTP”, będąc wspólniczką samego Waldemara Pawlaka. Pracowała
też w nowo powstałym „Kurierze Mazowieckim”. Wspomina właściciela pisma Jerzego Kopcińskiego, który na imprezach
pojawiał się z naręczem świeżych „Kurierów”.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Książka
pełna jest błyskotliwych relacji i anegdot z autorką w roli głównej. Spotykała
na swojej drodze naprawdę wielkie nazwiska. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">I
zapewniamy, że jest w wydawnictwie
wszystko, co może spotkać dziennikarza. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Hanna
Pawłowska urodziła się w Puławach w 1955 roku. Jest absolwentką puławskiego
LO im. Księcia Adama Jerzego Czartoryskiego. Studiowała filologię
klasyczną i pedagogikę kulturalno-oświatową na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika
w Toruniu. Podczas studiów aktywnie działała w Klubie Dziennikarzy Studenckich.
Po studiach pracowała w redakcji „Tygodnika Płockiego” i „Kuriera
Mazowieckiego”, specjalizując się w reportażu społecznym. Po reformie
województw objęła kierownictwo łódzkich „Wiadomości Dnia” w Kutnie. Pracowała
także dla „Dziennika Łódzkiego” i „Życia Kutna”. Po trzydziestu latach pracy
wróciła do Puław, aby zająć się pisaniem książek. Jest członkiem honorowym
Stowarzyszenia „Przeszłość – Przyszłości”, pod jego egidą wydała trzy książki:
„Liście jednego drzewa”, „Jagódka” i „Puławskie korzenie”. (Biogram z okładki).
Czwartą jest „Pismaczka”. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Milena</span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Hanna
Pawłowska, <i>Pismaczka</i>, Puławy 2023.<o:p></o:p></span></p></div><p style="text-align: center;"><br /></p>Książnica Płockahttp://www.blogger.com/profile/16166452885721849836noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3898123426759732264.post-6175761469002707972023-08-24T12:55:00.000+02:002023-08-24T12:55:38.271+02:00 Iluj. Genialny młodzieniec<p style="text-align: center;"> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZrqDCaLFfXjx0WdC4qciRkfW7W8E2FoL80MHuJWKcr4Ry5JrAJokMHMSK7q-msyW8NzwF-9B4l82hdkOG-zYm3VDv9E4QY040fmB5Vy-DV_18Lg7tRlumjbHjAevUU5jxLJePZKTKDA7KyAj28A2R1ctbCxr7YfLUOhTdlYzdNivcamk0vrXVYrFHGQtF/s800/Iluj.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="800" data-original-width="600" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZrqDCaLFfXjx0WdC4qciRkfW7W8E2FoL80MHuJWKcr4Ry5JrAJokMHMSK7q-msyW8NzwF-9B4l82hdkOG-zYm3VDv9E4QY040fmB5Vy-DV_18Lg7tRlumjbHjAevUU5jxLJePZKTKDA7KyAj28A2R1ctbCxr7YfLUOhTdlYzdNivcamk0vrXVYrFHGQtF/s320/Iluj.jpg" width="240" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><p></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Rafał Kowalski po raz kolejny sięga po
opowieści ze świata Żydów płockich. <o:p></o:p></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Tym razem kluczem jest słowo iluj, czyli po hebrajsku: geniusz, genialny młodzieniec. Autor spotykał
się ze swoimi bohaterami przy okazji wcześniejszych projektów. Kto z nas nie znał sytuacji, kiedy ktoś
uparcie „siedzi” w głowie? Kowalski czuł, że obydwie postacie musi „wydobyć z
niepamięci”. „Jeden już za młodu uważany był za geniusza w świecie religii,
drugi w świecie poezji. Nigdy się nie poznali,
śmierć jednego z nich od narodzin drugiego dzieli dwanaście lat. Ale
byli spokrewnieni, pochodzili z tej samej rodziny o nazwisku na „L”. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Abram i Zysze Landau. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Obydwaj bohaterowie urodzili się w Płocku i z
tego miasta wyjechali. Różnili się temperamentem, rozpoznawalnością. Do cadyka
zawsze była kolejka ludzi, poeta publikował głównie w prasie, tworzył w języku jidisz. Obydwaj działali w
sferze duchowej obecności człowieka. Autor eksploruje świat żydowskiej poezji i
religii, wiedza płynie od rozmówców lub z archiwalnych dokumentów.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">W książce obecna jest chasydzka mądrość,
afirmacja losu, mistyka wreszcie. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">W nowym wydawnictwie zamieszczone są wiersze
Zysze Landaua przetłumaczone na język polski, w ramach zaliczenia, przez
studentki pana Marka Tuszewickiego,
doktora i wykładowcy w Instytucie Judaistyki Uniwersytetu
Jagiellońskiego.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: 150%;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;">Rafał Kowalski jest płocczaninem, absolwentem
Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego,
doktorem nauk humanistycznych UW w zakresie nauk o polityce. Badaczem
dziejów Żydów polskich, p.o. kierownika Muzeum Żydów Mazowieckich w Płocku i
autorem książek reporterskich: „Reszta ciała” (2020, nagroda Prezydenta Miasta
Płocka w 2021 r.), „Raz jeszcze. Żydzi, Płock, Polska” (2016, nominacja do tytułu
Płocczanin Roku 2016), „Płoccy wypędzeni. Marzec’68” (2018), „Być dla kogoś.
Hanna Witt-Paszta” (2018), „Szacun. Andrzej Marszałek” (2017, z Mariuszem
Piotrowskim). Twórcą scenariusza sztuki teatralnej „Czarne czereśnie” (2016,
nominacja do Srebrnych Masek: corocznych nagród przyznawanych przez Płockie
Towarzystwo Przyjaciół Teatru).<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: 150%;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin;"><i>Milena</i></span></p></div><p style="text-align: left;">Rafał Kowalski -<i> Iluj. Genialny młodzieniec</i></p>Książnica Płockahttp://www.blogger.com/profile/16166452885721849836noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3898123426759732264.post-88281194039590127542023-08-02T16:39:00.000+02:002023-08-02T16:39:09.795+02:00Sześć kolorów. Antologia LGBT<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAQEOqFY0qmPL17Oa0bDp3fkaP1vNM7OjS8SRn7nrHB6Gwfxf0jFrumrIajA1UGNzsCvKVU_jleJWclhItc0qrK5DlIXg8XHA8v3QOSYRlnddN3mg8iajD3KF23BPpOyCjlM1qB9fo_yO9v5sZiM3BJ8-Sr7cZHKoVGvuabZv-O9ENSTqKIDi6PAj0WLHv/s800/szesc-kolorow.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="800" data-original-width="499" height="399" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAQEOqFY0qmPL17Oa0bDp3fkaP1vNM7OjS8SRn7nrHB6Gwfxf0jFrumrIajA1UGNzsCvKVU_jleJWclhItc0qrK5DlIXg8XHA8v3QOSYRlnddN3mg8iajD3KF23BPpOyCjlM1qB9fo_yO9v5sZiM3BJ8-Sr7cZHKoVGvuabZv-O9ENSTqKIDi6PAj0WLHv/w249-h399/szesc-kolorow.jpg" width="249" /></a></div><br /><p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 14.0pt; line-height: 115%;">Garkowska kolejny raz nie zawodzi. Tym razem jako
autorka jednego z sześciu opowiadań w antologii LGBT „Melepeta i pomarańcze”.
Temat wciąż w Polsce kontrowersyjny, ale autorka odważnie i subtelnie podejmuje
opowieść o związku dwóch mężczyzn.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 14.0pt; line-height: 115%;">Leszek ma ojca, pułkownika i sadystę. Mel oddalonych
rodziców, których bardzo mu brakuje, szczególnie matki. Rodzinne święta Bożego
Narodzenia spędza z dziadkami. Czy teza o trudnym dzieciństwie, wpływającym na
późniejsze życie, istnieje w tym opowiadaniu, nie wiem. Wiem za to, że historia
opisana jest w sposób realistyczny, tak jakbyśmy stali za obydwoma chłopakami.
Narracja jest pierwszoosobowa, z punktu widzenia bohaterów, raz jest to Leszek,
raz Mel.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 14.0pt; line-height: 115%;">Zwłaszcza Mel, którego imię równie dobrze może być
skrótem od Melanii (tak się zwracają nauczyciele ), jak i męskim Melem budzi
zainteresowanie czytelnika. Chłopak czuje się mężczyzną, ale fizycznie już
dojrzewa. Jest prześladowany przez innych uczniów, którzy ukuli obraźliwe
powiedzenie „Melepata – ni facet, ni kobieta” i chcą zaglądać mu do
majtek.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 14.0pt; line-height: 115%;">Opowiadanie opisuje pełen wrażliwości związek, ale
uczucie rozwija się powoli. Leszek jako ofiara ojca jest zamknięty w sobie,
osobny, Mel bardziej otwarty, nie ukrywający swojej odmiennej seksualności.
Jeden z chłopaków dokonuje burzliwego coming-outu i miłość wybucha.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Samoświadomość bohaterów też jest zaletą tej
opowiadania. Grają w nim emocje, bardziej te niedobre, bo dużo głosu mają
prześladowcy osób LGBT, ale to wcale nie oznacza, że mamy do czynienia
wyłącznie z czarno-białym światem. Jak to w życiu. Rosnące uczucie między dwoma
młodymi mężczyznami okazuje się być platformą do opowieści o tym jak bogaci w
uczucia i wrażliwi mogą być ludzie. Z opowiadania Garkowskiej wyłania się
jeszcze jedno przesłanie, w sumie znane, a mądre: nigdy nie porzucaj swojego
losu a nagroda będzie wielka.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 14.0pt; line-height: 115%;">„Sięgam po drugą cząstkę pomarańczy i wsuwam mu
[Leszkowi] cząstkę do ust. Gęsty sok oblepia jego wargi i moje palce. Nie mogę
się powstrzymać. Ścieram opuszką te lepkość, chcę poznać dotykiem miękkość
skóry Leszka. Przyjaciel wysuwa język zlizuje sok z mojej dłoni. Świat
rozbłyska jednym pragnieniem.”<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 14.0pt; line-height: 115%;">I co, prawda, że warto przeczytać?<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 14.0pt; line-height: 115%;"><i>Milena</i></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 14.0pt; line-height: 115%;">„Sześć kolorów. Antologia<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>LGBT”, Miraż 2023<o:p></o:p></span></p>Książnica Płockahttp://www.blogger.com/profile/16166452885721849836noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3898123426759732264.post-9771056266138071472023-07-25T14:27:00.001+02:002023-07-25T14:27:22.780+02:00Bohomaz<p style="text-align: center;"> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvTZTGLkW7yk6hGW5DZkij2hrLg7d3nszwctDnbKudNh_yEtBuDXJ499aiRR5VpBbzxdjhYWyoPqE3YTodUN_HD7JXW7GNhxmO-iKGEVZ8c6QIROeWI_6Ik0lBSParWJBmDWFgBbazN_YwkrzQc0nU3DyXSeuF6sERjAmM86q5G4_iPVyqbNqRQ5LQEoal/s800/bohomaz.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="800" data-original-width="527" height="388" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvTZTGLkW7yk6hGW5DZkij2hrLg7d3nszwctDnbKudNh_yEtBuDXJ499aiRR5VpBbzxdjhYWyoPqE3YTodUN_HD7JXW7GNhxmO-iKGEVZ8c6QIROeWI_6Ik0lBSParWJBmDWFgBbazN_YwkrzQc0nU3DyXSeuF6sERjAmM86q5G4_iPVyqbNqRQ5LQEoal/w256-h388/bohomaz.jpg" width="256" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Płocki Kuba Rozpruwacz, można rzec. Jego ofiarą padają piękne
kobiety. Dusi je, a potem ściąga bieliznę. Na miasto pada paniczny strach. Nie
dość, że każdy przeżywa grozę stanu wojennego, to jeszcze takie coś…<o:p></o:p></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<p class="MsoNormal"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Nic dziwnego, że Zuza Lewandowska wkracza do akcji. Silna
swoją skutecznością i mądrością, z wiernym policjantem Nowakiem i złodziejem
Piosikiem. Nawiasem mówiąc to Piosik jest od dawna moim ulubionym
bohaterem. Otrzymałby Oscara za najlepszą rolę drugoplanową. Spryciarz, zna się
na swoim fachu, do tego jest takim kasiarzem jak, nie przymierzając, Kwinto. To doskonale napisana postać
epizodyczna.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Tę część „Zuzy” dobrze się czyta. Widać oddech, który
zaczerpnęła adwokatka po wyjaśnieniu historii swego domniemanego
raczycha. Jest jeszcze bardziej
uszczypliwa i pewna siebie niż
zwykle. Do tego okazuje się, że bywa próżna. Dużo przeszła w „Bohomazie”.
Prawie się utopiła, broniła swego największego wroga kpt. Mariańskiego,
odnalazła brata. A i to nie wszystko. Oczywiście ma nieustanny problem z sublokatorami
i swoim zwierzyńcem. Na kartach książki leje się, jak zwykle, Stock.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Powieść przebiega dwuwątkowo. Jeden wątek bardziej skupia się
na Mariańskim i pewnym kielichu, drugi nad mordercą kobiet. Autor wywodzi nas w
pole, morderca wyskakuje znienacka i historia ma niespodziewany finał.
Bohaterka raczy nas swoimi złotymi myślami np. „Kto pyta nie błądzi, a kto pyta
o nieodpowiednie rzeczy, kończy metr pod ziemią.” Nasze miasto dostaje od Zuzy
nie najlepszą opinię. Bohaterka mówi do praktykantki: „Zobacz, jak
niebezpiecznym miastem jest Płock. Taka niby prowincjonalna dziura, a ulice
dosłownie spływają krwią. (…) To miasto to prawdziwa wylęgarnia pojebów. Może
to wpływ Petrochemii, może te wszechobecne smrody mieszają ludziom w głowach?”<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Za to trzecioosobowy narrator jest dyskretny, nie komentuje,
ślad płockich ulic i podwórek jest
zaznaczony i podkreślony. Swoją rolę
odegra dzielnica Radziwie. Sprawdzony w innych częściach „Serii z papugą” rytm
przerywają błyskotliwe przemyślenia Mariańskiego, tym razem są to grypsy z
więzienia.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Tytułowy bohomaz dosłownie to termin z zakresu malarstwa.
Podobnie używa go Ostrowski i to dlatego, że w historii pojawia się
tajemniczy malarz…<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Polecamy!<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><i>Milena</i></span></p><p class="MsoNormal"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Jacek Ostrowski:<i> Bohomaz. </i>Warszawa 2023</span></p></div><p style="text-align: center;"><br /></p>Książnica Płockahttp://www.blogger.com/profile/16166452885721849836noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3898123426759732264.post-70958952048870484772023-07-24T10:59:00.000+02:002023-07-24T10:59:54.640+02:00„Akuszerki” nie tylko dla akuszerek<p style="text-align: center;"> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgihCHF-x6mha9v4pyp6TeWcmXTtXObDvbqumCoMwQde8Lhz61wB90WuNyb8g-hUmwfQap5qYWrZDs4Aph5YkOUf9WHQVn0Xfdbl9oRneUy3l7W-nx_7Ln2RyzSYz0ReXVRQQr3o2nFuDAZashBautz3vq32A7vFAcCvHxMZoWc5P5JiXVJZ7Faz981ZUPp/s1199/akuszerki.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1199" data-original-width="768" height="441" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgihCHF-x6mha9v4pyp6TeWcmXTtXObDvbqumCoMwQde8Lhz61wB90WuNyb8g-hUmwfQap5qYWrZDs4Aph5YkOUf9WHQVn0Xfdbl9oRneUy3l7W-nx_7Ln2RyzSYz0ReXVRQQr3o2nFuDAZashBautz3vq32A7vFAcCvHxMZoWc5P5JiXVJZ7Faz981ZUPp/w283-h441/akuszerki.jpg" width="283" /></a></div><br /><p></p><p style="text-align: justify;"></p><p class="MsoNormal"><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%;">No siostry
archeo, jedna z nas napisała książkę –biblię. O narodzinach, o cierpieniu, o
umieraniu i powracaniu pod innym imieniem na świat.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%;">To, można
rzec, saga rodu akuszerek z Małopolski, rozpoczęta w XIX w., prowadzona<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>przez trudny przełom stulacie aż po XX w.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%;">Przybrana
matka położna, córka i wnuczka, w tym wnuczka zawodowo i społecznie zajdzie
najdalej.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%;">Wszystko co
dzieję się wokół starej Reginy i potomnych to zaledwie emanacja ich odwiecznej
siły, która nakazuje ludzkości przetrwać. Ciąże i narodziny to namacalny symbol
wielkiego koła życia. Książka jest napisana w narracji linearnej,<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>zgodnie z duchem kościoła. Ksiądz w
Jadownikach to ważna persona a świat porządkuje używane do dziś powiedzenie
„Bóg dał. Bóg wziął. Pochwalone niech będzie Imię Jego”. Problem śmierci
noworodka tak właśnie podsumowują matki, żeby było łatwiej przetrwać stratę.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%;">Natomiast
narracja książki (z punktu widzenia bohaterki średniego pokolenia położnych)
płynie tak powoli, buddyjsko, że dziecko które umiera na jednej stronie książki
odrodzi się w innym dziecku pięć stron później.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%;">Książka jest
niezwykle klimatyczna, pełna szacunku do przyrody, pracy, pachnie świeżo zżętym
sianem i mlekiem. Nie ma tematów tabu, kobiety kochają się, ronią, są ofiarami
swoich chłopów. Jak to na wsi. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%;">Trzeba
przeczytać, żeby uwierzyć. W książce znajdziemy echo „Chłopów”, razem z
zawierzeniem wszelkich spraw swoich cyklom natury. Aż dziw, że ktoś w
dzisiejszych podjął tak udaną próbę zbratania się z językiem. Zobaczcie, nie
zdajecie sobie sprawy ile piękna jest w opisie zachodów słońca.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%;">Autorka nie
dzieli bohaterów na lepszych i gorszych. Każdej postaci poświęca tyle samu
szacunku.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%;">Kobiety
młode mogą wprost poszukać wskazówek jak przeżyć swoją własną drogę do macierzyństwa
w oparciu o ramię młodej akuszerki Franciszki. Z pewnością będą pomocne.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%;">Książka
mocno wciąga, chodź to typowa powieść epicka. Na 700 stronach autorka jednakowo
utrzymuje uwagę i przychylność czytelnika. Mądrością postaci, rzetelnością
merytoryczną i siłą kobiet. Tak, powiedzmy to, mężczyźni we wsi są tylko
wsparciem albo i nie. Niezbyt pożądanym świadkiem w izbie, gdzie właśnie
odbywają się narodziny.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%;">Autorka
książki<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Sabina Jakubowska jest mgr.
archeologii i dr. nauk humanistycznych. Jest też certyfikowaną doulą<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>czyli osobą<span style="mso-spacerun: yes;">
</span>świadczącą niemedyczną pomoc kobietom rodzącym.<o:p></o:p></span></p><i>Milena</i><p></p><p style="text-align: justify;">Sabina Jakubowska - <i>Akuszerki</i>. Warszawa 2022</p>Książnica Płockahttp://www.blogger.com/profile/16166452885721849836noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3898123426759732264.post-87190834741047496142023-07-20T23:53:00.000+02:002023-07-20T23:53:45.221+02:00Gorzkie meandry przeszłości<p style="text-align: center;"> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgG1-nDdCFM4N_pvr3_BxcU9P7q0SYor4wqJqj5hR1I6AzTT8fyUX7lNnUTanv74AwOQIx4T4D6nJZBPjYK8mKFMtlAOd4QI0byoCh6CQsOO5rkBaEvpOJGm1PzPrc1GwqsEuE4RHDkzIbsdAI9A47IpWHJm-VSsc0WiohkezE9SPcw8JRqu1XPj6WeE5Fr/s4029/Czes%C5%82aw%20Hajduk.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4029" data-original-width="2665" height="375" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgG1-nDdCFM4N_pvr3_BxcU9P7q0SYor4wqJqj5hR1I6AzTT8fyUX7lNnUTanv74AwOQIx4T4D6nJZBPjYK8mKFMtlAOd4QI0byoCh6CQsOO5rkBaEvpOJGm1PzPrc1GwqsEuE4RHDkzIbsdAI9A47IpWHJm-VSsc0WiohkezE9SPcw8JRqu1XPj6WeE5Fr/w248-h375/Czes%C5%82aw%20Hajduk.jpeg" width="248" /></a></div><br /><p></p><p style="text-align: justify;"></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Zakazany romans opleciony grubą tkaniną historycznych
informacji, począwszy od I wojny światowej i skończywszy na rządach władzy
ludowej.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Polski chłopak, Tadeusz (w tej
postaci można dostrzec alter ego autora), patriota, po łapance trafia do bauera
Franza i zakochuje się w jego córce Melanii.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Miłość zmierza do szczęśliwego finału, córka Herr Franza robi
wiele, aby narzeczony uwierzył, że może mieć za żonę Niemkę. Uczy się naszego
języka, przechodzi nawet na wiarę katolicką, uczy się katechizmu, byle tylko
polski kapłan (znaleziony z trudem tuż po wojnie) udzielił im ślubu.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Jednak nie wszystko jest sielanką. Herr Franz, ojciec
Melanii, który odnosi się życzliwie do Polaków, ma domu chorą żonę, która
do naszego narodu pała wprost nienawiścią. I nie tylko żonę, syn gestapowiec
Hans dużo namiesza w powieści.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Do tego Melanii z urody jest typową Aryjką, tym bardziej
Niemcy ją mają za zdrajczynię, a własna matka ją przeklina…<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Książka napisana jest prostym językiem, zawiera wiele uniwersalnych
przemyśleń. O tym, że nie można oceniać ludzi biorąc pod uwagę tylko ich
narodowość, bo można komuś zrobić krzywdę. O tym, że policje polityczne na
całym świecie są takie same.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Z książki wynika też, że zachowanie tajemnicy nie jest wcale
łatwe. „ Ani ty, ani<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>ja nie znamy
granic<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>swojej wytrzymałości na tortury,
to lepiej jest nie wiedzieć tego, czego się nie musi. Powinieneś zrozumieć to
raz na zawsze”, mówi do Tadeusza jego ojciec. Później to mądre zdanie jeszcze
powróci.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">W książce są też nieśmiałe, ale urocze sceny erotyczne.
Bohaterowie, ich losy, cechy charakteru, zachowanie, trafiają do wyobraźni. W
powieści pojawia się tajemniczy Polak Zygmunt, również przymusowy robotnik… <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Czesław Hajduk ps. „Gopło” urodził się w 1932 roku na
Nowogródczyźnie. Poznał sowiecki szowinizm i faszystowskie zbrodnie. W 1946 r.
w ramach tzw. „repatriacji” został wysiedlony na Pomorze. W 1948 roku
ze szkolnym kolegą zorganizował konspiracyjną Polską Organizację Wojskową,
skierowaną przeciwko zbrodniom Sowietów. Po rocznej działalności organizacja
została zdekonspirowana, a autor przeszedł brutalne śledztwo i został skazany
na 10 lat pozbawienia wolności. Na mocy amnestii wyszedł z więzienia po<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>4 latach 3 miesiącach i 2 tygodniach.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Skończył medycynę i zamieszkał w Płocku.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Jest prezesem Oddziału Młodocianych Więźniów Politycznych
„Jaworzniacy”, członkiem Katolickiego Stowarzyszenia Lekarzy, członkiem
Stowarzyszenia Hospicyjnego i członkiem Warszawskiego Stowarzyszenia Pisarzy.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><i>Milena</i></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Czesław Hajduk „Gopło”, Gorzkie meandry przeszłości, Warszawa
2023<o:p></o:p></span></p><br /><p></p>Książnica Płockahttp://www.blogger.com/profile/16166452885721849836noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3898123426759732264.post-76689227328588109982023-06-26T15:08:00.004+02:002023-06-26T15:08:52.390+02:00Służące do wszystkiego <p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjq5gntvr81E0WX18LPxn9Dlmj7GHwTFYyHmb0nYQt70vIdBEH1d10cnqiWPlma8XoOeP-DWrVA4mn2hzGbgvNFbd5tRxZrIe6Tj0v51QdlXUOO9aatx-fd7ZQhkTU7L__wjeW4b0c3V8Iv9-Eupu8C_NK6qy4R4nzbwizGhadxMlxEmTHocwkH6MClqoLk/s1062/sluzace.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1062" data-original-width="655" height="403" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjq5gntvr81E0WX18LPxn9Dlmj7GHwTFYyHmb0nYQt70vIdBEH1d10cnqiWPlma8XoOeP-DWrVA4mn2hzGbgvNFbd5tRxZrIe6Tj0v51QdlXUOO9aatx-fd7ZQhkTU7L__wjeW4b0c3V8Iv9-Eupu8C_NK6qy4R4nzbwizGhadxMlxEmTHocwkH6MClqoLk/w248-h403/sluzace.jpg" width="248" /></a></div><br /> <p></p><p class="m-0" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 14.0pt;">„Gdy socjaliści z Płocka
zapowiadają na 1 marca 1919 r. strajki i pochód, Marynia, służąca lekarza
Aleksandra Macieszy dostaje histerii. Maria Macieszyna żona lekarza i
kronikarka Płocka, zapisuje w z pamiętniku „Chce pakować rzeczy do walizki i
wynieść wszystko do piwnicy. Prosi, aby naszykować broń do walki z
bolszewikami. […] Zabroniłam jej jednak kupować żywności i chleba i
oświadczyłam, że wcale się nie boję, gdyż już wybory do sejmu wykazały, że
socjalistów nie jest tak dużo.”<o:p></o:p></span></p>
<p class="m-0" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 14.0pt;">Indoktrynacja instytucji
kościelnych wydawała<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>plony. Marysia u
Macieszów była zapewne dobrze traktowana i kochała „Państwa”, skoro tak szybko
rzuciła się ratować ich dobytek przed mitycznym bolszewickim najeźdźcą. Poza
tym jest wzorową zytką (członkinią Stowarzyszeniu Sług Katolickich im. św.
Zyty) i narodową katoliczką, kocha Pana Boga i<span style="mso-spacerun: yes;">
</span>kościół, nie lubi mężczyzn „kocha tylko żołnierzy, co kochają nasz
kraj.”<o:p></o:p></span></p>
<p class="m-0" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 14.0pt;">Tyle mamy akcentu płockiego w
wydawnictwie „Służące do wszystkiego”. Feministki przyklasną książce, wszyscy
inni przeczytają ją z zaskoczeniem i<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>ze
zdziwieniem. Jeśli białe niewolnictwo faktycznie istnieje, to właśnie
czytelnicy zastali jego opis. Przejmujące losy kobiet z najniższego szczebla
hierarchii służby domowej. Tych, których w przedwojennej Polsce było najwięcej.
Zatrudniane przez mieszczaństwo wiejskie dziewczęta zaczynały służbę mając
często 15 lat, skazane na ucieczkę do miasta przez rodzinę lub same szukające
lepszego życia. Nie miały prawa do urlopu i wypoczynku, pracowały od świtu do
nocy za grosze. Historia</span><span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 18.0pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;"> </span><span style="font-size: 14.0pt;">często nawet nie zapisała
ich imion, tym bardziej nazwisk. Na rynku archiwaliów bardzo poszukiwane są
tzw. książeczki służbowe, gdzie „Panie” wypisywały służącej referencje: jak się
sprawowała, czy umie gotować i prać, czy grzeczna i czy chodzi do kościoła.
Miało to wielkie znaczenie przy kolejnym zatrudnieniu.<o:p></o:p></span></p>
<p class="m-0" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 14.0pt;">Chlebodawczynie mogły sobie
wybierać kobiety podług własnego gustu, na przykład<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>„nieszpetne i bez pryszczy bo wstyd przy
gościach”. Zbytnia uroda stawała się zgubą, kiedy służące były molestowane
przez właściciela czy „Paniczów”. Nie wszystkie miały tyle szczęścia, co
Teodora Pytkówna, która została żoną Wyspiańskiego. <o:p></o:p></span></p>
<p class="m-0" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 14.0pt;">Służące zatrudniano m.in. przy
paleniu pieców, kuchni i codziennym gotowaniu wymyślnych posiłków, praniu,
sprzątaniu, froterowaniu podłóg, opiekowaniu<span style="mso-spacerun: yes;">
</span>się dziećmi. Zakres czynności objętych „umową o pracę” wydaje się wprost
niewiarygodny.<o:p></o:p></span></p>
<p class="m-0" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 14.0pt;">Dla służącej zwykle brakowało w
domu<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>powierzchni.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Służąca najczęściej miała swój kąt z
łóżkiem<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>w kuchni,<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>często przechodniej. Miejsce na pawlaczu,
albo w wersji premium malutki pokój (z oknem lub bez). Dla wiejskiej dziewczyny
i tak było to pierwsze własne łóżko od lat. Poza tym tak naprawdę nie ma dokąd
pójść, bo<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>„Pani” zarządza jej czasem
Jedyne wychodne jest zwykle raz w tygodniu, na mszę. Miejsce przy „Pańskim”
stole to luksus, a jeśli mycie, to na końcu, w wodzie pozostałej<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>po domownikach. <o:p></o:p></span></p>
<p class="m-0" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 14.0pt;">Pieniądze były śmieszne, ale
niektóre dziewczyny próbowały coś zaoszczędzić. Wśród służących panował
powszechny analfabetyzm, więc Kościół, który w tej grupie trzymał „rząd dusz”
zachęcał do nauki. Nauczycielką często była sama chlebodawczyni. <o:p></o:p></span></p>
<p class="m-0" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 14.0pt;">Jasne, że rodziło to napięcia,
częściej ta zła to „Pani”, ale zdarzały się często i służące wiedźmy.<o:p></o:p></span></p>
<p class="m-0" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 14.0pt;">Nie miała do służących szczęścia
Maria Dąbrowska, która w „Dziennikach” tak napisała o swojej: <o:p></o:p></span></p>
<p class="m-0" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 14.0pt;">„Zajęta jest… wychodzeniem za mąż i
rajfurkami, które stręczą jej wdowca nazwiskiem Kołek. Ale żaden Kołek nie
zatka już tej 67-letniej pindy, w dodatku odrażająco szpetnej jak siedem
grzechów głównych”.<o:p></o:p></span></p>
<p class="m-0" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 14.0pt;">W książce opisane są losy m.in. pań
w domu Sienkiewiczów, Tuwima, wspomnianego Wyspiańskiego, Kazimiery
Iłłakowiczówny, Gombrowicza, który akurat był w przyjaźni ze soją służącą.
Anieli Ciemnej zawdzięczamy koniec „Ferdydurke”. Także Anny Kaźmierczak,
prababci Angeli Merkel.<o:p></o:p></span></p>
<p class="m-0"><span style="font-size: 14.0pt;">Polecamy!<o:p></o:p></span></p><p class="m-0"><span style="font-size: 14.0pt;"><i>Milena</i></span></p>
<p class="m-0"><span style="font-size: 14.0pt;">Joanna Kuciel-Frydryszak, <i>Służące
do wszystkiego</i>, Marginesy, Warszawa 2018<o:p></o:p></span></p>Książnica Płockahttp://www.blogger.com/profile/16166452885721849836noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3898123426759732264.post-12839016157626414742023-06-22T13:16:00.000+02:002023-06-22T13:16:30.877+02:00<p style="text-align: center;"> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhoq_Zk80GOnEvGzwtQKcBpWZ1YK7mxA4N88VQ05YoBrnu5QXKKn1bDmVdeydSD-l6-REoS7IgLinxUDWsLONzQD9iAQre-L0BFVaIcPJTrMQPByjmakZqaS8rz9XqFNfr6wJONdwnaZb3XsYsVWL7nAc9s3tIdSBnWmus5msBZZtNUMLH1UNPvtHk2PDv/s3449/Menonici.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3449" data-original-width="2625" height="336" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhoq_Zk80GOnEvGzwtQKcBpWZ1YK7mxA4N88VQ05YoBrnu5QXKKn1bDmVdeydSD-l6-REoS7IgLinxUDWsLONzQD9iAQre-L0BFVaIcPJTrMQPByjmakZqaS8rz9XqFNfr6wJONdwnaZb3XsYsVWL7nAc9s3tIdSBnWmus5msBZZtNUMLH1UNPvtHk2PDv/w256-h336/Menonici.jpeg" width="256" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 14.0pt; line-height: 115%;">Jaka potrawa łączy
wszystkich menonitów na świecie? „Zwieback” czyli specjalnie wypiekany chleb.
Dobrze wyrobione ciasto formuje się w kule wielkości kurzego jajka i mniejsze
kulki wielkości jaja perliczki, które kładzie się na wierzchu dużych kul, a następnie
piecze.<o:p></o:p></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<p class="MsoNormal"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 14.0pt; line-height: 115%;">To tylko drobna
informacja zaczerpnięta z katalogu wystawy „Menonici na Mazowszu w XVIII – XX
wieku”. Książki eleganckiej, trójjęzycznej (polski, angielski, niemiecki) i
bogatej w dzieje odmiennych sąsiadów. I we wzruszające zdjęcia, zarówno
portrety menonickich rodzin, jak i
symbole ich codzienności. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 14.0pt; line-height: 115%;">Menonici uważani są za
grupę religijną, wspólnotę wyznawców, a ich postrzeganie zmieniało się w
okresie czterystuletniej bytności na ziemiach polskich. Menonici najpierw byli
utożsamiani z olendrami gospodarującymi na terenach zalewowych, później
odmawiających służby wojskowej innowiercami,
a w latach 20. XX w. traktowani jako sekta religijna. „Sami menonici
uważają się nie tylko za grupę religijną, ale również wskazują na swą
odmienność etniczną”, podkreśla autor katalogu i kurator wystawy Wojciech
Marchlewski .<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 14.0pt; line-height: 115%;">Menonici są wychowankami
nauk kaznodziei Menno Simonsa. Podobnie jak większość anabaptystów był on
zwolennikiem chrztu osób dorosłych i uważał, że należy budować prawdziwie
chrześcijańskie wspólnoty w izolacji od „zepsutego” świata. W przeciwieństwie
jednak do większości nurtów ruchu anabaptystycznego uważał, że ma się to odbyć
drogą pokojową.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 14.0pt; line-height: 115%;">Ta wspólnota religijna
była jedną z mobilniejszych w Europie. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 14.0pt; line-height: 115%;">Dlaczego Rzeczpospolita
stała się domem dla menonickich przybyszów z Europy Zachodniej? Przyczyn było
kilka. Z jednej strony wpływ na to miała słynna na całą ówczesną Europę polska
tolerancja religijna. Na długo przed przybyciem zwolenników chrztu dorosłych,
rządzony przez Jagiellonów kraj stanowił wieloetniczną i wieloreligijną
mozaikę. Nie dziwi zatem fakt, że dla większości protestantów prześladowanych w
wielu krajach Europy Zachodniej Rzeczpospolita jawiła się niczym ziemia
obiecana. Z drugiej strony o wyborze przez menonitów terenów położonych nad
Wisłą decydowały czynniki gospodarcze i społeczne.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 14.0pt; line-height: 115%;">Nie możemy również
zapomnieć o innych przesłankach. Niewątpliwie menonitów ceniono jako
specjalistów od osuszania i zagospodarowywania terenów depresyjnych.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 14.0pt; line-height: 115%;">Po zakończeniu I wojny
światowej, kiedy niektóre wspólnoty menonitów znalazły się na terenie Polski,
powróciła kwestia lojalności wobec państwa i związanej z nią służbą wojskową.
Menonici mieszkający na Mazowszu w Wymyślu i w sąsiednich wsiach zadeklarowali
się jako obywatele polscy. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 14.0pt; line-height: 115%;">Jednym z najbardziej
rozpoznawalnych znaków kulturowych był dom menonitów, postawiony zwykle na
terpach (sztucznie usypanych pagórkach). Mieścił pod jednym dachem część
mieszkalną i inwentarską. Oznacza to, że
razem mieszkali np. rodzice, dzieci (osobno chłopcy, osobno dziewczynki) i… świnki. Muzeum Mazowieckie, wydawca książki, ma
konkretne plany rozwoju Skansenu Osadnictwa Nadwiślańskiego w Wiączeminie
Polskim. Jego kolejnym obiektem będzie kościół menonicki w pobliskim Nowym
Wymyślu. Celem muzeum jest stworzenie w
kościele w Wymyślu centrum kultury menonickiej na Mazowszu, zapowiada Leonard
Sobieraj, dyrektor MM w Płocku. Prezentowana wystawa będzie częścią ekspozycji.
<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 14.0pt; line-height: 115%;"> <i>Milena</i></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 14.0pt; line-height: 115%;">Wojciech
Marchlewski, „Menonici na Mazowszu w
XVIII-XX wieku.”, Płock 2022 <o:p></o:p></span></p></div><p style="text-align: center;"><br /></p>Książnica Płockahttp://www.blogger.com/profile/16166452885721849836noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3898123426759732264.post-56947701530138722992023-04-26T01:43:00.000+02:002023-04-26T01:43:06.440+02:00Łączy nas nienawiść<p style="text-align: center;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVaG2XWNXwH5HdAtPrfEQIttO4KeXt0_RHocTjZsjNAYCRor9rD8nOyom7LrpI90g9vOD_zsEH50onNhw1FyPLjBMCteaU-uSnkgX5iB8-wDXAwRirZNHVjRqet-5B0Pj67jXzSISarBSi8eMz6kzEbfoCtyEyRb9ac7AII14m3qbwiz3H-b6zmcQtoQ/s2433/laczy-nas-nienawisc.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2433" data-original-width="1642" height="364" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVaG2XWNXwH5HdAtPrfEQIttO4KeXt0_RHocTjZsjNAYCRor9rD8nOyom7LrpI90g9vOD_zsEH50onNhw1FyPLjBMCteaU-uSnkgX5iB8-wDXAwRirZNHVjRqet-5B0Pj67jXzSISarBSi8eMz6kzEbfoCtyEyRb9ac7AII14m3qbwiz3H-b6zmcQtoQ/w246-h364/laczy-nas-nienawisc.jpg" width="246" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><p></p><p class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"></p><p class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 14.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">„Niedługo po
wydaniu <Łączy nas nienawiść>, książeczka zaczęła pojawiać się w
Empikach. Nie ekscytowałam się za bardzo, bo nie wierzyłam, że zobaczę ją
stacjonarnie na półce. Sądziłam, że będzie dostępna online. A jednak moja wydawczyni
wysłała mi wiadomość, że książka teoretycznie jest dostępna w Płocku.
Podpowiedziała mi, że może nie być jej na półce, ale na pewno mają ją w danym
sklepie. I zawsze mogę iść, poprosić, zrobić zdjęcie. Szłam tam z sercem
w gardle, ale nadal nieprzekonana. Zanim jednak poszłam do kogoś, kto
mógłby mi tę książkę przynieść z magazynu, stwierdziłam, że nic nie szkodzi
sprawdzić, czy nie zbłąkała się na którejś z półek. I wiecie? Powinniście
słyszeć to wydarte na cały sklep<span style="mso-spacerun: yes;">
</span><JEST!>” (pisownia oryginalna).”<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 14.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Tak opowiada
o swojej najnowszej książce Justyna Luszyńska na fejsbukowym profilu. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 14.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Kolejny
romans biurowy, można tak powiedzieć. Ale to za mało. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 14.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">W opowieści
pojawiają się jako kluczowi bohaterowie Bartosz, Jakub i pewna Malina.
Malina Mazurek. Nie znosi swojego imienia. Woli, żeby nazywać ją Ina.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Dziewczyna rozsądna, elokwentna i nie
wierząca w miłość. Cała trójka pracuje w znanej korporacji Adelina i warto
sprawdzić, co z tego wynika.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 14.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Najwięcej
przyjemności odnajdą w książce miłośnicy powieści obyczajowej. Pełno w niej
prawdziwych, choć skrywanych emocji. Najwyraźniej autorka lubi narrację
pierwszoosobową. Świat widzimy tym razem z perspektywy Maliny. Jej kąśliwe i
pełne autoironii komentarze przynoszą czytelnikom wiele radości. Jak to w
komedii, życie jest skomplikowane i pełne perypetii, a pewna dziewczyna radzi
sobie nieźle wśród męskich postaci.<span style="mso-spacerun: yes;">
</span>Warto zwrócić uwagę na uroczy portret jej matki, która prowadzi
nierentowny wegetariański sklep. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 14.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Każdemu, kto
ma dystans do siebie i lubi zdecydowane postaci kobiece serdecznie polecamy
książkę płocczanki. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 14.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><i>Milena</i></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 14.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Źródła: </span><a href="http://www.facebook.com/luszynska" style="font-family: "Times New Roman", "serif"; font-size: 14pt;"><span class="czeinternetowe">www.facebook.com/luszynska</span></a></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;"><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 14.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Justyna
Luszyńska, „Łączy nas nienawiść” , Irządze, 2023<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 115%;"><o:p> </o:p></span></p><br /><p></p>Książnica Płockahttp://www.blogger.com/profile/16166452885721849836noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3898123426759732264.post-648123070888635932023-04-12T01:26:00.000+02:002023-04-12T01:26:13.060+02:00Listy nieobecności<p style="text-align: center;"> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZaOIuISHRcjV5VI5uemoovPEGpkbCB9qnoGuU_AoIKhYB9FgxlNaLRAkhEtMiexIqdJRMgW-asBtsKB2n68Iy_WUBq3WzC5J6CesrAKiyHLXVmn-YEj7TOUsVniIiGBk7m-h5ALGJnnyTw0ELNnRGZJ13UWMyFMfYaEGL1nL0fOyScQNyPknUYOvf_Q/s840/okladka-przod.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="840" data-original-width="583" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZaOIuISHRcjV5VI5uemoovPEGpkbCB9qnoGuU_AoIKhYB9FgxlNaLRAkhEtMiexIqdJRMgW-asBtsKB2n68Iy_WUBq3WzC5J6CesrAKiyHLXVmn-YEj7TOUsVniIiGBk7m-h5ALGJnnyTw0ELNnRGZJ13UWMyFMfYaEGL1nL0fOyScQNyPknUYOvf_Q/s320/okladka-przod.jpg" width="222" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><p></p><p style="text-align: center;"></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">To wstrząsająca książka!
Jej podstawą są listy mieszkańców Płocka i Północnego Mazowsza, którzy
trafili do hitlerowskich więzień i obozów zakłady. Za każdym z tych
nazwisk czai się tragedia. Dla części z wywiezionych była to droga tylko w
jedną stronę.<o:p></o:p></span></p><p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">„Paradoksalnie więcej
mogliśmy się dowiedzieć o Bolesławie Krzywoustym czy architekturze Katedry niż
o dziejach Płocka i losach jego mieszkańców”, pisze we wstępie Joanna Banasiak,
dyrektor Książnicy Płockiej. Wydawnictwo wypełnia tę lukę.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Znane nam z lekcji
historii miejscowości: Działdowo, Treblinka, Ravensbrück, Oświęcim, Majdanek i
inne. Do tego suche niemieckie akta. Nic więcej nie trzeba. Zainteresowani mogą
zestawiać listy wywozowe z datą urodzenia i opłakiwać często młodych ludzi. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">W Płocku według źródeł
niemieckich w 1940 roku 34.885 mieszkańców stało się ofiarą hitlerowskiego
terroru. W ciągu roku liczba zamieszkałych w Płocku Polaków zmalała z 23.386 do
20.102 osób przy jednoczesnym wzroście liczby ludności niemieckiej. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">W publikacji znajdziemy
artykuł Tomasza Piekarskiego o martyrologii i prześladowaniu płocczan
podczas II wojny światowej w zasobach Archiwum Państwowego w Płocku.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Janusz Piwowar i Mariusz
Żuławik piszą o źródłach do badań nad represjami III Rzeszy Niemieckiej w Archiwum
Instytutu Pamięci Narodowej w Warszawie.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">U Elżbiety
Szubskiej-Bieroń przeczytamy o nazistowskim wymiarze sprawiedliwości w Płocku w
latach 1939-1945, zaś Piotr Gryszpanowicz przedstawia płockich geometrów,
techników i inżynierów prześladowanych i zamordowanych w okresie II wojny
światowej. <o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Joanna Banasiak opisała
odkurzone (prze)życia – wojenne losy płockich harcerzy w archiwaliach i
wspomnieniach. Wśród młodych ludzi znalazła się druhna Lucyna Nowacka-Solka
(1914 – 1973). Ukończyła kursy: sanitarny, obrony przeciwlotniczej, obsługi
nadawczo-odbiorczej, strzelania z broni palnej krótkiej i długiej, posługiwania
się granatami. Jako konspiratorka była wszechstronna. Działalność w strukturach
podziemia zaprowadziła ją do obozów. „W
Działdowie spotkałam Marię Macieszynę swoją dawną nauczycielkę biologii”,
wspomina. Swoją wojenną tułaczkę zakończyła w Ravensbrück. Wola przetrwania
zwyciężyła. Nowacka-Solka opowiada: „Na drugim biegunie życia obozowego były
koncerty, wieczory rocznicowe, nabożeństwa, tajne nauczanie. Działo się
to zwykle w niedzielne popołudnie, kiedy nadzorcy upijali się
do nieprzytomności. I to pozwalało mieć nadzieją, pozwalało zachować
wartości w tym świecie pozbawionym wszelkich ludzkich zasad.”<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">I taką refleksją osadzonej płocczanki zakończmy tę opowieść.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
</p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Polecamy lekturę książki.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><i>Milena</i></span></p><p style="text-align: left;"></p><p class="MsoNormal"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Listy nieobecności: hitlerowski wymiar sprawiedliwości
i jego ofiary z terenu Płocka i Północnego Mazowsza, Płock 2022<o:p></o:p></span></p><br /><p></p>Książnica Płockahttp://www.blogger.com/profile/16166452885721849836noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3898123426759732264.post-86697426674273731002023-04-04T00:29:00.001+02:002023-04-04T00:29:31.366+02:00Most pomiędzy słowami<p style="text-align: center;"> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYUhWI3FYYJqPdUF_eHzNx8bbFXxuHgxUgycG2QPxxie1yh1fNTegc0IWizpkhUjRXO6LREd9jSHgu_mv59RuQMQ88CxDv_FOXPRLQgP2AbobJmI_IY3FnCDCRuoEAGfBO3ApGt7yFfMX0kUPkymDeR_10HpMRLTozeAgkx2x7hEgrWKBM_4-Dh7gRzQ/s500/Garkowska%20foto.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYUhWI3FYYJqPdUF_eHzNx8bbFXxuHgxUgycG2QPxxie1yh1fNTegc0IWizpkhUjRXO6LREd9jSHgu_mv59RuQMQ88CxDv_FOXPRLQgP2AbobJmI_IY3FnCDCRuoEAGfBO3ApGt7yFfMX0kUPkymDeR_10HpMRLTozeAgkx2x7hEgrWKBM_4-Dh7gRzQ/s320/Garkowska%20foto.jpg" width="225" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">„Most pomiędzy słowami” to trzecia (po tytułach „Dzwony o
zmierzchu” i „Wybór matki”) powieść poświęcona rodzinie Gardowskich. To znaczy
każdą książkę autorka obdarza własnym konceptem, ale nazwisko porządnego
policjanta z przedwojennego Płocka pojawia się we wszystkich. <o:p></o:p></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<p class="MsoNormal"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">„Nadzieja gasła, dni nie różniły się od siebie. Świat wokół
trwał, jakby nic się nie zdarzyło. W bezsenne noce Michalina patrzyła w niebo.
Niektóre gwiazdy trwały niezmiennie od wieków, inne wypalały się niezauważone.
Małe osobiste tragedie, niedostrzegalne z daleka, wśród wielu innych jasnych
punkcików…”<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Te małe osobiste losy są największą wartością nowej książki
Garkowskiej. Jeśli porównamy lata 50. w
komunistycznej Polsce do jakiejś czerwonej mazi, to bohaterowie powieści
dokonują cudów, aby z rynsztoka wyjść obronną ręką. Najważniejsi z nich to
Michalina (z domu Gardowska) i Piotr Reichmanowie z dziećmi. Brat
Michaliny Michał Gardowski konkuruje z nimi o uwagę czytelnika. Z dziecka
rewolucji, na naszych oczach dokonuje się jego przemiana, nie bez udziału
pięknej kobiety. Gardowski wpisywał się od początku w brudny świat
komunizmu od harcerskiego junaka przez ZMP, studia na Politechnice Warszawskiej
i epizod w studenckiej gazecie. Pięknie malował ruiny Warszawy, plakaty,
ilustracje do pisma, to zapewne zawdzięczał krwi ojca. Naprawdę jest jednak nie
beneficjentem, a ofiarą systemu. Po rozmowie z wysoko postawionym urzędnikiem
stracił złudzenia co do przyszłych teściów. To najpiękniejsza, najlepiej
napisana scena Michała. Tak, właśnie wtedy, kiedy teść zabiera go na wódkę…<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">W powieści jednak królują Reichmanowie. Interesująca jest
postać dra Piotra Reichmana, dobrego chirurga, stopniowo uzależnionego od
środka przeciwbólowego. Raichman jest wehikułem głównej intrygi w książce. Za
brak chęci do wstąpienia w szeregi zjednoczonej partii zostaje karnie zesłany
do szpitala w Sierpcu. I to zaledwie punkt wyjścia. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">W świecie powieści ludzie znikają ni stąd ni zowąd, a ważne
rzeczy załatwia się u zakochanego w Milince UB-eka.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Garkowska napisała powieść o traceniu i zatraceniu. Traceniu
siebie fizycznie i przenośni,
i zatraceniu w służbie komunistycznej idei, w którą już mało kto
wierzy. Serwilistyczne postawy zwyciężają.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Narracja książki jest
trzecioosobowa z tym, że czytelnik nie ma wątpliwości po czyjej stronie jest
racja. Świat widzimy z perspektywy Michaliny. Należy pochwalić autorkę za
budowanie wątków kobiecych. Choć dotyka spraw seksu robi to wyjątkowo
subtelnie.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Dla płocczan wzruszające są sceny, kiedy Reichmanowa szuka
pocieszenia w spacerze na Tumskim Wzgórzu.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Nazwać książkę romansem byłoby za mało, powieścią historyczną
tym bardziej nie, zostańmy przy jej tytule, który jest wszystkim po trochu, „na
pomoście między słowami”…</span></p></div><p style="text-align: left;"><i>Milena</i></p><p style="text-align: left;">Małgorzata Garkowska -<i> Most pomiędzy słowami. </i>Gdańsk 2023</p>Książnica Płockahttp://www.blogger.com/profile/16166452885721849836noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3898123426759732264.post-53518432804602388982023-03-26T20:54:00.001+02:002023-03-26T20:54:37.313+02:00Rachmonim bnei rachmonim: Płoccy Żydzi, dobroczynność i filantropia<p style="text-align: center;"> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcSXRvkY9ZhgiL2v_ZXXnj2G3Xg2sfCTPqtprAORRKd9l1RcDmPy9SoPlVdNHS46r7ZHQx-jRbv8tB77F3qnKp1LGYFGKmWEe1vLU4hIfDuQkhS92gP84embm8QC77hPw_WfgR6fNd8d97TcAMcxvSZGG6pxUaHNPkVw4XqAVuKTyB5dveBufE8F9taQ/s1024/rachmonim_okladka_net-703x1024.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1024" data-original-width="703" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcSXRvkY9ZhgiL2v_ZXXnj2G3Xg2sfCTPqtprAORRKd9l1RcDmPy9SoPlVdNHS46r7ZHQx-jRbv8tB77F3qnKp1LGYFGKmWEe1vLU4hIfDuQkhS92gP84embm8QC77hPw_WfgR6fNd8d97TcAMcxvSZGG6pxUaHNPkVw4XqAVuKTyB5dveBufE8F9taQ/w246-h358/rachmonim_okladka_net-703x1024.jpg" width="246" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><p></p><p class="MsoNormal"><span style="font-family: Arial, "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%; text-align: justify;">„Żydzi to <dzieci
miłosierdzia> (bne’i rachmonim), (…) d</span><span style="font-family: Arial, "sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%; text-align: justify;">obroczynność żydowska nie ma sobie równych”,
pisze dziennikarz na łamach tygodnika „Izraelita” w 1903 r. Najnowsze
wydawnictwo Fundacji Nobiscum autorstwa Gabrieli Nowak-Dąbrowskiej stanowi
prezentację inicjatyw charytatywnych podejmowanych przez społeczność żydowską w
Płocku od XIX wieku do czasów powojennych.</span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-bidi;">Wiedzmy, że pojęcia dobroczynność i filantropia
w kulturze żydowskiej nie są tożsame. „W judaizmie dobroczynność (hebr. cedaka)
jest rozumiana jako nakaz religijny, akcentujący potrzebę opieki nad
najuboższymi, natomiast filantropia czerpie korzyści ze świeckiej idei
humanitaryzmu, podkreślając potrzebę solidarności z ubogim obywatelem”,
pisze autorka. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-bidi;">W imię tych obszarów płoccy Żydzi podejmowali
szereg różnych działań, archiwa i prasa są pełne świadectw tych starań. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-bidi;">Jednym z nich jest powołanie w 1872 r. Szpitala Żydowskiego
im. Izaaka Fogla przy ul. Misjonarskiej 7. Choć szpital, a zarazem
przytułek dla kalek i ubogich, istniał prawdopodobnie już połowie XVI w. (przy
obecnej ulicy Synagogalnej), to właśnie ten z Misjonarskiej pozostał w pamięci
płocczan. Charakterystyczny budynek do dziś bywa nazywany szpitalem żydowskim.
Według danych z 1891r. w szpitalu mieściło się 25 łóżek dla pacjentów
wewnętrznych i chirurgicznych oraz oddział dla chorych psychiatrycznych.
Fundatorem był wykonujący wolę ojca Icka patron, Gustaw Fogiel (Gerszon Lejb),
znany jako wielki filantrop. Swoje istnienie zawdzięcza mu jeszcze Towarzystwo
Spożywcze i Kasa Pożyczkowa „Zgoda”.
W okresie II wojny św. Niemcy w dramatycznych okolicznościach
zlikwidowali placówkę. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-bidi;">Innym przykładem tej zbożnej działalności wśród
Żydów było otwarcie szkoły dla ubogich i sierot Talmud Tora przy ulicy
Zduńskiej i Kazimierza Wielkiego.
Szkołę najpierw zdominowali ortodoksyjni Żydzi, później do religijnych doszły zajęcia przypominające świeckie.
Placówka prowadziła wzorowe warsztaty rzemieślniczej. W 1907r. w warsztaty
przy Talmud Torze liczyły 36 uczniów.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-bidi;">Warto wspomnieć o roli kobiet w działalności
dobroczynnej w Płocka. Nie były bezpośrednio w zarządach przeróżnych inicjatyw,
ale aktywnie w nich uczestniczyły. Jeden z popularnych sposobów zbierania
funduszy dla działalności społecznej to
organizowanie bali dla inteligencji żydowskiej. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-bidi;">W inicjatywie Żydowskie Towarzystwo Opieki nad
Matką i Dzieckiem „Kropla Mleka”, które powstało w 1902 r. jako sekcja
Żydowskiego Towarzystwa Dobroczynności, działały przede wszystkim panie. Adresatem „Kropli Mleka”, wzorowanym na
podobnym przedsięwzięciu francuskim były matki, położnice i ich dzieci. Nazwa
pochodziła od założycielskiej formy
pomocy. Kobiety, które nie mogły karmić swego niemowlęcia otrzymywały jałowe
mleko zastępcze. „Kropla Mleka” mieściła się przy ul. Tumskiej 5.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-bidi;">Dobroczynność i filantropia miała swoich
bohaterów. Ich biogramy i sukcesy są wymienione w książce. Największego
zapisu w XIX w. dokonała wykształcona i rozmiłowana w muzyce kobieta – Ludwika
(Liwsza) Dąbrowska z domu Londyńska (1844 – 1899). W testamencie przeznaczyła
na cele publiczne prawie cały swój majątek. Był to bardzo ekumeniczny
legat, gdyż testatorka przekazała między innymi stypendium wieczyste
dla uczniów trzech wyznań (katolika, ewangelisty i Żyda). Poza tym beneficjentami była przykładowo
szkoła rzemieślnicza, straż ogniowa, szpital św. Trójcy. Dąbrowska przed
śmiercią przeszła na wyznanie rzymsko-katolickie. Żegnały ją tłumy płocczan.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-bidi;">Polecamy najnowszą książkę Gabrieli
Nowak-Dąbrowskiej.<o:p></o:p></span></p><p style="text-align: left;"><i><span style="font-size: medium;">Milena</span></i></p><p style="text-align: left;"><span style="font-family: Arial, "sans-serif"; font-size: 16px; text-align: justify;">Gabrieli Nowak-Dąbrowska - </span><span style="font-family: Arial, sans-serif;"><i>Rachmonim bnei rachmonim: Płoccy Żydzi, dobroczynność i filantropia. </i>Plock 2022</span></p>Książnica Płockahttp://www.blogger.com/profile/16166452885721849836noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3898123426759732264.post-91902354654508785472023-03-15T15:55:00.000+01:002023-03-15T15:55:10.483+01:00Będę czekać całą noc<p style="text-align: center;"> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPZfRdHsVZKGPYYsYxhhgfG3QDEa-jFdVTOrnJOBVkKTFvJCxhTslkF-e6peEvcZUu6hQ7i0SgEyrSxc5Zj58Qawf9Mi9Yq9j9SRVGLOZifBMUeklZaZ2tfEQFWiZOT8eEmZY_rU7pHdS8GCxDMet_MpK_T2mUEJXg3UhlDxhh7A84WvFoZEbCyBIoIw/s794/Luszy%C5%84ska%20Justyna%20%20Bed%C4%99%20czeka%C4%87%20ca%C5%82a%20noc.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="794" data-original-width="493" height="381" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPZfRdHsVZKGPYYsYxhhgfG3QDEa-jFdVTOrnJOBVkKTFvJCxhTslkF-e6peEvcZUu6hQ7i0SgEyrSxc5Zj58Qawf9Mi9Yq9j9SRVGLOZifBMUeklZaZ2tfEQFWiZOT8eEmZY_rU7pHdS8GCxDMet_MpK_T2mUEJXg3UhlDxhh7A84WvFoZEbCyBIoIw/w237-h381/Luszy%C5%84ska%20Justyna%20%20Bed%C4%99%20czeka%C4%87%20ca%C5%82a%20noc.jpg" width="237" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 14.0pt; line-height: 115%;">Debiutancką powieść
płocczanki Justyny Luszyńskiej wypada nam wstawić na półkę z napisem romanse.
Jest zwinna, wartka i wbrew okładce nie obiecuje niczego, poza dobrą zabawą. <o:p></o:p></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 14.0pt; line-height: 115%;">Ola, bardziej znająca się
na rozliczaniu rachunków niż facetach, w sobotni poranek obudziła się w łóżku
przystojnego, bogatego architekta Piotra. Od czwartku zabawa zaszła tak daleko,
że nawet zdążyli się pobrać. Oboje po powrocie do przytomności o tym nie
pamiętają. Ksiądz nie chciał udzielić im ślubu, bo „byli narąbani jak drewno
pod lasem”, ale stosowna opłata go przekonała. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 14.0pt; line-height: 115%;">Tak zawiązuje się akcja
książki. Jej treść to narosłe wokół tego perypetie, komedia omyłek i udawanie
kogoś innego. Ten związek, dla Piotra architekta przypomina mezalians. Ola jest
według niego źle ubrana, uczesana i
ciągle wpada w tarapaty. Niczym Pigmalion lepi ją według swojego gustu
zabiera na hojne zakupy i do fryzjera (bardzo dobra scena wyjścia
na centrum handlowego).<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 14.0pt; line-height: 115%;">To nie jest powieść
filozoficzna, ma się dziać i istotnie trudno za bohaterami nadążyć. Autorka
sięgnęła po narrację pierwszosobową. Raz widzimy tę samą scenę opowiedzianą ze strony Piotra, raz Oli. Ola
traktuje siebie z odrobiną autoironii. „Matka w czasie obiadu dobitnie mi
dawała do zrozumienia, że nic nie znaczę dla tego świata. Dokładnie jak
komary (…)”.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 14.0pt; line-height: 115%;">Do fabuły w pobocznych
wątkach wchodzą jeszcze przyjaciele Oli, w tym jeden porzucony przez rodzinę
gej.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 14.0pt; line-height: 115%;">Powieść jest mocno
steatralizowana, bohaterowie zmieniają miejsca pobytu, ale główne sceny dzieją
się w mieszkaniach Oli i Piotra. O
dzielących je różnicach w rozmiarze i wyposażeniu nie muszę
wspominać. Najważniejsze jednak są
dialogi, nie przestrzeń. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 14.0pt; line-height: 115%;">Dużo bywa w powieści mowy
o miłości, przyjaźni i przeznaczeniu. Całkiem poważnie, choć nie wprost,
została potraktowana historia straconych złudzeń i ról społecznych. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 14.0pt; line-height: 115%;">Tytuł jest zaś fragmentem
wyjętym z książki. Całkiem dobrze wybranym i dedykujemy go wszystkim
Czytelnikom ze złamanym sercem: „Będę czekać na Twoją odpowiedź, ile
będzie trzeba, chociażby całą noc. Będę czekać całą noc. Bo przecież dla
miłości warto, nie?”<o:p></o:p></span></p></div><h3 style="text-align: left;"><i>Milena</i></h3><div><span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 18.6667px; text-align: justify;">Justyna Luszyńska - <i>Będę czekać cała noc</i>. Gdynia 2016.</span></div>Książnica Płockahttp://www.blogger.com/profile/16166452885721849836noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3898123426759732264.post-54242202758210037002023-02-28T22:04:00.002+01:002023-02-28T22:04:38.560+01:00Radziwie<p style="text-align: center;"> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHTHsJnEyjgI122SakluHUXmtwZefYxRcM9eg0WMEACa4Ue4HoYUJLT7Yfcd3UCgUq7FmrGFjytMHTGiiMUqYPFhNs1ciIDW1N2VQlMxFCQx7sSvCfUKJig1G61AsCwh7K7zVCyRaxR8rf4Ye9V3Ciwfcfm6_iz3yWpglNiCsCnc4JFfzE5OC7MYMlHw/s3967/DSC_8879.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3967" data-original-width="2862" height="425" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHTHsJnEyjgI122SakluHUXmtwZefYxRcM9eg0WMEACa4Ue4HoYUJLT7Yfcd3UCgUq7FmrGFjytMHTGiiMUqYPFhNs1ciIDW1N2VQlMxFCQx7sSvCfUKJig1G61AsCwh7K7zVCyRaxR8rf4Ye9V3Ciwfcfm6_iz3yWpglNiCsCnc4JFfzE5OC7MYMlHw/w307-h425/DSC_8879.JPG" width="307" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><p></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-bidi;">Monografia „Radziwie. Szkice o historii i architekturze” cieszy się
tak wielkim powodzeniem, że autorzy Piotr Gryszpanowicz i Tomasz Piekarski <span style="color: #050505;">podjęli decyzję o dodruku.</span> Książka dotyczy przede wszystkim okresu
międzywojennego w historii lewobrzeżnej dzielnicy Płocka. Warto przy tym
przypomnieć, jaki był startowy punkt Radziwia w momencie przyłączania do
Płocka, zakończonego w 1923 roku. „Była to jednak biedna wieś, z niewielką
liczbą prawdziwych gospodarzy, z większą ilością drobnych rolników, borykająca
się nieustannie z powodziami i z niedostatkiem”, zauważa Tomasz Piekarski. Ten
„ruch dzielnicowy” był swoistym awansem otwierającym drogę do poprawy losu
kilkutysięcznej radziwskiej społeczności. Scalenie zaowocowało zwiększeniem
powierzchni Płocka do 2199 ha, nie licząc powierzchni Wisły. <o:p></o:p></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<p class="MsoNormal"><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-bidi;">W Radziwiu w XX-leciu międzywojennym
pojawiły się inwestycje, poprawiające jakość życia wszystkich płocczan. Port,
kolej, elektrownia, most drogowo-kolejowy.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-bidi;">Bardzo interesujący jest wstęp Tomasza
Piekarskiego, rozprawiający się z wieloma mitami o radziwiakach, między innym z
tym, że pochodzą od Tatarów. < Mieszkańcy Radziwia z kolei o płocczanach
mówili, że to „obce duchy”, albo „lekkochlebnicy” i podejrzewali ich o chęć wyłudzenia drewna na
opał i artykułów spożywczych. Twardy, hardy, pilnujący swego i nieufny
radziwiak nie przysparzał sympatii prawobrzeżnych. Mieszkańcy Popłacina na przykład wytykali sąsiadom biedę. „W
Radziwiu lud ubogi, pozjadali krowom rogi”>, podkreśla Piekarski.
Przekonanie, że radziwiacy pochodzą od Tatarów, zakładało oczywiście wobcowanie
społeczności. Faktycznie tatarka to odmiana gryki uprawianej kiedyś w Radziwiu,
zwłaszcza na polach pod Tokarami. Radziwiacy hodowali, jedli i sprzedawali
tatarkę. Inny powód antagonizmów to położenie. Płock na górze znajdował się w
sferze sacrum, Radziwie na dole – profanum, tym bardziej, że prawdziwi Tatarzy
byli poganami.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-bidi;">Inna historia podkreślająca
antagonizmy, przetkana została przez „Głos Płocki”. Gospodarze z prawej strony
Wisły chcieli zatrudniać radziwiaków do wypasu. „Psia krew, gospodarz chce,
żeby moje dziecko dorabiało! Masz gospodarstwo sam se pracuj na nim i paś
bydło. Moje dziecko niech raz zje, ale służyć nie pójdzie i tak będzie żyło” –
taka padła odpowiedź.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-bidi;">Jednak mieszkańcy Radziwia to lud
zależny od rzeki (powodzie), a ich zajęcia były przede wszystkim związane z
Wisłą. Radziwiacy utrzymywali się z
rzeki i z niewielkich działek. Był też czas na zabawę. Piekarski przywołuje
przykład tzw. starej karczmy w Radziwiu, gdzie kwitło życie, płoccy goście,
flisacy, oryle porywali panny do regionalnych tańców. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-bidi;">W latach 30-tych karczma została
przebudowana i zamieniona na szkołę. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-bidi;">Jak chyba wszędzie w samej wsi znajdowały
się dzielnice o różnej opinii i dochodzie. Najbezpieczniejszą i najbardziej
urodzajną było Wiszpole (od słowa ”wierzch”), położone na górze czyli nie
zalewane przez wodę. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-bidi;">Osiny, Łysiny (Łosiny) zamieszkiwała radziwska biedota.
Stara Kępa i Duża Kępa oznaczały dawne kępy wiślane. Gryszpanowicz podaje, że
po połączeniu Radziwia z Płockiem Rada Miejska zarekomendowała pozostawienie
nazw ulic, które „były w użyciu dla ludności od czasów niepamiętnych”. Tak
przechodzimy do drugiej części publikacji autorstwa Piotra Gryszpanowicza
„Architektura i budownictwo Radziwia w okresie II Rzeczypospolitej”. To
historyczne wydawnictwo zawiera wielostronicowy wykaz osób posiadających
nieruchomość na Radziwiu (stan na 1936 r., uzupełniony w 1939 r.),
przedstawiający adres, właściciela nieruchomości i poszczególne zabudowania. W
trzeciej części znalazły się obiekty w Radziwiu w rysunku technicznym a w
czwartej zdęcia budynków w fotografii niemieckich okupantów.<o:p></o:p></span></p><p class="MsoNormal"><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-bidi;"><i>Milena</i></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-bidi;">Źródło tekstu:<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-bidi;">Piotr Gryszpanowicz, Tomasz Piekarski
„Radziwie. Szkice o historii i architekturze” , Płock 2022<o:p></o:p></span></p></div><p style="text-align: center;"><br /></p>Książnica Płockahttp://www.blogger.com/profile/16166452885721849836noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3898123426759732264.post-87398178538881640312023-02-09T08:57:00.001+01:002023-02-09T08:57:27.127+01:00Opowieść o miłościach Krzysztofa Kamila Baczyńskiego<p style="text-align: center;"> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgevuvEnbn0GpGxG5mAXJZHtJnJDzGPAvBxMX01L6tfOeAwYC5Rv7lNukOddIY6hCKLkyx1XvkQmigIHFimoU6p66evcXJ0pP0ujjAIwcgQ9ha-JLepsjKNfeYCGnHb42GCIZtSxQqvemMlwtu2wcivOy_Lz5iOca8icwqWloQrN9ROyow5_VSFqFiGsQ/s1200/Baczy%C5%84ski%20foto.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="962" height="468" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgevuvEnbn0GpGxG5mAXJZHtJnJDzGPAvBxMX01L6tfOeAwYC5Rv7lNukOddIY6hCKLkyx1XvkQmigIHFimoU6p66evcXJ0pP0ujjAIwcgQ9ha-JLepsjKNfeYCGnHb42GCIZtSxQqvemMlwtu2wcivOy_Lz5iOca8icwqWloQrN9ROyow5_VSFqFiGsQ/w376-h468/Baczy%C5%84ski%20foto.jpg" width="376" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><p></p><p class="MsoBodyText" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">Poeta, żołnierz, patriota. Wydaje się, że o
Baczyńskim wiemy dziś naprawdę dużo. Na przykład to, że wojna pokrzyżowała jego
plany i przekreśliła marzenie o studiowaniu na Akademii Sztuk Pięknych
(zamierzał być grafikiem i ilustratorem), zmusiła go do walki o ojczyznę, by w
końcu doprowadzić do jego śmierci w Powstaniu Warszawskim. <o:p></o:p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<p class="MsoBodyText" style="line-height: normal; margin-bottom: 0.0001pt;">Jak wielu polskich twórców Krzysztof Kamil
Baczyński „obrósł w legendę” i stał się pewnego rodzaju pomnikiem – mitycznym,
heroicznym bohaterem swoich czasów. To oczywiście prawda, ale czy nie pora
zacząć dostrzegać także jego ludzką stronę? Był przecież młodym, szaleńczo
zakochanym człowiekiem, niezbyt pilnym uczniem, studentem polonistyki, który na
zajęcia chodził w kratkę, kochającym synem rozdartym między zgodą z Baśką a dobrymi
relacjami z matką. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoBodyText" style="line-height: normal; margin-bottom: 0.0001pt;">W Roku Broniewskiego Książnica starała się
„odbrązowić” płockiego poetę, pokazując jego różne oblicza. Być może taki
zabieg sprawdziłby się w przypadku innych artystów, choćby Krzysztofa Kamila
Baczyńskiego. Próbę „odświeżenia” wizerunku poety należącego do Pokolenia
Kolumbów odważyła się podjąć Katarzyna Zyskowska w wydanej w 2022 roku książce
„Szklane Ptaki. Opowieść o miłościach Krzysztofa Kamila Baczyńskiego”. Jest to
niezaprzeczalnie publikacja niezwykła – autorka oddaje w niej głos trzem
osobom: Kamilowi, Baśce i Stefani Baczyńskiej, z powodzeniem można ją czytać
jak powieść obyczajową. Nie znajdziemy tu naukowych terminów, wypowiedzi
znawców literatury. Pozostają emocje, plątanina uczuć i trudnych doświadczeń,
skrywane namiętności i niedające zasnąć wspomnienia każdej z postaci.</p>
<p class="MsoBodyText" style="line-height: normal; margin-bottom: 0.0001pt;">22 stycznia 1921 urodził się Krzysztof Kamil
Baczyński. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoBodyText" style="line-height: normal; margin-bottom: 0.0001pt;">102 lata później polecamy Wam tę intymną opowieść o
miłościach — jest w niej tyle samo smutku co piękna. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoBodyText" style="line-height: normal; margin-bottom: 0.0001pt;"><i>Marta</i></p>
<p class="MsoBodyText" style="line-height: normal; margin-bottom: 0.0001pt;"><br />Książkę „Szklane Ptaki. Opowieść o miłościach
Krzysztofa Kamila Baczyńskiego” znajdziecie w<br />Filii nr 3, 5, 10, 11 oraz w Wypożyczalni Głównej
Książnicy Płockiej. </p><p class="MsoBodyText" style="line-height: normal; margin-bottom: 0.0001pt;"><o:p></o:p></p></div><p style="text-align: center;"><br /></p>Książnica Płockahttp://www.blogger.com/profile/16166452885721849836noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3898123426759732264.post-33662980069772379152023-02-09T08:45:00.000+01:002023-02-09T08:45:06.423+01:00Niepokój wysłowiony<p style="text-align: center;"> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj81lMNZ7cWhq45xe9SOxRqZFOWBfvASB15Hhr3SRbCaCrG2GyLCVsp2tWr2tT1BsPXhAlFOSFK5Uz4vPhNY96U-p0H1_YwAvF4B6y2qxVV7LwdW8hHz8JJ2UWfIJ6YXTaldjeQYiNa7BTWYZvBdfvaH8F5tm0Z-o61tlTKbbMjevury5X1hfVe7F4T4A/s2688/DSC_8815.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2688" data-original-width="2676" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj81lMNZ7cWhq45xe9SOxRqZFOWBfvASB15Hhr3SRbCaCrG2GyLCVsp2tWr2tT1BsPXhAlFOSFK5Uz4vPhNY96U-p0H1_YwAvF4B6y2qxVV7LwdW8hHz8JJ2UWfIJ6YXTaldjeQYiNa7BTWYZvBdfvaH8F5tm0Z-o61tlTKbbMjevury5X1hfVe7F4T4A/s320/DSC_8815.JPG" width="319" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><p></p><p class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt;">Fragment
wstępu autorstwa prof. Piotra Śliwińskiego, przewodniczącego jury XXXIV
Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. Władysława Broniewskiego „O Liść
Dębu”.</span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<p class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 6pt;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt;">Zaletą
[konkursu poetyckiego „O Liść Dębu”] jest możliwość zobaczenia w nadesłanych
utworach ducha, czy skromniej – duszka czasu. Wiersze konkursowe stanowią
bowiem najbardziej aktualną odpowiedź na wyzwania naszych dni. Zarówno te
artystycznie wartościowe, jak i te, którym sporo brakuje, by można nazwać je
poezją, mówią coś istotnego o tym, co niejasno myślimy, składają w słowa nasze
przeczucia i niepokoje.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 6pt;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt;">Trawi
nas podskórny lęk o stabilność i przewidywalność życia w świecie, którego nie
opuścił jeszcze koronawirus, a który już został dotknięty przez kolejną,
jeszcze bardziej przerażającą plagę – wojnę. Jeśli dodać do tego coraz
dotkliwszy kryzys ekonomiczny i społeczny, szereg zakłóceń tzw. normalności,
powszechnie doświadczanych, to racjonalnych powodów do niepokoju z
pewnością nie brakuje.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin: 0cm 0cm 0.0001pt 35.4pt;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; mso-bidi-font-weight: bold;">Jeszcze się wrzucam do skrzynki,<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin: 0cm 0cm 0.0001pt 35.4pt;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; mso-bidi-font-weight: bold;">jeszcze oddaję się w obce ręce,<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin: 0cm 0cm 0.0001pt 35.4pt;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; mso-bidi-font-weight: bold;">lecz kurier już jedzie ze zwrotem.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="margin-left: 35.4pt;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 107%;"> (Mirosław Gabryś, <i>Korespondencja</i>)<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin: 0cm 0cm 0.0001pt 35.4pt;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt;">Czuję się obok<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin: 0cm 0cm 0.0001pt 35.4pt;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt;">We własnym domu<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin: 0cm 0cm 0.0001pt 35.4pt;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt;">za barierką<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin: 0cm 0cm 0.0001pt 35.4pt;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt;">Jacyś ludzie
podnoszą ręce i naciskają guziki.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin: 0cm 0cm 0.0001pt 35.4pt;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 10.0pt;"> (Jacek Maria Hohensee, <i>Obok</i>)<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin: 0cm 0cm 0.0001pt 35.4pt;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; mso-bidi-font-weight: bold;"> </span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin: 0cm 0cm 0.0001pt 35.4pt;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; mso-bidi-font-weight: bold;">Rosjanka protestująca w Warszawie wiesza sobie tabliczkę<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin: 0cm 0cm 0.0001pt 35.4pt;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; mso-bidi-font-weight: bold;">z napisem „wstyd”. Rosjanka,
której w Dubaju odmówiono<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin: 0cm 0cm 0.0001pt 35.4pt;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; mso-bidi-font-weight: bold;">sprzedaży kolekcji Chanel uważa, że to barbarzyństwo.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin: 0cm 0cm 0.0001pt 35.4pt;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 10.0pt; mso-bidi-font-weight: bold;"> (Piotr Zemanek<i>,
Ludzie i barbarzyńcy</i>)<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin: 0cm 0cm 0.0001pt 35.4pt;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; mso-bidi-font-weight: bold;"> </span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 6pt;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt;">Wrażliwość
i wyobraźnia (…) otwierają człowieka na ból, upokorzenie, samotność,
uprzedmiotowienie, zgrozę, szereg doznań, których nikt nie pragnie, lecz
niektórzy nie unikają. Tymi „niektórymi” są poetki i poeci (…). Zaraza, wojna, kryzys to stany wywołujące
panikę, a panika oznacza utratę mowy. I dlatego nawet do gruntu
pesymistyczne, przesycone niepokojem utwory mają ważne zadanie – ocalić język,
wolę porozumienia, szacunek dla mówienia i słuchania; ocalić przed sytuacją,
w której – bezjęzyczni – przestajemy być ludźmi. Na tym polega cud poezji, że –
służąc pielęgnowaniu własnego czułego, a czasami narcystycznego „ja” –
przyczynia się do ocalenia świata przed śmiertelną niemotą. Czesław
Miłosz miał sporo racji.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 6pt;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; mso-bidi-font-weight: bold;">Ale wiersze rywalizujące o „Liść Dębu” przynoszą nie
tylko niepokój, niektóre niosą głównie wzruszenie, niekiedy zachwyt. Odnosi się
on przede wszystkim do Płocka (…). Płock jest wart każdego wiersza. <o:p></o:p></span></p></div><p style="text-align: left;"><i>Maciej Woźniak</i></p>Książnica Płockahttp://www.blogger.com/profile/16166452885721849836noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3898123426759732264.post-23019111127830451382023-01-26T09:23:00.002+01:002023-01-26T09:23:45.839+01:00Za jednego życia<p style="text-align: center;"> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi0G3cGx1k9gd6xzRf4QrkcqboqfU0YvrqPONVFHN307_DmlfjrwfoQ5nCGjISrcfB9BE7mM8sUG8uRMInKMlhRlK1BIBkIDUbFPT574ZkKXzJLGdqK9zzFSEbY3vpBTc31yNqAjAH9x6QC1TnoNMsb45Rwlw5OfhK2aIF6W6gulNbpQKSjA6Oc6ZHRWQ/s876/malanowski-www.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="876" data-original-width="620" height="420" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi0G3cGx1k9gd6xzRf4QrkcqboqfU0YvrqPONVFHN307_DmlfjrwfoQ5nCGjISrcfB9BE7mM8sUG8uRMInKMlhRlK1BIBkIDUbFPT574ZkKXzJLGdqK9zzFSEbY3vpBTc31yNqAjAH9x6QC1TnoNMsb45Rwlw5OfhK2aIF6W6gulNbpQKSjA6Oc6ZHRWQ/w296-h420/malanowski-www.jpg" width="296" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><p></p><p class="MsoNoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Można
pisać niby o świecie, ale jednak głównie o sobie, a można na odwrót: niby o
sobie, ale tak naprawdę to o czymś więcej. Dobrym przykładem tej drugiej
strategii jest wspomnieniowa książka Jerzego Malanowskiego, której tytuł „Za
jednego życia” na pierwszy rzut oka sygnalizuje skupienie na konkretnym „jednym
życiu” autora (urodzonego w 1943 r.), ale niepozorne „Za” sugeruje obecność
tła. Tym tłem jest Płock.</span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<p class="MsoNoSpacing" style="line-height: 150%;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Płock
u Malanowskiego jest w dodatku tłem jak najbardziej ruchomym – zarówno w
przestrzeni (rozbudowa miasta po wojnie oraz po lokalizacji tu kombinatu), jak
w czasie (kolejne dekady zmian społeczno-obyczajowych). To traktowanie miasta
nie jako „nieruchomości”, lecz jako „ruchomości” nadaje mu status drugiego
bohatera książki, duchowo związanego z jej narratorem, który także podkreśla
właśnie zmianę jako coś, co zdefiniowało jego życie.</span></p>
<p class="MsoNoSpacing" style="line-height: 150%;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">W
wybranym na tył okładki fragmencie czytamy: „Za jednego życia dotelepałem się
od płockich Baraków przy Wyszogrodzkiej (…) do mieszkania na VIII piętrze bloku
przy Łukasiewicza, łazienki, ciepłej wody w kranie, kolejnych pokoleń zmyślnych
pralek i lodówek” – i od razu zaznajemy tej równoległości żywotów: autora i
jego miasta. Jest to też zapowiedź tego, co najciekawsze. Bo przecież postępowi
technicznemu i zmianom socjalno-bytowym towarzyszyły wydarzenia historyczne
(niemiecka okupacja, lata realnego i coraz mniej realnego socjalizmu, potem
kolejna zmiana ustroju), które są widziane w książce Malanowskiego niejako z
dołu, z poziomu ulicy Sienkiewicza.</span></p>
<p class="MsoNoSpacing" style="line-height: 150%;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Ta
perspektywa jest ruchoma, raz punkt widzenia narratora przesuwa się w górę
(mamy lokalne kluby sportowe, redakcję „Tygodnika Płockiego”, Komitet
Wojewódzki PZPR, dyrekcję MZRiP), innym razem odsuwa na pewien dystans (kiedy
pojawiają się w książce „kartki niepłockie”), ale to tylko pogłębia wrażenie
splątania losów osobistych z miejscami i zdarzeniami ważnymi dla miasta. Niech
nikogo nie zmyli nieco egocentryczna maniera stylistyczna: równorzędnymi
bohaterami książki są stada gołębi krążące nad Kolegialną, płoccy Żydzi, którzy
przeżyli okupację, wielki głaz przy odnodze Wisły z wartkim nurtem. Wartkim,
jak życie autora i najnowsze dzieje Płocka.</span><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-bidi;"><o:p></o:p></span></p><p class="MsoNoSpacing" style="line-height: 150%;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;"><i>Maciej Woźniak</i></span></p><p class="MsoNoSpacing" style="line-height: 150%;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;"></span></p><p class="MsoNoSpacing" style="line-height: 150%;"><b><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Jerzy
Malanowski, <i>Za jednego życia. Kartki
płockie i nie tylko,</i> Płock 2022</span></b><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-bidi;"><o:p></o:p></span></p></div><p style="text-align: center;"><br /></p>Książnica Płockahttp://www.blogger.com/profile/16166452885721849836noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3898123426759732264.post-28273934030277990872023-01-14T10:41:00.000+01:002023-01-14T10:41:31.380+01:00Władza liter<p style="text-align: center;"> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUEY8uV8p1UVWB5VEfVaRiKmmMHmMzWZH9sWvJVJpDIeAqrnbt-ACasvLOR5QrzskQnwYoDL-gYTy455dALAU15oEkslBVPi62iUp6gOe-mQrNWbLjO96Z5-IioAiVFmbc_7DvY9sOqW2Jfe7bVbAQmpuEXDVjTm4FEtGRq0erRaO4AfYaMgSOa3ZxYA/s3618/Marta%20Rakoczy%20W%C5%82adza%20liter.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3618" data-original-width="2379" height="398" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUEY8uV8p1UVWB5VEfVaRiKmmMHmMzWZH9sWvJVJpDIeAqrnbt-ACasvLOR5QrzskQnwYoDL-gYTy455dALAU15oEkslBVPi62iUp6gOe-mQrNWbLjO96Z5-IioAiVFmbc_7DvY9sOqW2Jfe7bVbAQmpuEXDVjTm4FEtGRq0erRaO4AfYaMgSOa3ZxYA/w261-h398/Marta%20Rakoczy%20W%C5%82adza%20liter.JPG" width="261" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><p></p><p class="MsoNoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;"><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Dzieło Marty Rakoczy to osadzona w realiach II
Rzeczpospolitej, odrodzonej po zaborach, eseistyczna książka o władzy – tyleż
łaskawej, co stosującej symboliczną przemoc – jaką ma nad nami język. Język,
czyli zarówno poszczególne pojęcia czy frazy (zdolne manipulować jednostkami,
społecznościami, całymi narodami), jak i narzucone dyskursy, których dominacja
bywa tym skuteczniejsza, im sprytniej są ukryte.</span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<p class="MsoNoSpacing" style="line-height: 150%;"><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Oczywiście, zachęcamy do przeczytania całej książki,
w której odradzającej się Polsce towarzyszy zmieniająca się Europa
(uprzemysłowienie, narodziny kultury masowej, kolejne radykalne awangardy), ale
z naszego, płockiego punktu widzenia najciekawsza jest pierwsza część –
poświęcona Franciszce i Stefanowi Themersonom. Autorka przygląda się ich
książkom dla dzieci z pomijanej dotąd perspektywy – powszechnego w II RP
analfabetyzmu, biedy, społecznego wykluczenia. Okazuje się, że Franciszka i
Stefan wyciągali ku polskim dzieciakom z tamtych lat dłoń o wiele troskliwszą i
bardziej pomocną niż nam się zdawało.</span></p>
<p class="MsoNoSpacing" style="line-height: 150%;"><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Pasjonująca analiza pozornie prostych książeczek – z
uwzględnieniem trendów epoki tudzież polityki społecznej w międzywojennej
Polsce – prowadzi do wniosku, że znakomita artystyczna para (której połowa –
czyli Stefan, jako dziecko biegał po Tumskim Wzgórzu) ukryła w elementarzowych
frazach głębokie przemyślenia dotyczące języka i kultury – także tej
współczesnej. „Słowa straciły kontakt z rzeczywistością, a emocjonalne wokoło
nich aureole zaistniały same w sobie i uzyskały moc magiczną działania na nasze
systemy nerwowe” – czy to aby nie o mediach społecznościowych? Zajrzyjcie do „<i>Władzy liter”</i>, a przekonacie się, że to
książka o nas, że Themersonowie są tu wciąż obecni.</span><o:p></o:p></p><p class="MsoNoSpacing" style="line-height: 150%;"><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;"><i>Maciej Woźniak</i></span></p><p class="MsoNoSpacing" style="line-height: 150%;"><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Marta Rakoczy - <i>Władza liter. </i>Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego 2022</span></p></div><p style="text-align: center;"><br /></p>Książnica Płockahttp://www.blogger.com/profile/16166452885721849836noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3898123426759732264.post-24001394102041897592023-01-04T10:31:00.002+01:002023-01-04T10:31:16.271+01:00Wyśmienite dania Anety Jadowskiej<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhOQk9uXpdAhLfo_bfikCCNy8QHzqpI70Xlwly4M-gzOvuYQxIRTcBLV8N8cNKdGwxOQFZOxdM0C63zmVCThLX_2KMjWPmpYfyf-uMyoU5NINhQiWjVQBNx5Q54z74UE_AcE2tCVikfIIjv2SoCBQoneZmup4xQ8qcyT-lj_7N2nnvWhMgYVN99iU2OEw/s1979/jadowska%20zdj%C4%99cie(1).jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1469" data-original-width="1979" height="317" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhOQk9uXpdAhLfo_bfikCCNy8QHzqpI70Xlwly4M-gzOvuYQxIRTcBLV8N8cNKdGwxOQFZOxdM0C63zmVCThLX_2KMjWPmpYfyf-uMyoU5NINhQiWjVQBNx5Q54z74UE_AcE2tCVikfIIjv2SoCBQoneZmup4xQ8qcyT-lj_7N2nnvWhMgYVN99iU2OEw/w426-h317/jadowska%20zdj%C4%99cie(1).jpg" width="426" /></a></div><p></p><p class="MsoBodyText" style="text-align: justify;">Dziś serwujemy Wam dwa syte
dania, czyli zbiory opowiadań „Cud, miód, Malina” i „Cuda wianki” Anety
Jadowskiej. Talerze są wypełnione po brzegi, ponieważ obie pozycje można
spokojnie zaliczyć do tzw. tomiszczy, za to ich konsumpcja jest błyskawiczna, i
(niestety) po spożyciu wciąż będziemy głodni (ale usatysfakcjonowani ;)). Ten
niedosyt literacki jest chyba najlepszą recenzją. W końcu jeśli po przeczytaniu
nie chcemy więcej, to coś musiało pójść nie tak. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoBodyText" style="text-align: justify;">No dobrze, ale do jakiej
kategorii możemy zaliczyć owe dania? Czy są to nieziemsko słodkie desery, a
może pikantne potrawy niczym z tajskiej kuchni? Na pewno autorka dodała do nich
szczyptę cukru, ale są to raczej historie o wyrazistym, ostrym smaku. Bo cóż tu
mamy? Silny damski sabat, mocno związany z Zielonym Jarem, miasteczkiem
„półmagiczny”, gdzie toczy się zwykłe życie, ale od czasu do czasu ktoś
(zazwyczaj Koźlaczka) zburzy ogólny spokój niespodziewanym „hokus-pokus”.
Oprócz Koźlaczek mamy także Zielonych Magów, którzy są niezwykle związani z
naturą oraz ludzi „niemagicznych”, w tym służby mundurowe, skorumpowanych
polityków i pospolitych bandziorów. Ktoś mógłby stwierdzić, że jak na jedno
małe miasteczko jest to mieszanka wybuchowa. I miałby rację – wybuchy zdarzają
się tu całkiem często…<o:p></o:p></p>
<p class="MsoBodyText" style="text-align: justify;">Przygody klanu często opowiada
nam Malina, młoda kobieta, która na tle swoich krewniaczek wyróżnia się… mało
wyróżniającą się mocą. Ba, sama zaczyna podejrzewać, że jest to raczej niemoc.
Co prawda zdarza jej się użyć czarów, ale efekty nie są takie, jakich by sobie
życzyła. Wystarczy wspomnieć, że po oświadczynach Klona przypadkowo zamieniła
go w kozła z łuskami. W dodatku nie potrafiła go odczarować! Całe miasto wzięło
ją na języki, a to dopiero początek niefortunnych zdarzeń. Trzeba przyznać, że
Malina, Aronia, Narcyza i inne kobiety z sabatu mają pod górkę – niektóre same
sobie na to zasłużyły (jak babcia Narcyza, która wraz z gangiem Harpii jest na
top liście Interpolu), inne zostały wplątane w sieć intryg i kryminalnych
zagadek. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoBodyText" style="text-align: justify;">Od razu należy zaznaczyć, że
nie jest to fantastyka dla dzieci, natrafimy tu bowiem na siarczyste
przekleństwa i wątki o zabarwieniu erotycznym. Koźlaczki to w większości
dorosłe wiedźmy i mają dorosłe problemy. Opowiadania Pani Jadowskiej nie są
bajkami na dobranoc, ale historiami obyczajowymi z wątkiem nadprzyrodzonym,
mieszanką absurdu i nostalgii, fantastyki z powieścią przygodową i kryminałem.
O dziwo nie znajdziemy tu wielu wątków romantycznych – Koźlaczki albo nie mają
szczęścia do mężczyzn, wolą kobiety (jak ciotka Ruta), albo przez ilość
obowiązków i wszystkim magicznych i niemagicznych perypetii nie starcza im
czasu na życie miłosne. <o:p></o:p></p>
<p class="MsoBodyText" style="text-align: justify;">Opowiadania polecamy wszystkim
zestresowanym i znudzonym codziennością – z pewnością oderwą i rozerwą. Te
dania smakują wyśmienicie. Propozycja podania? Dobrze komponują się z poranną
kawką i wieczorną herbatką. :)<o:p></o:p></p><p class="MsoBodyText" style="text-align: justify;">MARTA</p><p class="MsoBodyText" style="text-align: justify;">Aneta Jadowska - Cud, miód, Malina, Kraków 2020</p><p class="MsoBodyText" style="text-align: justify;">Aneta Jadowska - Cuda wianki, Kraków 2022</p><p class="MsoBodyText" style="text-align: justify;"><br /></p>Książnica Płockahttp://www.blogger.com/profile/16166452885721849836noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3898123426759732264.post-31823877884238878152022-12-22T02:28:00.003+01:002022-12-22T13:36:40.156+01:00Broniewski wiecznie żywy, antologia poetycko-malarska<p style="text-align: center;"> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbMsU-5A1HPutxSczpVhZ4Bj-ggr6Uwg978RzXmbrbAWpY_AylXUBjNvGA3vJonHbC7QBmpCCr_JNIVq2CDjKCOkMy294eAt-wBtJ6TYZZZkf6HNB8JwTAmqP8TLJlXg9_wsmNuhrc9X8s3um_O1TFW8BW-y1ZMx0AVr8sbPZ_O6to0NN1QFPqYR9Hhw/s3614/DSC_8718.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3614" data-original-width="2541" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbMsU-5A1HPutxSczpVhZ4Bj-ggr6Uwg978RzXmbrbAWpY_AylXUBjNvGA3vJonHbC7QBmpCCr_JNIVq2CDjKCOkMy294eAt-wBtJ6TYZZZkf6HNB8JwTAmqP8TLJlXg9_wsmNuhrc9X8s3um_O1TFW8BW-y1ZMx0AVr8sbPZ_O6to0NN1QFPqYR9Hhw/s320/DSC_8718.JPG" width="225" /></a></div><br /><p></p><p style="text-align: center;"></p><p align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 14pt;">Płockie
Stowarzyszenie Twórców Kultury ma zaciągnięty, rzec można,
poważny kulturowy kredyt – od czterech dekad miejscem jego
artystycznych spotkań jest dom rodzinny najważniejszego poety Ziemi
Mazowieckiej. Ten dług jest honorowo spłacany, zarówno stałą
obecnością Broniewskiego w twórczości (styl, tematy, emocje), jak
i okazjonalnymi projektami specjalnymi. Jednym z takich projektów –
ku któremu okazję i finansową możliwość dał płocki Rok
Broniewskiego – jest antologia, której nieco górnolotny tytuł
nie przysłania sprawy prostej i prozaicznej: Broniewski nieustannie
inspiruje, pozostaje twórczym punktem odniesienia.</span></span></span></p><p></p><p align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 14pt;">Największym
atutem antologii jest jej multimedialny, literacko-plastyczny wymiar,
potwierdzający po pierwsze artystyczną rozmaitość wśród
członków PSTK-u, a po drugie ponadgatunkową siłę przebicia
poezji i osobowości Broniewskiego, która na malarzy oddziałuje
równie silnie, co na poetów. Wśród reprodukcji obrazów (szata
graficzna książki budzi uznanie głęboko nasyconymi barwami)
znajdziemy i typowe płockie czy mazowieckie pejzaże, i próby
spojrzenia na postać poety, i frapujące mikroujęcia, w których
indywidualna wrażliwość zrasta się z elementami przyrody
(Broniewski jako mistyk krajobrazu byłby wielce kontent).</span></span></span></p><p style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
</p><p align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 14pt;">Podobne
bogactwo stylów i tropów znajdziemy w wierszach, zdecydowanie nie
„hołdowniczych”, lecz wchodzących z poetyką, motywami
twórczości i życiorysem Broniewskiego w interesujące dialogi.
Otwierając antologię, nie wchodzimy, broń Boże, do żadnego
Muzeum Poety, wkraczamy w samo życie – Broniewskie i
Po-Broniewskie, intensywnie obecne – sześć dekad po śmierci
poety – w płockich kulturowych genach.</span></span></span></p><p style="text-align: center;">
</p><p style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; text-align: left;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: 14pt;"><i>Maciej</i></span></span></span></p><p></p><p align="justify" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
</p><p align="justify" style="font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: 14pt;"><i>Broniewski
wiecznie żywy. </i>Płock 2022</span></span></span></p><p style="text-align: center;"><br /></p>Książnica Płockahttp://www.blogger.com/profile/16166452885721849836noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3898123426759732264.post-67328121890147916862022-12-06T09:50:00.001+01:002022-12-06T09:57:56.793+01:00Korzenie jutra<p style="text-align: center;"> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghvxkOHO4P4J_rej8uYyKm8wOOLw1hwfvOE8QSx5PHeADaxdZtFA9GHUIbH3q3TXHL9Hhc5dNspXrp_D0WttpjbYtSNYf71DV1dpvm7COfXlKklPuMTHJnLQ3ZbQpt_Hgr0AuFX41NL3MtQVgyPml8n_Umb-Ue4N6kINLfj_yMvgd5g6EPWrY6x8hEkQ/s3157/Korzenie%20jutra.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3157" data-original-width="2091" height="440" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghvxkOHO4P4J_rej8uYyKm8wOOLw1hwfvOE8QSx5PHeADaxdZtFA9GHUIbH3q3TXHL9Hhc5dNspXrp_D0WttpjbYtSNYf71DV1dpvm7COfXlKklPuMTHJnLQ3ZbQpt_Hgr0AuFX41NL3MtQVgyPml8n_Umb-Ue4N6kINLfj_yMvgd5g6EPWrY6x8hEkQ/w292-h440/Korzenie%20jutra.JPG" width="292" /></a></div><br /><p></p><p style="text-align: justify;"></p><p class="MsoNoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 13.0pt; line-height: 150%;">Barbara Tyszkiewicz to nowa gwiazda na płockim
artystycznym firmamencie, w dodatku święcąca podwójnym światłem, bo jest równie
kompetentną poetką, co i malarką. Przybyła z Ziemi Łódzkiej (Sieradz, Zduńska
Wola), przywożąc ze sobą jako malarka – odrobinę brawury (symbolicznej,
niefiguratywnej, ceniącej sobie nie tylko płótno, ale także jedwab czy
porcelanę), zaś jako poetka – stylistyczną dojrzałość i warsztatową sprawność,
ku którym droga wiodła przez 10 tomików wierszy wydanych w ciągu ostatnich 30
lat.</span></p><p class="MsoNoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 13.0pt; line-height: 150%;">11. tomik jest zarazem pierwszą książką Barbary
Tyszkiewicz wydaną w Płocku, zaś tytuł ładnie wprowadza nas w nietypową
sytuację niejako nowego debiutu. „Korzenie” tych wierszy są niewątpliwie
jeszcze nie płockie, sięgające wstecz pod względem treściowym, ale równie
daleko w przeszłość, jeśli chodzi o formę. Natomiast „jutro” wcale nie ma
nadejść, ono już tu rośnie, np. daje znaki wzięte z klawiatury komputera, kiedy
trzeba określić status ontologiczny podmiotu lirycznego, a może nawet autora
(„wysłany na adres <a href="mailto:cz%C5%82owiek@ziemia.pl"><span style="color: windowtext; text-decoration-line: none;">człowiek@ziemia.pl</span></a>
zalogowany kodem ludzkiej tożsamości”).</span></p><p class="MsoNoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
</p><p class="MsoNoSpacing" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;"><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 13.0pt; line-height: 150%;">Ciekawym kontrapunktem dla eleganckiej, zwięzłej
poetyki są ilustracje wykonane przez samą autorkę, w których – inaczej niż w
wierszach – raczej unika się nazywania rzeczy po imieniu, pseudonimuje uczucia
i przemyślenia czarno-białymi grafikami wyglądającymi jak wydruki z
podświadomości. W ten sposób Barbara Tyszkiewicz piecze dwie pieczenie na
jednym tomiku: śmiało mierzwi gładko przyczesane wiersze oraz daje sygnał, że
bycie poetką to tylko połowa jej osobowości.</span><span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 13.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: F;"><o:p></o:p></span></p><i>Maciej Woźniak</i><p></p><p style="text-align: justify;">Barbara Tyszkiewicz - <i>Korzenie jutra.</i> 2022</p>Książnica Płockahttp://www.blogger.com/profile/16166452885721849836noreply@blogger.com0